Byłem bardzo wzburzony, kiedy niespełna miesiąc temu usiłowałem przyswoić singiel Freelance promujący nowy album Toro y Moi – Outer Peace [2019]. Dotrwałem jedynie do 40 sekundy klipu. Początkowy wers piosenki: Oh, walk on the water ..., z ksztuszącym, koszmarnie przeciągniętym ah-ah-ah-ah-ah-ah, for me,
okazał się być wystarczającym powodem do nerwowego zatrzymania
odtwarzacza. Przez moją głowę przetoczyła się burza. Oto koronny dowód
upadku popkultury, pomyślałem.
Gorączkowo szukając dodatkowych
argumentów, zdecydowałem obejrzeć nagranie w całości. Tym razem
zauważyłem opisany błękitnym kwadratem warsztat muzyka, jego dziwaczny
ubiór, wielkie rozlatujące się sandały. Rozkołysana luzacka sylwetka zupełnie nie pasowała do zamyślonej twarzy muzyka – tak, jakby ciało i
umysł tworzyły dwa odrębne byty, zewnętrzny i wewnętrzny. Jednocześnie
dotarł do mnie funkowy mięsisty puls utworu. Pojawił się znikąd i po
prostu został, wraz z misternie zaszytą, nośną linią melodyczną. Przez
pewien czas moje myśli krążyły w domysłach. Znaków zapytania było
więcej niż odpowiedzi. Uwagę przeniosłem na tekst nagrania. To w jego
zakręconych metaforach ukrył się klucz do zrozumienia istoty przekazu dyskretnie ostrzegający, że wszystko, co posiadasz, widzisz i czego
doświadczasz, może okazać się tylko iluzją ... A potem zostajesz sam / Pozostawiony sam.
Ta płyta jest odpowiedzą na
pytanie, czy szeroka w dzisiejszych czasach dostępność do kultury,
wpływa na naszą kreatywność? Podczas słuchania możesz zwrócić na coś
uwagę, albo zupełnie to zignorować – tak czy inaczej, to rzecz dla
konstruktywnych, otwartych umysłów – instruuje Chaz Budwick, sprawca całego zamieszania.
Dla tych kreatywnych umysłów, które
zdecydują się na dostrojenie, Chaz Budwick przygotował zestaw utworów
rozwijających brzmienie chillwave czerpiące energię z house’owo-funkowych zajawek mających swój początek na debiutanckiej płycie Toro Breaksers of This [2010].
Rozpatrując Outer Peace w kategoriach bezwzględnych, to ciągle
niezobowiązująca muzyka taneczna, w której kilka muzycznych trybów jak: funk, house, soul, R & B i pop przeplata się z medytacyjną ścieżką
wokalną przemycającą błyskotliwe komentarze na temat narastających
problemów społecznych i związanych z nimi dolegliwości potwierdzonych w
utworze Who Am I. To zaangażowanie replikowane jest na całej płycie. Baby Drive it Down jest zręcznie wyprodukowanym, odurzającym wezwaniem do miłości, natomiast element producenckiej współpracy z ABRA – Miss Me podparty zamgloną oniryczną formą, nawiązuje do klasycznego brzmienia albumu Toro y Moi – Boo Boo [2017].
Wyłączając utwory zdominowane nadmierną zależnością Toro od autotune – irytujący Freelance czy po prostu słaby 50-50, trzeba przyznać, że stosunkowo krótki zaledwie półgodzinny Outer
Peace, w kilku punktach oczaruje słuchaczy świetną produkcją. Klubowy,
podbity funkowym basem puls utworów: Ordinary Pleasure i Laws of the Universe
zapewne sprawi, że razem z autorem projektu pokiwamy główką i potupiemy
nóżką, co w zimowy wieczór z pewnością nikomu nie zaszkodzi.
Ocena: ✪✪✪✪✪✪☆☆☆☆ 6/10
Photo: Global Net
Komentarze
Prześlij komentarz