Piosenki nie z tego świata

 


Nagła i bardzo spóźniona popularność muzyki Beverly Glenn-Copeland, amerykańskiej a na stałe osiadłej w Kanadzie artystki transpłciowej, przypomina biografię Sixto Rodrigueza, na którego talencie świat się poznał dzięki szczęśliwemu splotowi okoliczności, a przede wszystkim dzięki śledztwu upartego dziennikarza, który po latach artystę odnalazł, wyciągnął z biedy i na nowo przywrócił blask jego twórczości.

Beverly Glenn-Copeland urodzony w umuzykalnionej rodzinie, od dzieciństwa studiowała klasyczny repertuar, przysłuchując się ojcu, jak codziennie ćwiczył na fortepianie. Później jako młoda osoba poszła śladami taty, ale po kilku latach koncertowania, nagle poczuła powołanie do wokalnej ekspresji i pisania utworów łączących różne gatunki muzyczne. 

Po nagraniu kilku autorskich płyt Beverly Glenn-Copeland podjęła współpracę z innymi artystami, w tym z Bruce Cockburnem i co zaskakujące, przez dwie dekady była zaangażowana w kanadyjską wersję Ulicy Sezamkowej jako głos, aktorka i pisarka. Zdobyte doświadczenie, dwoista mentalność i wielka instrumentalna wrażliwość zaowocowała rewolucyjnym albumem elektronicznym Keyboard Fantasies [1986], w całości nagranym na syntezatorach Yamaha DX7 i Roland TR-707. Zapomniany album ponownie odkryty 30 lat później przez wpływowych japońskich pasjonatów, znalazł piękną kontynuację w postaci filmu dokumentalnego The Beverly Glenn-Copeland Story w reżyserii Posy Dixon, opowiadającego również o jej przemianie z kobiety w mężczyznę. 













Na fali naglącego zainteresowania do rąk sympatyków trafia właśnie album przekrojowy – teraz już artysty, Transmissions: The Music Of Beverly Glenn-Copeland [2020]. Dzięki hojności japońskich sponsorów płytę udało się przygotować z należytą starannością, obejmującą remaster, wersję CD i winylowe tłoczenie specjalnie przygotowane na rynek japoński. Dwanaście wybranych utworów Beverly Glenn-Copelanda, zachowuje dobrze wyważoną równowagę obejmującą nagrania soulowe, gospel, elektroniczne oraz koncertowe. Album zawiera również utwór premierowy specjalnie nagrany z okazji tego wydawnictwa. 

Bardzo trudno przejść obok tych kompozycji obojętnie – nawet po latach, bo Transmissions to taki zestaw, który niezauważalnie przenosi słuchacza z jednej ciepłokrwistej atmosfery do drugiej. W nagraniu promującym album River Dreams jest coś metafizycznego, co natychmiast zatrzymuje uwagę. Czuję, że muzyka pochodzi z samego Wszechświata i dociera do mnie przez coś, co nazywam UBS, czyli The Universal Broadcasting System. Ta piosenka dotarła do mnie przez UBS, pod koniec ubiegłego roku – wyjaśnia Beverly Glenn-Copeland. Nagranie zbudowane na bazie nietypowego metrum dopełnia elektronika fantastycznie scalona z narastającą sekcją instrumentów smyczkowych. Do tego meandrujący wokal, który z biegiem czasu nabrał szlachetnej, głębokiej barwy. 


Ciekawą pozycją są utwory koncertowe – w tym przypadku niezwykle wartościowy Deep River, ze względu na szczególną atmosferę możliwą do uchwycenia tylko w obrębie wnętrza kościoła Jacobikerk, w holenderskim Ultrechcie. Cofając się w przeszłość, trzeba zwrócić uwagę na nagranie Sunset Village przeżywające obecnie drugą młodość. To opowieść o osadzie specjalnie stworzonej dla ludzi w podeszłym wieku, którzy jadą tam pożegnać się ze światem. Hipnotyczny puls utworu, elektronikę i magiczny fortepian wspomaga tekst, jako rodzaj sześciowersowej mantry najpierw odwołującej, a potem przywołującej śmierć w niezwykle pogodny sposób. Ballada jest nie tyle piosenką, co punktem widzenia – przypomina zawrót głowy, który można poczuć, spoglądając w okno własnego życia. Patrząc w nie wystarczająco długo, możemy wyobrazić sobie wszystko: morze, niebo, piasek, dobre i złe chwile, a nawet Beverly Glenn-Copelanda zapatrzonego w zachodzące słońce. Tak naprawdę, nigdy nie potrzebował wiele, aby zatrzymać jego blask. Oczywiście dla nas.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7.3/10
Photo: Maria Jos Govea

Komentarze


  1. Sunset Village


    Odpuść sobie
    Niech to odejdzie
    W porządku

    Niech to przyjdzie
    Niech zajmie wszystko
    myśli daleko


    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyną sensowną rzeczą jaką mogę w tej chwili zrobić, to zamilknąć i wsłuchać się w muzyczną kołysankę, która pomaga płynąć fotografiom z całego życia. Balsam dla duszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdziwie ulotne, zaskakujące, wartościowe utwory.

    OdpowiedzUsuń
  4. < kantor przemiany >01 października, 2020

    Niezbyt często się zdarza, żeby nagranie live przebiło studyjny oryginał, a z "Sunset Village", tak właśnie się stało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba uczciwie przyznać, że premierowy "River Dreams" jest równie udany. Przyciąga jak magnes, zwłaszcza po kilku przesłuchaniach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz