Dom Hani



Pianistka, kompozytorka i wokalistka Hania Rani spogląda na dom z wielu perspektyw. Jej drugi album Home [2020] jest epickim rozwinięciem muzycznej opowieści zainicjowanej debiutancką płytą Esja [2019]. Dla utalentowanej artystki dzielącej swoje życie pomiędzy Gdańsk, Warszawę i Berlin, Home – to metafora ciągłej podróży. Historia miejsc, które stają się naszym domem czasem z wyboru, czasem z przypadku. 

Wydawnictwo otwiera nagranie Leaving, w warstwie lirycznej nawiązujące do schubertowskiego cyklu pieśni "Winterreise". Tekst utworu można postrzegać jako filozoficzną przypowieść o podróży, co niekoniecznie oznacza wyjście poza fizyczne drzwi, ale może oznaczać przekroczenie symbolicznych granic naszej ciekawości i wyobraźni. To szukanie własnego miejsca, wolności wyboru, ale też opowieść o szczęściu, rozterkach i tęsknocie, co sprawia, że to, co uważamy za dom, niekoniecznie musi być czymś materialnym. 













Nie ma wątpliwości, że centralną częścią domu pianistki jest fortepian traktowany jako podstawowe narzędzie pracy twórczej i artystycznej ekspresji. Instrument z racji swojej skali i szerokich możliwości akustycznych jest tutaj rodzajem hipnotycznego medium – subtelną nicią porozumienia i formą komunikacji artystki ze słuchaczami. Trzynaście nowych kompozycji nieustannie faluje i ciągle się zmienia, intuicyjnie poszukując nowych form wyrazu. 

Choć klawisze są podstawowym budulcem większości nagrań, w czterech indeksach pojawia się ulotny głos Rani, który lirycznymi skojarzeniami prowadzi nas przez dramaturgię płyty. Do współpracy nad kilkoma utworami artystka zaprosiła Ziemowita Klimka [b] i Wojtka Warmijaka [dr] z tria jazzowego Immortal Onion. W innym miejscu słychać migotliwe plamy syntezatorów i otulające partie kwintetu smyczkowego. Dodatkowe instrumenty podane są z wielkim wyczuciem, poszerzają paletę barw i są integralną częścią wielu opalizujących wątków – bo Home, dotyczy także nieuchronności zmian. 

Czas i nasze życie płyną nieprzerwanym strumieniem, jak sztuka i muzyka. Po rozpoczęciu podróży na zawsze tracimy możliwość powrotu do tego samego punktu. Prawdopodobnie, nigdy już nie zastaniemy dokładnie tych samych miejsc. Tak rozumiane podejście leży u podstaw tej płyty. Nie jest ważne, dokąd zmierzamy, ale ile możemy zobaczyć i usłyszeć wokół nas. 




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 7.8/10
Photo: Monika Orpik

Komentarze

  1. Bartek Sikora01 czerwca, 2020

    Piękna, wrażliwa artystyczna dusza z wielkim potencjałem na międzynarodową karierę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nierealna, surowa panorama Islandii. Przejmujące -7C i kaskady dźwięków F-major przelatujące przez głowę, jak nieprzerwany potok fotografii z całego życia. Pojawiają się silne emocje, ale jest w tym jakiś kojący spokój. Od piątku słucham tej płyty praktycznie codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Barry N.Y.C03 czerwca, 2020

    no, no ... jestem pod wrażeniem:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz