Gdy wyznawca metalu usłyszy ciszę



Kiedy gitarowe blasty nagle ucichną, a metalowa kapela przestaje krzyczeć, zaprzysięgli fani gatunku natychmiast traktują to, jak osobiste znieważenie. "Od tej piosenki można dostać raka ... brzmi, jak dream-pop z Bandcampa" – wyznaje internauta z Facebooka, rozczarowany pierwszym singlem Great Mass Of Color – a całe zamieszanie dotyczy kalifornijskiego kwintetu Deafheaven, który właśnie wypuścił swój nowy album Infinite Granite [2021]

Osiem lat po przełomowej płycie Sunbather [2013], Deafheaven staje w dźwiękowej opozycji do ich pierwotnego, brzmieniowego spektrum. Zamiast black metalem, inspirowany shoegaze i alt-rockiem Infinite Granite jest pierwszym wydawnictwem, na którym naprawdę można zgłębić tekst, ponieważ zrozumiała ścieżka wokalu zastępuje udręczone wrzaski frontmana zespołu, George'a Clarke'a.

Zafascynowany niespożytą energią debiutanckich nagrań Deafheaven, również przeszedłem kilka etapów zwątpienia, bijąc się z myślami, gdy trzem kolejnym utworom z najnowszego projektu zajęło kwadrans, aby dojść do pierwszej, stosunkowo ciężkiej eksplozji. Z drugiej strony, podobnie jak to miało miejsce na Ordinary Corrupt Human Love [2018], Deafheaven wykonuje stylistyczną voltę z taką gracją, że tylko metalowi puryści, nie zaakceptują tej zmiany.

   

Wyprodukowany przez Justina Meldal-Johnsena, Infinite Granite jest cichszy i spokojniejszy, ale bardziej przestrzenny niż wszystko, co zespół do tej pory wydał. Kompozycję Lament for Wasps, można porównać do odczuć paralotniarza oglądającego rozległe przestrzenie; jest to rodzaj muzyki, w której zagubienie się w czasie, wcale nie jest wykluczone. Na płycie inspirowanej bezsennością, instrumentalny Neptune Raining Diamonds jest szczególnie ciekawym przykładem sonicznej niemożności, oddalającej się i wracającej z coraz większą intensywnością. Większość nagrań ma tutaj podobną strukturę – nawet liryczną, zaczynającą się w środku nocy i kończącą o brzasku. Może to powodować odczucie znużenia, ale przecież tak samo jest z bezsennością. Biorąc pod uwagę przywiązanie Deafheaven do radykalnej dewizy "wszystko albo nic", zespół wiąże nowe utwory z ideą "białych" nocy, rozpatrywanych w dziewięciu bezsennych odcinkach.

Przez dekadę twórczość Deafheaven była otwartą bramą do ciężkiej muzyki dla wtajemniczonych. Infinite Granite przyciągnie znacznie więcej fanów zainspirowanych rockiem alternatywnym, że zaryzykuję – nawet progresywnym. Finałowy utwór Mombasa, będzie w stanie pogodzić obie strony barykady. Kompozycja, nie tylko odwołuje się do każdego fragmentu dyskografii zespołu, czyniąc ją idealnym zakończeniem, ale także wynagradza zaprzysięgłych fanów metalu za dotarcie tak daleko.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪☆☆☆☆ 6.5/10
Photo: Press

Komentarze

  1. Podziwiam chłopaków za odważne (ale nie wiem czy twórcze) pójście pod prąd, które wielu metalowców zapewne nazwie zdradą. Słychać tu sporo klimatów Slowdive, ale też inspiracje brytyjską nową falą
    lat 80, no i ten dziwny mało-miękki wokal, który sprawia, że Deafheven od teraz należy rozpatrywać
    w zupełnie innych kategoriach stylistycznych.
    Ostatni kawałek "Mombasa" daje radę - szczególnie jego druga połowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tym sposobem potężny DEAVHEAVEN zamienił się w miękką faję - katastrofa !!!

      Usuń
  2. bądźmy kwita24 sierpnia, 2021

    Great Mass of Colour … jakbym słyszał Morrisseya z The Smiths, dojechanego niebieską pigułą.
    Sorry, ale nie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewierny Tomasz24 sierpnia, 2021

    George Clarke - jak sam kiedyś przyznał, nie jest urodzonym wokalistą, ale Infinite Granite oddycha bardzo naturalnie i wydaje się, że żadna jego część nie jest zmarnowana. Wszystkie kawałki
    są konsekwentne, muzycznie złożone i po prostu wkręcające. Jadę i słucham. Bić piany, nie zamierzam.

    Pozdrawiam z S8!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szerokiej drogi dla muzykalnego operatora wielkich gabarytów!

      Usuń
  4. no, nie: Lament for Wasps, Villain, a przede wszystkim epicki Mombasa, spokojnie dają radę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Płyty słucham od dnia premiery i jestem nią zachwycona jako całością, a zapiekłym oportunistom radzę posłuchać wszystkich nagrań wielokrotnie, bo tym razem Deavheaven, to nie tylko ściana dźwięku
    i wokalne spazmy, ale coś znacznie więcej. Uśmiechu i wolności wszystkim życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga P-a-c-y-f-o

      Infinite Granite przesłuchałem wzdłuż, wszerz, w poprzek ... i nic nie pomogło - nawet ciemna noc, ani gwiazdy, ani księżyc, który właśnie zagościł za moim oknem. Wprawdzie oportunistą nie jestem, ale w dalszym ciągu uważam, że nowy Deavheaven, to gniot nad gnioty.
      Może więc koleżanka mnie oświeci?

      Usuń
    2. Sprawa awykonalna, ponieważ kolega Barry, przypuszczalnie ma drewniane uszy:)

      Usuń
    3. P-a-c-y-f-o, jesteś taka okrutna a myślałem że …

      Usuń
    4. Niech kolega Barry, lepiej już nie myśli:)

      Usuń

Prześlij komentarz