Oda dla przyjaciela



Mam jakąś dziką satysfakcję płynącą z odkrywania niszowych płyt pomijanych przez wpływowe portale muzyczne. Właściwie to całe szczęście, że wszystkich nagrań pióro zawodowych recenzentów nie dosięga. Być może jest w tym jakaś niesprawiedliwość, ale mimo braku promocyjnego wsparcia, wielu artystów świetnie sobie radzi publikując własną twórczość na portalach strumieniujących muzykę. Dla Bena Cramera obecnie rezydującego w Nashville, ponad trzy miliony odsłon debiutanckiej płyty wydanej pod nazwą Old Sea BrigadeOde To a Friend [2019], zapewne jest miłym prezentem – tym bardziej wartościowym, że istotna pomoc dla amerykańskiego multiinstrumentalisty pochodzi bezpośrednio od fanów.













Dla niektórych artystów proza życia często przeplata się z ich twórczością i ma bezpośredni wpływ na charakter powstających utworów. W przypadku debiutu Old Sea Brigade, taki scenariusz znalazł swoje potwierdzenie w nagłej, samobójczej śmierci wieloletniego przyjaciela Bena Cramera. Tak więc tytuł płyty i piosenka Sinkhole, otwierająca album mocnym zarzutem: i myliłem się co do ciebie, myliłem, wraz z wyzwalająco pogodnym nagraniem finałowym, upamiętniają najlepszego druha. Cała sytuacja z pewnością ma wpływ na bardziej stonowaną atmosferę części nagrań, niemniej jednak nie jest to wydawnictwo o ściśle konfesyjnym charakterze.

Wprowadzeniem dla dość ponurego tekstu Sinkhole, jest elegancko podana gitara akustyczna łagodnie unosząca się nad zwiewną produkcją utworu, podczas gdy niski rejestr barytonu Bena Cramera stanowi naturalny kontrapunkt, przypominający wczesne produkcje Iron & Wine. Fundamentem nagrania są odniesienia do klasyki alternatywnego folku, będącego również głównym składnikiem pozostałych dziesięciu kompozycji. Ale to, co odróżnia Cramera od bardziej ekspansywnych muzyków okupujących niezależną scenę folkową, paradoksalnie sprowadza się do rozważnej prostoty, opartej na akustycznym brzmieniu pozbawionym nowatorskich eksperymentów. Dobrym przykładem będzie tutaj utwór Feel You, zbudowany na lżejszej popowej strukturze, który krąży wokół minimalistycznych figur fortepianowych, a syntezator i gitary stopniowo okrywają nagranie niczym całun – być może nazbyt prewencyjnie, ale brzmi to niesamowicie wiarygodnie. 

Ode To a Friend, należy to tej grupy płyt, które wkładamy do odtwarzacza po wyczerpującym dniu pracy, szukając chwili wytchnienia – kiedy trzeba po prostu usiąść i zapomnieć o tym, co dzieje się na zewnątrz. Dla słuchaczy oczekujących stadionowych hymnów album może się wydać zbyt jednolity, ale gitarowe frazy utworów: Western Eyes, Cigarette i Hope, które idealnie współgrają z powściągniętą linią wokalu i dobrymi tekstami, z pewnością zrekompensują brak wysokooktanowych eksplozji. Myślę, że przymiotnik "wdzięczny", najlepiej podsumuje debiutancki projekt Old Sea Brigade. Album, nie jest przełomowy a tym bardziej innowacyjny. W żadnym razie nie jest też odejściem od indie-folkowych schematów. Mimo to mam wiele szacunku dla artysty, który nie musi uciekać się do wyszukanych sztuczek, aby przekazać prostą wiadomość. To szczera, skromna muzyka zagrana niezwykle kompetentnie i niech to wystarczy za rekomendację.

Trzeba posłuchać: Sinkhole, Feel You, Hope, Ode to Friend






Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Global Net

Komentarze

  1. Niewierny Tomasz26 marca, 2019

    Myślę, że w tej chwili większość ciekawej muzyki pochodzi już spoza głównego nurtu. Plus tego jest taki, że strumieni dźwięku nikomu nie brakuje, minus - to znaczne rozproszenie, czasami graniczące z chaosem. Trzeba się trochę natrudzić, ale na efekty poszukiwań nigdy nie narzekam. Przypomina mi to wirtualną giełdę płyt, gdzie intuicja i jedno kliknięcie myszką, czasami decyduje o epokowym odkryciu. Zaraziłeś mnie kasetami Zaumne. Słucha się tego świetnie. Album Old Sea Brigade w równym stopniu celebruje ciszę, chociaż na swój folkowy sposób. Hope - świetny. Odhaczyłem kilka utworów, które na pewno włączę do kolekcji.

    Czy we Wrocławiu też tak wieje jak w Bydgoszczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest przenikliwie zimno i wietrznie. Tak więc z dzisiejszego biegania nici. Przed chwilą zaparzyłem kubek herbaty z imbirem i przesłuchuję się muzycznemu światu, który coraz bardziej mnie zadziwia.

      Usuń

Prześlij komentarz