Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą The Necks

Magiczna siła trójki

Numerologiczna trójka jest fantastycznym gawędziarzem. Potrafi opowiadać różne historie całymi godzinami. Nie ma przy tym znaczenia, czy opowiada coś z własnej przeszłości, czy dzieli się aktualnymi doświadczeniami. Być może powodem gadulstwa trójki jest jej potrzeba wyrażenia siebie w jakiejś twórczej formie. Opowiadanie historii to jeden ze sposobów, ale o wiele lepiej będzie, kiedy trójka zajmie się działalnością artystyczną. I tutaj dochodzimy do sedna numerologicznego wywodu, bo w przypadku australijskiej formacji The Necks  wszystko się zgadza: trzyosobowy skład, wielopłytowe muzyczne gadulstwo, a nawet tytuł ich najnowszej płyty Three [2020]. Three  to trzy dynamiczne utwory i trzy duże kroki do przodu, mające za sobą erę kameralnych transów napędzanych formalnym i emocjonalnym minimalizmem czyniącym z Australijczyków jedną z najbardziej ekscentrycznych formacji jazzowej awangardy. Im więcej czasu mija, tym bardziej The Necks staje się podatny na eksperymenty...

Organizm doskonały

Przez prawie trzy dekady australijskie trio The Necks , zarówno w studio, jak i na scenie, podążało za zwodniczo prostą formułą: rozpocznij miniaturą, dyskretnymi myślami spływającymi na klawiaturę fortepianu. Zakotwicz je basem i dryfującymi bębnami. W połowie sesji wymieszaj energię i gęstość tych fraz, aż zasugerują przestrzeń dla wolnej improwizacji. Potem uzupełnij paletę barw, kolejno dodając gitarę i organy. Wówczas pęczniejąca ściana dźwięku zaskoczy mnogością kolorów, intensywnością zmian akcji, po czym stopniowo wygaśnie, ustępując miejsca harmonicznym alikwotom sugerującym powrót do akustycznych źródeł początkowej fazy nagrania. Dyskografię zespołu można porównać do ulubionego serialu, którego fabułę znamy na wylot, a jednak ciągle odnajdujemy w nim nowe wątki zmieniające sens wyuczonych na pamięć scen i dialogów. Nie inaczej jest z jubileuszową dwudziestą płytą The Necks – Body [2018]. Rozległy, czteroczęściowy utwór zaskakuje kolekcją skrajności: ...

Dyskretny urok improwizacji

Są kompozycje, dla których próżno szukać stylistycznej etykiety czy jasno zdefiniowanej instrukcji obsługi. Muzyka wymykająca się wszelkim klasyfikacjom, ale zawierająca czytelny kod dostępu, zachęcająca słuchacza do próby zgłębienia świata dźwięków wykreowanych przez artystów, przepracowania ich we własnej wyobraźni i nadania im osobistego wymiaru. Tak szczególnego podejścia domaga się twórczość australijskiej formacji The Necks . Album Open [2013], ukazał się pod koniec ubiegłego roku. Jest ponadczasowo aktualny i pod każdym względem intrygujący. Pomyślałem więc, że warto  sobie o nim przypomnieć.   Po płycie Mindset [2011] złożonej z dwóch dynamicznych zwartych utworów The Necks w najnowszym projekcie wraca do koncepcji jednoutworowej, charakterystycznej dla wcześniejszych nagrań grupy. Tym razem trio koncentruje się na ciszy, proponując ponad godzinną wyprawę muzyczną przywołującą świat hinduskich minimalistów. To odczucie potęguje perkusista Tony ...