Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą Toro y Moi

Dałem się złapać na ten haczyk

Byłem bardzo wzburzony, kiedy niespełna miesiąc temu usiłowałem przyswoić singiel Freelance  promujący nowy album Toro y Moi – Outer Peace [2019]. Dotrwałem jedynie do 40 sekundy klipu. Początkowy wers piosenki: Oh, walk on the water ..., z ksztuszącym, koszmarnie przeciągniętym ah-ah-ah-ah-ah-ah, for me , okazał się być wystarczającym powodem do nerwowego zatrzymania odtwarzacza. Przez moją głowę przetoczyła się burza. Oto koronny dowód upadku popkultury, pomyślałem. Gorączkowo szukając dodatkowych argumentów, zdecydowałem obejrzeć nagranie w całości. Tym razem zauważyłem opisany błękitnym kwadratem warsztat muzyka, jego dziwaczny ubiór, wielkie rozlatujące się sandały. Rozkołysana luzacka sylwetka zupełnie nie pasowała do zamyślonej twarzy muzyka – tak, jakby ciało i umysł tworzyły dwa odrębne byty, zewnętrzny i wewnętrzny. Jednocześnie dotarł do mnie funkowy mięsisty puls utworu. Pojawił się znikąd i po prostu został, wraz z misternie zaszytą, nośną linią me...