Przesłanie nowej płyty Kali Uchis – Red Moon In Venus [2023], w dużym stopniu ilustruje okładka nasycona bladoczerwoną poświatą. Odnosi się do astronomicznego zjawiska nazywanego czerwonym księżycem. Jeśli wierzyć astrologom, czerwony księżyc w koniunkcji z planetą Wenus, tworzy silną rotację wprawiającą ludzkie emocje w ruch. Pojawia się wówczas niepokój, częste zmiany nastroju, a przede wszystkim gwałtowny przepływ uczuć towarzyszący erotycznym uniesieniom i miłosnym rozterkom. Obie planety uważane są również za ucieleśnienie kobiecej zmienności – w obrębie piętnastu utworów Red Moon In Venus , prawdopodobnie odmienionej przez wszystkie przypadki. Biorąc pod uwagę, że nie jestem szczególnie mocny w rozwiązywaniu astrologicznych łamigłówek, wolę skupić się na produkcji, bo w przypadku Red Moon In Venus otrzymujemy album w zasadzie kompletny: przemyślany lirycznie, przyzwoicie wyprodukowany, czerpiący z popkulturowych wzorców końca lat 80. Jest coś urokliwego w sposobie, w ...
o muzyce z kulturą