Dawno nie byliśmy w Portugalii



Jeszcze kilka miesięcy temu przez głowę by nam nie przeszło, że kilkudniowy wypad za miasto może okazać się równie kłopotliwy, co i ryzykowny, a wakacyjna długo planowana wyprawa na drugi kraniec Europy – przynajmniej na ten moment, wręcz niemożliwa do realizacji. Ponieważ jestem praktykującym humanistą i niezmiennie wierzę w naszą ludzką zbiorową mądrość, żywię nadzieję, że ze wszystkimi przeciwnościami losu wkrótce sobie poradzimy. Tymczasem zapraszam na muzyczną podróż do odległej Lizbony – miejsca, w którym czas płynie wolniej, a wszystkie troski doczesnego świata ulatują z każdym łykiem dobrej kawy i waniliowym aromatem pastéis de nata. 

Urodzonego w Szwajcarii Bruno Chaveiro – syna portugalskich emigrantów, zawsze ciągnęło do rodzinnych stron. Nauka gry na violi de Fado była wystarczająco dobrym argumentem, żeby na stałe pozostać w Portugalii. Kiedy piętnastoletni Chaveiro miał już za sobą publiczny debiut, po raz pierwszy odważył się zmierzyć z technicznymi zawiłościami gitary portugalskiej. Wrodzona dociekliwość szybko zamieniła się w pasję. Nabyte umiejętności artysta pogłębiał będąc rezydentem w Casa de Fados O Bota Alta w Évora, ale przełom nastąpił podczas studiów kierunkowych w Institute of Castelo Branco, pod czujnym okiem Mestre Custódio Castelo, uważanego za jednego z największych i najbardziej cenionych gitarzystów współczesnych. Od tego czasu Bruno Chaveiro został adoptowany przez bohemę artystyczną Lizbony. Od kilku lat pracuje na rzecz popularyzacji fado na całym świecie i współpracuje z najlepszymi muzykami sceny portugalskiej, takimi jak: Raquel Tavares, Mísia, Pedro Moutinho, Fábia Rebordão, Celeste Rodrigues, Carminho, Cuca Roseta, Buba Espinho, Marco Rodrigues, Ana Laíns, czy z lizbońskim królem fado, Jorge Fernando.













Debiutancki album Bruno Chaveiro#desatino [2019], jest w całości projektem instrumentalnym a przede wszystkim próbą podzielenia się z publicznością ulubionymi utworami ułożonymi w żywy autobiograficzny kalejdoskop, przywołujący najważniejsze momenty pracy twórczej artysty na przestrzeni ostatniej dekady. Choć #desatino czerpie z tradycji muzyki luzofońskiej, w nagraniach trudno nie zauważyć młodzieńczego temperamentu. W trio, w kwartecie lub kwintecie, Bruno Chaveiro prowadzi gitarę wręcz brawurowo, swobodnie przechodząc od muzyki popularnej do klasycznego fado, składając swoje dzieła z ogromnym wyczuciem, ale też poluzowaniem typowym dla młodych ludzi. Utwór Saudades, otwierający album muzyczną opowieścią o niewyobrażalnej tęsknocie za ukochaną osobą, dyskretnie uzupełnia ścieżka gitary elektrycznej. Z kolei Dança em Tango, napisany przez Custódio Castelo, kieruje uwagę na akordeon fantastycznie podkreślający złożoną istotę tego tańca. Nagranie Simplesmente z pewnością doskonale zabrzmi nad brzegiem dowolnej, wolno płynącej rzeki. Kompozycja Valsa em Si – to szybki portugalski walc, po którym Chaveiro nieco zwalnia, nadając dostojny ton Fado Pereiró

Na program #desatino, składa się mozaika dziesięciu różnorodnych utworów ściśle związanych z kulturą portugalską. Absolutnie mistrzowskie wykonanie unosi te nagrania bardzo wysoko i sprawia, że słuchamy ich z zapartym tchem, jak listy przebojów. To album potrafiący zaskoczyć na wielu poziomach. Budzi uśpioną fascynację nie tylko kolorytem samej muzyki, ale też zjednuje niekłamany podziw, który sprawi, że na odległą Portugalię spojrzymy z zupełnie innej perspektywy.

Trzeba posłuchać: zdecydowanie całości.





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Global Net

Komentarze

  1. Dużo emocji i jeszcze więcej radości. Sugestia gospodarza o dobrej kawie i ciachu wyraźnie poprawiła mi dzisiaj humor!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz