Jesienny przypływ melancholii



Kiedy przeciwności losu wzbierają potężną falą, gdy nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko, co masz w życiu może zniknąć w jednej chwili, intuicyjnie starasz się postawić tamę niepowodzeniom, które usiłują cię przewrócić. Podczas pracy nad szóstą, studyjną płytą Wave [2019], Patrick Watson stracił matkę, jego długoletni perkusista opuścił grupę, a małżeństwo muzyka legło w gruzach. Kanadyjczyk dotknięty osobistymi porażkami, porównuje ostatnie lata życia do wzburzonego oceanu. Zainspirowany siłą przypływu skomponował dziesięć nostalgicznych ballad. Piosenki opowiadają o dziwnym uczuciu, kiedy trzeba nucić sobie miłosną melodię w sytuacji, gdy nikt inny tego nie zrobi, pozwalając wypłakać się emocjom. 

Patrick Watson: "Jeśli kiedykolwiek surfowałeś i utknąłeś w naprawdę złej fali, jest chwila, kiedy masz dużo kłopotów. Jeśli spróbujesz pływać – utoniesz. To najtrudniejsza lekcja, której nauczyłem się przez ostatnie cztery lata. Kiedy pływać, a kiedy nie. Nadal mi się to nie udaje, ale czasami, udaje. Niesiony falą muszę zrobić wszystko, żeby znowu zacząć oddychać."













Mimo wszystko, nic na tej płycie nie krzyczy o samotności, ani o izolacji. Liryka utworów,  jak zawsze szczelnie opakowana zgrabnymi melodiami, przyjmuje raczej refleksyjny ton. W utworze The Wave twórca próbuje zrozumieć, co go teraz otacza, a za pośrednictwem ulotnej ballady Broken, nieśmiało zadaje sobie pytanie: "czy czujesz się trochę załamany?" – jakby liczył, że otrzyma odpowiedź, zanim piosenka się skończy. Melody Noir, już od pierwszej sekundy paraliżuje wenezuelskim motywem, gorącym hymnem na cześć muzyki, między wersami przemycającym miłosną aluzję utkaną z wiatru i tęsknoty. Utwory są natychmiastowe – nie pozwalają słuchaczowi uciec. Trzymają w garści i działają, jak silny lek znieczulający.

Finałowa kompozycja Here Comes To River, wydaje się być rodzajem pocieszenia odnajdującego ulgę w słowach: "Czasami musisz spłonąć, aby powstrzymać burzę". Dla marzyciela z Montrealu nie jest to wers o stracie, a raczej forma oczyszczenia i wstęp do nowego otwarcia. Watson martwi się o kroki, które musi podjąć, aby pójść dalej – tym razem z jeszcze głębszym poczuciem celu.

Trzeba posłuchać: Strange Rain, Melody Noir, Broken, Turn Out The Lights





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Christian Côte

Komentarze

  1. Zakochałam się w jego muzyce, odkąd przez przypadek usłyszałam album "Adventures In Your Own Backyard". "Melody Noir" - imponujący. Brzmi, jak prawdziwy Patrick Watson. Refren jest echem tonady Símona Diaza - "La luna llena", a pan Diaz jest wenezuelskim, niezwykle cenionym kompozytorem. I jeszcze ten tekst ... tutaj wszystko do siebie pasuje idealnie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz