Jazzowe zakamarki Jamie Safta



Niezwykle barwną postać pianisty i producenta Jamie Safta, od lat kojarzonego z muzyczną awangardą, często nagrywającego z Johnem Zornem, trudno jest jednoznacznie sklasyfikować. Obszerny katalog przedsięwzięć Safta, obejmuje nowojorską scenę jazzową, ale również współpracę z Beastie Boys i Bad Brains. Szeroki zakres muzycznych zainteresowań pianisty, orbituje również wokół osobistych fascynacji metalem i hard rockiem. Ostatni album The Jamie Saft Quartet Blue Dream [2018], był porywającą wyprawą do świata jazzu akustycznego, z saksofonem tenorowym Billego McHenry’ego w roli głównej. 

Nowa płyta Hidden Corners [2019], utrwala format kwartetu już z nowym składem zespołu. Bradley Jones, pozostaje gwarantem solidnej podstawy basowej, ale Jamie Saft, ma teraz pod ręką wybitnego perkusistę Hamida Drake'a i doświadczonego znawcę – pilnego studenta twórczości Johna Coltrane'a, saksofonistę Dave'a Liebmana. Choć Hidden Corners, w żaden sposób nie został bezpośrednio zdefiniowany przez Coltrane'a, to w kluczowych fragmentach, pozostaje spadkobiercą uduchowionego, medytacyjnego jazzu zanurzonego w połowie lat 60. 

Nie oznacza to, że kwartet nie ma własnego brzmienia. Charakterystyczna ekspresja saksofonu Liebmana, daje znać o sobie już w utworze otwierającym album Positive Way. Pierwszoplanowy dźwięk jego instrumentu jest tutaj pięknie zaokrąglony, maluje pastelowymi tonami i czasami wychodzi poza tryb standardowy z eleganckim wyczuciem nowoczesności. Pilnie wtóruje mu sekcja rytmiczna z mocno podkreślonym zamachem i afro-kubańskimi akcentami. Zespół sprawia wrażenie, jakby już od pierwszych minut szukał punktu zaczepienia – radosnej afirmatywnej drogi. 

Utwór Seven Are Double, sprawia wrażenie ćwiczenia modalnego utworzonego przez pojedynczy akord, którym Jamie Saft budzi początek nagrania. To w nim jazzmani odnajdują ścieżkę, zaczynając popychać dźwięki w górę, a potem w dowolnych kierunkach, intuicyjnie orientując się na wspólnotę celu. Nie ma żadnych wątpliwości, że jest w tym magia, jakiś wyższy stan duchowego porozumienia. Z kolei kołyszące nagranie Yesternight, pozostawia dużo miejsca kontrabasiście. Po dwutaktowym fortepianowym wstępie lidera, rytmiczny duet Bradley Jones i Hamid Drake, wychodzą na pierwszy plan z wielkim zaangażowaniem, czyniąc głęboki ukłon Coltrane’owskiej klasyce. 

Ale jest jeden muzyk, który czasami znika za zasłoną anonimowości, i z całą pewnością jest to lider zespołu, Jamie Saft. Obecność pianisty we własnym projekcie jest wyjątkowo łagodna, dyskretna, dostosowana do temperamentu pozostałych członków grupy. Istnieją inne nagrania, inne sytuacje, oraz różne instrumenty klawiszowe, które bardziej uwypuklają złożoną osobowość Safta – tutaj, lider pełni rolę czujnego agenta. Na przykład, we wstępie utworu tytułowego, lekko zabarwia brzmienie fortepianu dotykiem Billa Evansa. Jego solo jest delikatne i kreatywne, wspina się po górnym rejestrze, a następnie uzupełnia brzmienie pastelowymi akordami, które dodają dramaturgii. Jako solista, Saft zauważalnie błyszczy w finałowym nagraniu Landrace. W telepatycznym dialogu z Drake'em, wydaje się podążać za własną intuicją. Tkwiąc w tradycji, miksuje grę oktaw, blokowe akordy i nakładające się harmonie, łącząc wiele stylów i opcji – wszystkie palce na pokład, aby stworzyć charyzmatyczny impet.

Ostatecznie, głębokie interakcje między tymi czterema osobowościami sprawiają, że muzyka Hidden Corners, jest tak dalece angażująca. Jak mówi twórca projektu Jamie Saft – "silne relacje osobiste sprawiają, że taka sesja działa. Wszyscy jesteśmy bliskimi przyjaciółmi i współpracownikami. Dookoła jest wiele miłości i szacunku. Te osobiste relacje sprawiają, że proces wspólnego tworzenia muzyki jest łatwy i satysfakcjonujący." 

Trzeba posłuchać: Positive Way, Seven Are Double, Yesternight, Hidden Corners, Landrance 





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7.5/10
Photo: Michael Bloom

Komentarze

  1. Bardzo przyzwoity album z ekspresyjnym saksofonem Liebmana w roli głównej. Positive Way, Yesternight i Hidden Corners - świetne!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz