W ogrodzie Sacro Bosco

 


Jak zawsze przy okazji premiery nowej płyty Anny von Hausswolff intuicyjnie cofam się pamięcią do albumu Ceremony [2012], jednego z moich najbardziej zaskakujących odkryć, które szybko zamieniło się w fascynację twórczością szwedzkiej piosenkarki, kompozytorki i pasjonatki organów piszczałkowych. Ściśle gotycki charakter utworu Funeral For My Future Children, który pozwolę sobie na wstępie przywołać, na długo zapadł mi w pamięć z dwóch powodów – wielkiej siły rażenia, ale też fali krytyki, wynikającej z niezrozumienia istoty niezwykłego lamentacyjnego tekstu, co natychmiast zakwalifikowało nagranie, jako jedno z najbardziej nawiedzonych kompozycji mijającej dekady.

Anna von Hausswolff: W tym utworze nie piszę o śmierci. Piszę o życiu, a śmierć jest tylko jego częścią. Uważam, że śmierć to świetny sposób na rozpoczęcie historii i świetny sposób na jej zakończenie. Oczywiście śmierć to fascynujący moment, w którym wszystkie nasze wartości i polityczne ideały stają się bezużyteczne. To sytuacja, nad którą nie masz absolutnie żadnej kontroli, a kiedy zdarza się to komuś, kogo kochasz, sprawia, że zastanawiasz się trochę nad swoim życiem. Taka refleksja przydarza się każdemu, gdy umiera ktoś bliski. To zjawisko, które sprawia, że starasz się żyć lepiej i bardziej świadomie. Lubię twórczo radzić sobie ze śmiercią, bo mnie fascynuje i się jej boję. Poza tym jestem chorowitą osobą.

 

Powyższa wersja Funeral For My Future Children wzmocniona akustycznymi walorami kościoła metodystów przy Park Avenue w Nowym Jorku, wciąż jest dobrym punktem wyjścia do uważnego przestudiowania dyskografii Anny von Hausswolff, która już na trzeciej płycie Dead Magic [2018], mroczną naturę swoich artystycznych zainteresowań odmieniła przez wszystkie przypadki. Potężne organy grzmiały jak obłąkane, gniewne, skłonne zmienić modlitwę w kłamstwo; podczas gdy głos Anny, stał się jeszcze bardziej transcendentalny. 

 *   *   *

W XVI wieku włoski mecenas sztuki Pier Francesco Orsini opłakując śmierć żony, zlecił utworzenie specyficznego parku w mieście Bomarzo. Ogród Sacro Bosco, poświęcony jej pamięci zawiera kolekcję hiobowych rzeźb, w tym przerażonego rzymskiego boga podziemia, Orcusa. Szwedka stopniowo odkrywając krainę tajemniczych osobliwości, szybko znalazła punkt zaczepienia dla nowej inspiracji, a upiorne piękno parku stało się zalążkiem niezwykłego wydawnictwa: Anna von HausswolffAll Thoughts Fly [2020].

Artystka wyjaśnia: Jest tam smutek i dzikość, które zainspirowały mnie do napisania tego albumu, także ponadczasowość. Uważam, że ten park przetrwał nie tylko ze względu na swoje piękno, ale także dzięki ikonografii został uwolniony od przewidywalnych idei i ideałów. Wszystkie myśli są hołdem dla tego stworzenia i próbą wyrażenia atmosfery i uczuć, które to miejsce wywołuje również we mnie. To bardzo osobista interpretacja miejsca, do którego zabrakło mi słów. Chciałbym wierzyć, że Orsini zbudował ten monumentalny park z żalu po zmarłej żonie, ale w moim Sacro Bosco wykorzystałem tę historię jako rdzeń własnej inspiracji: miłość jako podstawa stworzenia.

Siedmiościeżkowa płyta All Thoughts Fly, ma czysto instrumentalny charakter. Von Hausswolff wykorzystuje tutaj cały potencjał barokowych organów w rodzinnym Göteborgu i w każdym utworze odsłania drzemiące możliwości instrumentu, ale bez zakłócania powagi projektu. Dysonansowe drony, wirujące harmonie, szumiące miechy i niesamowicie brzmiące, niemal elektroniczne efekty dźwiękowe prowadzą słuchaczy w ponurą ambientową podróż przez milczący majestat parku.

Uroczysty charakter Theatre of Nature kompozycji otwierającej album, wnosi poczucie lekkości, co wyraźnie kontrastuje z większością pozostałych nagrań. To dobry moment, żeby odróżnić przyjazne dla ucha harmonie od nawiedzonego naporu Dead Magic. Drugi utwór Dolore di Orsini wydaje się być wspomnieniem postaci, dla której powstał ogród. Utwór narasta powoli, jakby oddzielał się od duchowej plazmy tajemniczej damy, przemycając wahliwą melodię bijącą się z czasem.

 

Nagranie promujące, to rodzaj muzycznej transkrypcji – zapis odczuć towarzyszących przechadzce ścieżkami ogrodu. Utwór podąża za cichym zawodzeniem Dolore di Orsini, a Sacro Bosco jest odpowiedzią na jej wołanie. Skąpane w mroku dźwięki nagle rozkwitają poruszającym uniesieniem. Z niego wyłania się Persefone, gotycka siedmiominutowa piękność. To utrapiony pełen smutku wiersz pozbawiony słów i pochwała dawno zapomnianej miłości. 

Z kolei rozległa kompozycja tytułowa, mieni się i przemyka między licznymi motywami przewodnimi, a każdy z osobna obraca się wokół siebie, po czym przechodzi do czegoś nowego. To precyzyjne wielowarstwowe nagranie bez wątpienia wymaga wielkiego kunsztu i profesjonalnej znajomości tajników instrumentu. Biorąc pod uwagę epicką naturę i nagły koniec All Thoughts Fly zaskakujące jest to, że zaraz po nim przybywa jeszcze jeden utwór – ale jakie mamy szczęście, bowiem finałowy Outside the Gate (for Bruna) jest tak ujmujący, jak suma wszystkich majestatycznych wzlotów będących głównym napędem całego projektu. 

Siedem hymnów All Thoughts Fly, nie pozostawia tęsknoty za ścieżką wokalną z poprzednich płyt. Odnoszę wrażenie, że w tym przypadku żadna wokalna fraza, nie byłaby w stanie dopasować się do napięcia, jakie towarzyszy rozbudowanym kaskadowym rozmowom piszczałek. Instrumentalny charakter nagrań i zadziwiająca techniczna biegłość Anny von Hausswolff przykrywa tutaj wszystko. Pozwala to organom śpiewać jakby dla siebie: pieśni o miłości, stracie, rzeczach ostatecznych i życiu wiecznym.

 


Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7.5/10
Photo: metrolyrics / album

Komentarze

  1. < kantor przemiany >07 października, 2020

    Wiedziałem, że organy w Göteborgu to jedna z najpotężniejszych konstrukcji na świecie, a i tak zaskoczony jestem możliwościami sonicznymi instrumentu. Wystarczy posłuchać "Sacro Bosco", w którym organy szumią, oddychają, wydają dźwięki fletu, a za chwilę organek ustnych, a potem uderzają dźwiękiem naśladującym syntezatory. Z pewnością jest to zasługa szwedki, jej umiejętności, ale chyba też bardzo współczesnego podejścia do kompozycji i obsługi instrumentu. Trochę brakuje mi utworów wokalnych. Pomyślałem sobie, że chociaż jeden, rozświetliłyby dominujący mrok i powagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz, ten mrok i powaga to znak rozpoznawczy Anki :)

      Usuń
  2. Po 8 latach Funeral For My Future Children, nic nie stracił na wartości. Ciągle zatrzymuje i na długo zostaje w pamięci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz