I oto nagle musimy funkcjonować w niepewnych czasach. Niespodziewanie pojawiły się kłopoty, a zmiana codziennych nawyków sprawia, że chyba wszyscy czujemy się trochę zagubieni. W świetle zmian i nowych okoliczności nie widziałam powodu, aby powstrzymać się od czegoś, co zapewniłoby trochę rozrywki i poczucie zjednoczenia – oświadczyła Laura Marling przedterminowo uwalniając swój siódmy album Song For Our Daughter [2020]. Na płytę składa się dziesięć perfekcyjnie wykonanych utworów będących kontynuacją dogłębnej analizy kobiecych emocji, silnie zaakcentowanych albumem Semper Femina [2017], a brzmieniowo nawiązujących do akustycznego wyciszenia pamiętnego tryptyku Once I Was An Eagle [2013]. Choć na Song For Our Daughter folkowe akcenty przysłania poważny ton fortepianu i paleta gitarowych wybrzmień, to pierwszoplanowa ścieżka wokalu nieprzerwanie zachowuje wyrazisty charakter. Jest łagodna, pocieszająca i całkowicie życzliwa. Laura M...
o muzyce z kulturą