Anielskie piosenki



W erze streamingu i dominacji formatów cyfrowych EPka (extended play), wciąż trzyma się bardzo mocno. Formuła wydawnictwa zawierającego kilka utworów umieszczonych pomiędzy singlem a dużą płytą, zazwyczaj przedstawia rozkład jazdy wschodzącego artysty, ale równie często wykorzystywana jest przez muzyków z ugruntowaną pozycją jako repozytorium nagrań wychodzące poza ich stylistykę.

Mała płyta Angel OlsenForever Means [2023] doskonale mieści się w tak uproszczonym spektrum znaczeń, do pewnego stopnia dzieląc pokrewieństwo z debiutancką EPką supergrupy boygenius [2018], w której skład wchodzą pokoleniowe rówieśniczki Olsen: Pohoebe Bridgers, Lucy Dacus i Julien Baker. Jednak Forever Means to bardziej filigranowa rzecz – rodzaj kruchej niespodzianki dopełniającej ubiegłoroczny, pełnowymiarowy album Big Time [2022]. Cztery nowe utwory czerpią atmosferę z tej samej sesji nagraniowej i jak sugeruje tytuł EPki, krążą wokół pojemnego określenia: na zawsze. Z kolei warstwa muzyczna bardziej dobitnie ilustruje folkowe korzenie Olsen, ale też odważniej eksploruje brzmieniowe terytoria, na których artystki wcześniej nie było.


I tutaj zderzamy się z kompozycją Nothing's Free otwierającą płytę. Utwór sprawia wrażenie natychmiastowej zdolności Olsen – czy poprzez drżenie jej głosu, czy mocny tekst, do spakowania ogromnego ciężaru emocjonalnego na małej przestrzeni. Warstwę liryczną nagrania traktującą o nagłym opuszczeniu bezpiecznej strefy komfortu, prowadzi molowe brzmienie fortepianu taktowane cichą pracą perkusji oraz ogniste saksofonowe solo podkreślające dramaturgię ostatniego wersu piosenki. Naprawdę trudno było mi wykluczyć ten utwór z Big Time, ale wydawał się bardziej uduchowiony niż kierunek płyty, jakby pochodził z zupełnie innego miejsca – dopowiada Olsen.

W balladzie tytułowej artystka próbuje znaleźć ukojenie, odmieniając Forever Means przez wszystkie przypadki. Folkowa, minimalistyczna instrumentacja pozwala ścieżce wokalnej zdominować utwór, stając się przykładem emocjonalnego nokautu zdolnego do zniewolenia słuchacza, bez udziału wyszukanych środków wyrazu. W podobnym kierunku zmierza tęskne nagranie Time Bandits. Słowa piosenki: Chcę cię, potrzebuję cię, potrzebuję cię teraz, odbijają się echem od dyskretnie brzmiących klawiszy, saksofonu i kotwiczącego rytmu, kierujących uwagę na interpretację. Z kolei ostatni utwór Holding On nabiera rockowej mocy. Pewny siebie wokal współzawodniczy tutaj z narastającym motywem gitary elektrycznej, efektownie finalizującym nagranie. 

EP Forever Means, nie ma na celu zaskoczenia czy zdobycia nowej grupy fanów. Działa raczej jak szkicownik pomysłów. Stanowi zgrabną kodę dla Big Time, potwierdzającą rosnący status Angel Olsen. Udany wypad w stronę jazzowych struktur każe się zastanowić, czy w przyszłości ten kierunek nie powinien być odważniej eksplorowany – bo na moje wyczucie, aż się prosi o twórcze rozwinięcie.



Jagjaguwar, 2023
Foto: Angela Ricciardi

Komentarze

  1. Nothing's Free - przepiękny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cztery solidne utwory wystarczą, żeby wykreować zaczarowany świat, a na tak bezpośredni saksofon jestem bardzo wyczulony. Rzadko spotykany motyw w dzisiejszej popkulturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. < kantor wymiany >19 kwietnia, 2023

    Angel Olsen przez lata nosiła wiele twarzy, a każda z nich była autentyczna. W całej dyskografii ten mały zbiór wydaje się najbardziej pasować do jej osobowości i chyba z wyprzedzeniem bada szanse na zmiany. Na jazzową Olsen wcale bym się nie obraził.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz