Tańcząc w ciemnościach



Miłość, strach, śmierć, apokalipsa. Phoebe Bridgers amerykańska wokalistka i autorki tekstów jest przytłoczona tymi samymi niepokojami, co jej rówieśnicy. Ale niewielu artystów nowego pokolenia jest w stanie z taką zręcznością o tym napisać i jeszcze zaśpiewać. Samorodny talent Bridgers pozwala swobodnie przełączać jej twórczość pomiędzy emocjonalne skrajności obejmujące: głęboką wrażliwość, melancholię i zaraźliwy humor. Być może najbardziej uderzające jest to, że słowa jej piosenek są aluzyjne i poetyckie, a jednocześnie wyjątkowo proste i uczciwe. Na drugiej, bardzo ważnej dla każdego nowicjusza płycie Phoebe BridgersPunisher [2020] przedstawia się jako prorok zepsutego pokolenia. Smutna, udręczona i masochistycznie świadoma tego, jak pociągający jest obraz zdeprawowanej rzeczywistości.

Ale teksty Bridgers nie byłyby wystarczające, gdyby nie pejzaże dźwiękowe ciekawie rozciągnięte przez dwóch producentów Tony Berga i Ethana Gruskę – tych samych, którzy trzy lata temu wyprodukowali pierwszą płytę zdolnej amerykanki Stranger In the Alps [2017]. O ile intrygujący debiut opierał się głównie na krystalicznym brzmieniu gitar akustycznych, to już Punisher – mimo że ciągle zachowuje elementy folkowej estetyki, wszystko inne wysadza w powietrze. Bogata nasycona wieloma niespodziankami produkcja, stanowi idealny kontekst dla zasadniczo emocjonalnych piosenek. 

Pełne tajemnic dźwięki gitar są lekko stłumione, jakby słyszane przez chmurę dymu. Utwór Garden Song z trudem przebija się przez smolisty parawan zniekształceń. Z kolei ballady: Moon Song, Halloween oraz piosenka tytułowa, krążą wokół atmosfery wczesnych produkcji Bon Iver, Beirut i Bright Eyes. Promujące płytę Kyoto przywraca na chwilę jasną atmosferę debiutu. Ale jest kilka nagrań, które potrafią zatrzymać na dłużej. Świetny wielowarstwowy Chinese Satellite stopniowo rozkwita bogactwem aranżacyjnych detali – od prostego akustycznego wstępu do eksplozji bębnów i ukrytego sola gitary elektrycznej w finale. Utwór jest porywający, rozdzielony łagodnym wokalem a całość przypomina Kate Bush z okolic Hounds Of Love. Z kolei zamykający płytę I Know The End z czasem pokrywa narastająca ściana dźwięku z majestatycznymi dęciakami i kaskadową falą krzyku, która unosi nas w mroczne apokaliptyczne przestworza. Myślę, że Bridgers wymyśliła nawet, jak się przez nie przebić. I tylko od nas zależy czy usłyszymy, co znajdzie po drugiej stronie.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Frank Ockenfels

Komentarze

  1. Bartek Sikora04 lipca, 2020


    Album wprawdzie mroczny, ale fajnie wymyślony i posklejany. Słucha się tego naprawdę dobrze. Jak dla mnie, to jedna z ciekawszych propozycji ostatnich miesięcy. Jestem więc przekonany, że Bridgers "po drugiej stronie" dużo usłyszy, wiele się nauczy i szybko znajdzie inspiracje na trzecią, równie udaną płytę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Głęboki smutek prześladuje te miażdżąco piękne piosenki. "Stranger in the Alps" jakoś mnie nie poruszył, ale jestem pod urokiem "Punisher". Ulubiony utwór: Chinese Satellite

    OdpowiedzUsuń
  3. I Know The End, trochę nawiązuje do kosmicznej atmosfery Outro - M83, a od Chińskiego Satelity zdążyłam się już uzależnić:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz