Serca zawsze płoną w ciemności



W zasadzie trudno jest uniknąć tego porównania, ale na nowej płycie Weyes BloodAnd In The Darkness, Hearts Aglow [2022], przejmująca barwa głosu Natalie Mering – bo o niej tu mowa, w znacznym stopniu przypomina charakterystyczną tonację wokalną Karen Carpenter. Nawiązująca do lat 70, tęskna poświata klasycznych aranżacji efektownie sklejona z warstwą liryczną sprawia, że brzmi to niemal identycznie. Wprawdzie melancholijne, demonstracyjnie długie single promujące płytę zginęły w tłumie innych, ale złożone w albumową całość przenoszą nas w przestrzenie, z których nie można tak łatwo uciec.


Album And In The Darkness, Hearts Aglow stylistycznie czuje się bardzo podobny do swojego poprzednika. Natalie Mering ponownie zatrudniła Jonathana Rado jako współproducenta. Jego konserwatywne podejście do aranżacji bezbłędnie odczytuje autorską specyfikę pisania piosenek. Podczas gdy Titanic Rising [2021] kontemplował odległą katastrofę, nowy album został napisany w środku rzeczywistego zamieszania obejmującego pandemię, kryzys klimatyczny i niepokoje społeczne. Optyka liryczna tekstów zauważa wymienione zjawiska, często jest w ich centrum, ale zręcznie unika moralizatorskich załączników. W nagraniu Children Of The Empire Mering śpiewa: Nie mamy już czasu, by się bać, a w zwodniczo pogodnym The Worst Is Done, dodaje: Mówią, że najgorsze już za nami, ale ja myślę, że najgorsze dopiero przed nami – jakby tymi wersami chciała podkreślić pilną konieczność powrotu do serdecznych ludzkich relacji, brutalnie przerwanych pandemicznym zamknięciem. To jest animujący paradoks całego projektu, bo Mering nie ma gotowej odpowiedzi na bolączki współczesnego świata, a jednak za pomocą finezyjnych tekstów i klasycznie brzmiących popowych piosenek, z łatwością potrafi przebić się do naszych umysłów.


Płyta jest najlepsza, gdy artystka ogląda świat zewnętrzny z perspektywy jednostki; czy to poprzez łagodną zmianę akordów, czy fabularny obraz opuszczonego kempingu pojawiający się w refrenie ballady Grapevine, czy też diabelski młyn przy deptaku, który stanowi scenerię utworu Hearts Aglow. Oba nagrania są o miłości, ale nie w sensie dobroczynnej siły łączącej wszystkie żywe istoty, a raczej miłości rozpatrywanej jako paląca więź między dwojgiem zakochanych. 

Piosenka It's Not Just Me, It's Everybody z wysuniętą do przodu ścieżką fortepianu wyprowadza nas na zewnątrz. Ostrożnie bada zastaną rzeczywistość. Wszyscy wiwatują, gdy świat stopniowo odzyskuje pełnię życia. Poczucie, że również jesteśmy zaproszeni, że jesteśmy niewidzialnie obecni i nikt nas nie zauważa, przez chwilę pozostawia nas w bezcielesnym stanie zawieszenia, co w sumie jest bardzo przyjemnym motywem, ponieważ łagodzi przykre wspomnienia. Natalie Mering ma odpowiednie predyspozycje do udźwignięcia tak ustawionych tekstów. Po kompetentnym początku przychodzi rzetelna kontynuacja. Niewielkie zmiany tempa, instrumentalne drobiazgi, trochę więcej mroku – to kluczowe akcenty, które na And In The Darkness, Hearts Aglow zauważymy dopiero później. 

Głos Natalie Mering wyróżnia ponadczasowa jakość przypominająca Carole King czy Joni Mitchell. Wprawne ucho moich czytelników z pewnością dostrzeże wpływy Scotta Walkera, Eltona Johna, Harry’ego Nilssona, Johna Cale i wielu innych, którzy w obrębie całego projektu zostawili swoje odciski palców. Jednak największe wrażenie robi sposób, w jaki artystka wykorzystała wszystkie odniesienia, aby stworzyć coś, co brzmi absolutnie klasycznie, a zarazem całkowicie współcześnie.




Sub Pop Records, 2022
Foto: Neil Krug

Komentarze

  1. < kantor wymiany >22 listopada, 2022

    Magiczna sztuczka zawsze robi największe wrażenie za pierwszym razem. Ten album dorównuje pod każdym względem "Titanic Rising", z tą różnicą, że "And In The Darkness" … wydaje się znajomy, podczas gdy Tytanic… wydawał się odkrywczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek Sikora22 listopada, 2022

    Pomimo wszystkich porównań i podobieństw, nie można zaprzeczyć sile talentu Natalie Mering.
    Ten zauważalny brak parcia na szkło naprawdę mi imponuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Weyes Blood to moje ciche piątkowe odkrycie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bądźmy kwita22 listopada, 2022

    nuda panie -----> zdecydowanie nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę sobie, że klasyczną produkcję tej płyty jest w stanie prawidłowo odczytać już niewielka garstka fascynatów muzyki. Wszystkie porównania i podobieństwa mają tutaj głębokie znaczenie. Przypominają o estetyce i solidnym brzmieniu minionej epoki, a takie rzeczy to nie przez boomboxa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego w ostatni weekend ze zdwojoną ciekawością przekopywałem szafę z płytami, w poszukiwaniu wszystkich inspiracji And In The Darkness. Fortepian w It's Not Just Me, It's Everybody długo nie dawał mi spokoju aż do chwili, kiedy włączyłem Alone Again (Naturally), Gilberta O'Sullivana. Jakie to miłe uczucie, gdy intuicja i pamięć jeszcze nie zawodzą.

      Usuń
    2. Sprawdziłem i przyznam, że gospodarz ucho ma niezawodne!

      Usuń
  6. Osłuchanie, szerszy kontekst, a przede wszystkim wiedza muzyczna akurat przy tej płycie jest wielkim atutem. Jestem też ciekawy czy And In The Darkness... zawita w gorącej dziesiątce Billboardu. Mam tu sporo wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bądźmy kwita22 listopada, 2022

      pytanie brzmi, czy w ogóle zawita

      Usuń

Prześlij komentarz