Ukryta historia rasy ludzkiej



Jesteśmy zaledwie kilka tygodni od Bożego Narodzenia. Przed nami trudne wybory świątecznego menu, stosownego ubioru, mniej lub bardziej trafionych prezentów. Oczekiwanie na gwiazdkę, zapewne zburzy coroczna zapowiedź srogiej zimy i przeraźliwy strach przed niechcianym firmowym spotkaniem. Niektórzy z nas uciekną w dobrze zakamuflowaną prywatność. Inni zrobią rachunek sumienia, odnowią zapomniane znajomości, zaleją się w sztok, a potem obiecają poprawę, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało. Dlaczego więc pod koniec grudnia nie spróbować czegoś innego? Jak skutecznie ożywić, lub zepsuć świąteczny nastrój? Zupełnie niespodziewanie, w rachubę wchodzi death metal: surowy, psychodeliczny, muskularny, przerażający i bezlitośnie ponury.

Blood IncantationHidden History of the Human Race [2019], to krótka, śmiała i zaskakująca premiera wydana rzutem na taśmę, w okresie gorączkowych podsumowań kończącej się dekady. Czwórka amerykanów z Denver, należy do ścisłej czołówki twórców metalu ekstremalnego. Oni doskonale wiedzą, jak podnieść wszystkim ciśnienie i kontrolować napięcie. Zespół potrafi stworzyć odpowiednią atmosferę z niczego, podczas gdy ich kompozycje dryfują w wielu kierunkach naraz.



Album jest intrygującym doświadczeniem. Zawiera cztery utwory. Każdy z nich podchodzi słuchacza z nieco innego ujęcia. Nagrania przemierzają różne poziomy rockowej ekspresji i psychodelicznych eksperymentów. Nigdy nie można być pewnym, co nas czeka tuż za rogiem. Brzydota wydaje się być główną siłą napędową płyty, a współczesny kontekst stworzony na bazie klasycznego death metalu jest tutaj zaskakująco skuteczny. Blood Incantation bardziej niż inne zespoły rocka ekstremalnego, lubi harmoniczne brzmienie gitar, co zapewnia nagraniom ciągły ruch melodyczny. Ambientowe syntezatory odgrywają istotną rolę w kilku kluczowych momentach, podbijając rezonans emocjonalny utworów: Inner Paths (to Outer Space), oraz finałowego Awakening from the Dream of Existence to Multidimensional Nature of Our Reality (Mirror of the Soul). Kolejny zaskakujący akcent pochodzi z bezprogowego basu Jeffa Barretta znanego z zaokrąglania tonów. W tandemie, z perkusyjnymi kaskadami Isaaca Faulka, tworzy dziwnie nieoczywistą podstawę rytmiczną obecną prawie w każdym nagraniu. Całością dowodzi oszałamiająco bolesny wokal gitarzysty Paula Riedla. To fonetyczny odpowiednik oglądania kosmitów, bez udziału chemicznych mikstur i szaleństwa na kwasie. Lirycznym miejscem akcji jest niezmierzona przestrzeń kosmiczna, ale nie jest to świat, o którym zwykle opowiadamy dzieciom. To wrogi, zimny, przerażający niebyt pełen obcego życia, które ma ochotę wbić swoje DNA w każdą komórkę człowieczeństwa i przeszyć je na wylot.

Death Metal narodził się z zapotrzebowania sympatyków muzyki rockowej na szybkie, ekstremalnie głębokie, agresywne doznania. Album Hidden History of the Human Race, w jakimś sensie wydaje się przeczyć tej idei. Podejście amerykanów jest tutaj mniej kliniczne, bardziej złożone, bezgranicznie ludzkie, ale wciąż konfrontacyjne i drapieżne. To świadectwo doskonałej passy Blood Incantation, a przy okazji intrygujący prezent pod choinkę – przynajmniej dla zainteresowanych tematem.





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Global Look Press

Komentarze

  1. Niewierny Tomasz06 grudnia, 2019

    Po części wychodzi na to, że to taki Pink Floyd na death metalowym dopalaczu:)

    Mam na myśli kawałki Inner Paths, oraz Awakening from the Dream of Existence to Multidimensional Nature of Our Reality. W tym drugim, we fragmencie od 06:30 - 7:20, zamierzony cytat z On the Run - Dark Side of the Moon? To ciekawy numer, rodzaj pasjonującej suity z zamglonym, na wpół akustycznym gitarowym finałem.

    Cholernie to wszystko ryzykowne, ale muszę przyznać, że trzyma poziom!

    OdpowiedzUsuń
  2. Barry N.Y.C08 grudnia, 2019

    Wprawdzie to inne światy, ale od razu nasuwa się porównanie z ostatnim Tool, z tą różnicą, że Blood Incantation przytomnie skondensował swój pomysł i zawarł go w krótkiej, akceptowalnej formie, nie gubiąc przy tym istoty death metalu. Tylko 4 kawałki i jak dla mnie wszystkie warte uwagi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz