Wszystkie strachy Thoma Yorke'a



Niestety, karty historii nie odnotowały, czy Nostradamus był człowiekiem równie szczęśliwym, co przenikliwym. Jednak musi istnieć jakaś część Thoma Yorke’a – być może on sam, nie zdaje sobie z tego sprawy, która ciągle spogląda na świat z perspektywy trzeciego albumu Radiohead – OK Computer i proroczo szepcze – mówiłem ci przecież.

Artystyczna wizja Thoma Yorke'a sprzed dwóch dekad, zdominowana bezmyślną konsumpcją, alienacją społeczną, izolacją emocjonalną – stała się faktem. W tym dystopijnym krajobrazie, pojawił się trzeci solowy album lidera Radiohead – ANIMA [2019]. Improwizowane kolaże, szumy, trzaski, pętle dźwiękowe wykorzystane przez długoletniego współpracownika Nigela Godricha, uzupełnione niepokojącymi tekstami Yorke’a, zbliżają nas do atonalnego królestwa chaosu. Na płycie jest mało radości i niewiele nadziei, ale mimo wszystko album brzmi tak, jakby został wyrzucony z niebios – był proroctwem, dotykiem palca bożego i koszmarem sennym jednocześnie.

ANIMA, sprawia wrażenie samoistnego bytu zawieszonego w pustce. Stylistycznie, wprawnie żongluje bogactwem elektronicznych impulsów Yorke’a – jego pociągiem do przypadkowych, introspekcyjnych elementów kultury klubowej. Ścieżki dźwiękowe wylewają się i wchodzą ze sobą w reakcję, a nadrzędna struktura oparta na zestawie DJ-skim, pełni rolę schizofrenicznej stacji rozrządowej. Muzyką zawiaduje siatka kolczastej elektroniki – roztrzęsiona, nieustannie zmieniająca koloryt, za każdym razem pochłaniająca chwiejną linię wokalu Yorke'a, niczym czarna dziura.













Kompozycja Last I Heard (… He Was Circling the Drain), opiera się na impresjonistycznej muzyce house, po czym chwilowo wygasza linię basu, co zaskakuje i brzmi śmiertelnie poważnie. Twist, wykorzystuje krótką próbkę wokalną, przypominającą O Superman – Laurie Anderson, ale zastosowaną w bardziej nowoczesny sposób. Rozedrgana elektronika postanawia tutaj ujawnić łagodną linię gitary – analogową sieć, zarzuconą na cyfrowe szaleństwo. "Wystarczy, żeby się rozejrzeć" –  śpiewa Thom, wyraźnie zaskoczony konsekwencjami. 

Dawn Chorus, pojawia się w klimatach zbliżonych do ambientu w rozmarzonych, analogowych syntezatorach godnych produkcji Briana Eno z lat 70. To chwila wytchnienia i moment czystej, lirycznej introspekcji. Not The News, opiera swój puls na prostym szablonie dźwiękowym wznoszącym się na pytaniu "Kim są ci ludzie?" Z kolei The Axe – to plamy uderzających cyfrowych tekstur, jednocześnie losowych i nienagannie zaprojektowanych. Minie prawie cztery minuty, zanim kompozycja wskrzeszona brzmieniem zestawu perkusyjnego, zamieni się w piosenkę. Finałowy utwór Runwayaway, wchodzi w pole widzenia chaotyczną linią gitar i wokalem osadzonym na spartańskim, niemal siermiężnym elemencie. "Tak jest wtedy, gdy wiesz, kim są twoi prawdziwi przyjaciele"… a potem jest ten dziwny fragment – wyjątkowo efektowny, niewiarygodnie prosty, wybrzmiewający trochę, jak dalekie echo Four Tet. To śmiały, nieoczekiwany i tajemniczy finał płyty, która kończy swój bieg przepięknym stanem zamieszania uosabiającym prawdziwą naturę ANIMY: pół-człowieka, pół-maszyny, całkowicie zanurzonych w rytmie.





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Global Net

Komentarze

  1. Niewierny Tomasz16 lipca, 2019

    W takich cudeńkach Thom Yorke, jak zawsze bezbłędny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filigranowy, prosty, falujący motyw, a ile w nim treści.

      Usuń

Prześlij komentarz