Dylan nie jest w pewnym wieku, ale na zawsze



W ostatnich tygodniach muzycy znaleźli wiele sposobów, aby w dobie pandemii podtrzymać kontakt ze swoimi fanami. Odbywały się koncerty na żywo, rozmowy online, bezpłatne lekcje gry na gitarze przez Instagram, kuchenne sety dj-skie czy nocne party transmitowane bezpośrednio z sypialni. Ale chyba nikt tej wiosny nie wzbudził tak żywego zainteresowania, jak Bob Dylan. Z rozmysłem opublikowany I Contain Multitudes i False Prophet, a chwilę później niezwykły w formie i treści Murder Most Foul, to mocarny zestaw piosenek z najnowszego albumu Bob DylanRough and Rowdy Ways [2020]; dwupłytowego wydawnictwa, które jest odpowiedzią 79-letniego noblisty na uwiąd artystycznych inspiracji – skuteczną szczepionką, przeciwko kurczącym się oczekiwaniom świata kultury.













Słuchając tej płyty, odnosi się wrażenie, że 79, jest liczbą pozbawioną poczucia czasu. Wszystkie historie i jej bohaterowie – prawdziwi lub fikcyjni, idą razem w tym samym szeregu, co Bob. To ogromna część siły Dylana jako autora tekstów: przeszłość nie jest przeszłością, sztuka i literatura nie są martwe ani nawet statyczne. Rzeczywistość jest namacalna i ma swoje konsekwencje. To wszystko wciąż żyje wokół niego, napędza i atomizuje kolejne zdarzenia. W Rough and Rowdy Ways pod aranżacyjnym parasolem często niepokojących, prześmiewczych, czasem delikatnych i ogólnie testamentowych piosenek wyczuwa się liryczną czujność – uważną troskę, coś na kształt ojcowskiej miłości. 

Bob Dylan jest zbuntowanym poetą zbliżającym się do zmierzchu, zostawiającym nowym pokoleniom spiżowe świadectwo głębokiej mądrości w postaci 39-płytowej dyskografii. Po serii albumów, ze standardami związanymi głównie z Sinatrą, Rough and Rowdy Ways odsłania najbardziej złożoną jak dotąd poetycką wypowiedź artysty – rozległą panoramę historii, kultury i filozofii spoglądających poprzez zabójstwa, wojny światowe, krucjaty i biblijne mity, aby przypieczętować swoje szczególne miejsce w wielkiej księdze wieczności. 

Szorstki? Być może, ale z pewnością ma ciepło i blask domowego ogniska. Czy hałaśliwy? Dylan z pewnością bywał bardziej kłótliwy. Na okrzykniętej arcydziełem płycie Tempest [2012], oparł się głównie na swingu, boogie, bluesowych wariacjach i country rocku, aby snuć swoje opowieści o starej dziwacznej Ameryce, Lennonie i tragedii Titanica. W kilku miejscach najnowszego projektu porzucił takie frywolności jak: impet, melodie, refren, a nawet rytm. Zamiast tego wymaga od swojego zespołu szeregu miękkich płócien utkanych w dużej mierze z delikatnych harmonii południowego bluesa, bardziej przypominających klimaty niż utwory, na które może nakładać dowolną ilość poetyckich strof. W ostatnim wywiadzie dla New York Timesa, Bob Dylan powiedział: Piosenka jest jak obraz, nie możesz zobaczyć wszystkiego naraz, jeśli stoisz zbyt blisko. Jego nowe utwory zawsze sprawiają, że myślisz – tym razem sprawią, że poczujesz.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪✪☆ 9/10
Photo: Columbia Records

Komentarze

  1. Ten album jest, jak pieczęć epoki. Ktoś z "góry" maczał w nim palce. Ewidentnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek Sikora20 czerwca, 2020

    Nie jestem fałszywym prorokiem
    Nie, nie jestem niczyim narzeczonym
    Nie pamiętam kiedy się urodziłem
    I zapomniałem, kiedy umarłem

    Ostatnie cztery wersy "False Prophet", jakie pozwoliłem sobie zacytować, mówią chyba wszystko, bez zbędnych słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych mocnych wersów na Rough and Rowdy Ways jest tak dużo, że po raz pierwszy miałem trudności z wyborem odpowiednich cytatów na potrzeby mojego skromnego wpisu. Onieśmielony lirycznym bogactwem piosenek, tchórzliwie zrezygnowałem, poprzestając na osobistej próbie odczytania wielu wątków, których pokaźna część nakłada się na moje życie i pamięć.

      Usuń
    2. Bartek Sikora20 czerwca, 2020

      Wcale się nie dziwię. Do dzisiaj rozgryzam te piosenki. Od dnia premiery, nie dają mi spokoju, dlatego chętnie podepnę się pod celny komentarz Piotrka.

      Usuń
  3. Niewierny Tomasz20 czerwca, 2020

    Słucham tych piosenek i przypominam sobie naszą gorącą dyskusję, jeszcze na Bloxie, wokół filmu - Śladami Boba Dylana, przez jakiś czas dostępnego na Arte. Świadkowie epoki, ludzkie utrudzone twarze i rdzewiejąca, prowincjonalna Ameryka pozbawiona grubej warstwy lukru, w bezwzględnym oku kamery niemieckiego dokumentalisty. Genialny obraz szlachetnych, wrażliwych ludzi u schyłku życia, wspominających i tęskniących za czasami, których już nie ma.

    Nie wiem, czy też tak to odczuwasz, ale ta płyta ma identyczną atmosferę. Właśnie uświadomiłem sobie, że mogłaby być idealną ścieżką dźwiękową tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pamiętam. Twoje spostrzeżenia dają mi do myślenia. ARTE ma to do siebie, że czasami powtarza swoje materiały. Miejmy nadzieję, że przy okazji premiery Rough and Rowdy Ways, o Dylanie sobie przypomni - bo do tego czterogodzinnego serialu chętnie bym wrócił. Mnie również utkwił w pamięci.

      Usuń

Prześlij komentarz