Muzyka czasami potrafi zaskoczyć – przyciągnąć uwagę miłym akcentem, zatrzymać czas i gonitwę myśli. Sprawić, że po prostu czujemy się lepiej. William Prince ewoluował. Drugi album artysty z kanadyjskiego Winnipeg, Reliever [2020], będący kontynuacją nagrodzonej przez Juno debiutanckiej płyty Earthly Days [2015], wykracza poza ludowe uproszczenia jego wczesnej twórczości, oferując słuchaczom profesjonalnie wyprodukowaną kolekcję jedenastu utworów. Cały album jest inspirującym doświadczeniem, ale nie wychodzi poza standard tradycyjnie brzmiących piosenek – perfekcyjnie dopracowanych, zachowujących liryczną mądrość i folkowy charakter, choć w części nagrań odbywa się to kosztem powtarzalności. Na szczęście Reliever , kumuluje wystarczającą ilość aranżacyjnych błyskotek, żeby skutecznie podtrzymać zainteresowanie słuchaczy. Wielkim atutem Williama Prince’a jest jego głos, na który warto zwrócić szczególną uwagę. Pokryty chmurką patyny niski baryto...
o muzyce z kulturą