Trochę powabnego ciepła z Toronto




Mike Milosh wolałby, żebyś nic o nim nie wiedział. I przez chwilę było to nawet łatwe. Kiedy w 2013 roku Kanadyjczyk wydał swój pierwszy album pod pseudonimem Rhye, mylne tropy i aura tajemniczości unosząca się nad intrygującym debiutem artysty, z całą pewnością wzmogły zainteresowanie, chociaż – jak twierdzi sam twórca, początkowa anonimowość nigdy nie miała być chwytem marketingowym. Celem nadrzędnym było przekierowanie uwagi słuchaczy na samą muzykę, z pominięciem dociekliwych pytań o poglądy, osobowość i życie prywatne artysty. Ma to ścisły związek z wielkim szacunkiem Milosha dla Dark Side Of The Moon i rozczarowaniem, kiedy zupełnie niepotrzebnie przeczytał wywiad z członkami zespołu Pink Floyd. Z tego samego powodu mówi, że nie chciałby osobiście poznać Thoma Yorke'a, mimo że uwielbia piosenki Radiohead. Muzyka może być samodzielnym bytem, a dla wielu z nas głębokim przeżyciem, niepotrzebującym dodatkowego kontekstu. Praktycznie cała dyskografia Rhye idealnie odzwierciedla tak rozumiane podejście.


Podobnie jak poprzednie płyty, najnowszy projekt RhyeHome [2021], swobodnie płynie w czasie niezależnie od trendów i stylów, chociaż tym razem mocniejsze niż zwykle podbicie ścieżek instrumentów rytmicznych dość nieoczekiwanie prowadzi nas na parkiet, co zręcznie podkreśla teledysk do nagrania promującego Black Rain. Witalność utworu przeplata się tutaj z cząstkami muzycznej nostalgii, tworząc atmosferę odpowiednią dla słuchaczy w każdym wieku. Home na trzynastu ścieżkach zgłębia uniwersalne piękno współczesnego R&B, w którym androgeniczna barwa głosu twórcy, chwytliwe melodie oraz drobiazgowo przemyślane aranżacje wyczuwalnie skracają dystans między słuchaczem i artystą.


Utwór Beautiful napędzany funkową linią basu, wydaje się być kwintesencją uwielbienia Milosha dla kobiecej zmysłowości obejmującej nie tylko teksty, ale również stronę wizualną wszystkich okładek płyt, w tym najnowszej. Gdzie indziej, nagrania Need A Lover, Fire czy My Heart Bleeds sprawiają wrażenie, jakby wygrzewały się w cieniu uwodzicielskich piosenek Sade. Klasyczne wykształcenie muzyczne Milosha daje znać o sobie uroczystym udziałem chóru otwierającego i zamykającego projekt oraz obecnością sekcji smyczkowej niezauważalnie otulającej album pajęczyną drobnych uniesień, podkreślających soulowy charakter wszystkich utworów. 

Chociaż Home, nie opuszcza strefy komfortu wypracowanej na poprzednich płytach, zauważalne akcenty nu-disco, zdają się wychodzić naprzeciw aktualnym trendom i być może w dalszej perspektywie są zapowiedzią odważniejszych zmian w repertuarze Kanadyjczyka. Jak donoszą wiewiórki z Heart Lake Conservation Park w Toronto, mocną stroną Rhye są jego koncerty. Trzymam więc kciuki za już zapowiedzianą, kwietniową wizytę artysty w warszawskim klubie Palladium. 




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: SCMP Magazine

Komentarze

  1. < kantor wymiany >23 stycznia, 2021

    nie powiem, kilka kawałków nawet bardzo przyjemnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ulubiony: Need A Lover :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz