Antiphon



Na jazzowej szachownicy wschodniego Londynu, producent, kompozytor i pianista w jednej osobie Alfa Mist, wydaje się być mocarnym czarnym koniem. Być może jeszcze nie rozgrywającym, ale po bardzo dobrze przyjętej płycie Antiphon [2017], pozycja muzyka istotnie zyskała na znaczeniu.

Alfa Mist do czasu debiutu, znany był z owocnej współpracy z artystami neosoulowymi, ale kiedy projekt Antiphon nabrał właściwego rozpędu, podjął zupełnie inną ścieżkę. Album jest w istocie wariacją na temat szeroko pojętego jazzu, nowoczesną interpretacją łagodnego stylu lounge, który w latach sześćdziesiątych zyskał uznanie, ale rzadko jest słyszany u współczesnych artystów. Ta muzyka nie jest nowa, ale też nie jest pastiszem tego, co minęło. Jest świeża i co ważne, szczera. Alfa jest zdania, że kompozycje powinny dokładnie odzwierciedlać to, co artysta czuje. Opisuje siebie jako faceta refleksyjnego, więc taka jest natura tego wydawnictwa. Jest to dobrze uchwycone w rozmowach – przerywnikach, prowadzonych w kilku punktach płyty. Chodzi o życie domowe, zdrowie psychiczne i relacje między Alfa Mistem i jego braćmi. Nie jest jednak jasne, czy pogłębione rozważania mają charakter rodzinny, czy czysto towarzyski.

Nagrania olśniewają swobodą i doskonałym wyważeniem proporcji pomiędzy instrumentami, napędzanymi wyeksponowaną motoryką perkusji Gaspara Sena'y. Jest przestrzeń dla finezyjnie uchwyconej trąbki Johnnego Woodhama i saksofonu Marii Medvedevej. Jest miejsce na popisowy wokal Jordana Rakei, a wszystko w intrygującą całość spina lider projektu, dowodząc zza klawiatury keybordu.

Trzeba posłuchać ballad: Keep On, Brian, oraz utworu wokalnego Breathe.





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Global Net

Komentarze