Różowy szum



Pochodząca z Brimingham Laura Mvula, pojawiła się dziewięć lat temu, jako w pełni kompletna przedstawicielka R&B. Jej urzekający wokal obejmujący szeroki zakres oktaw natychmiast wzbudził zainteresowanie, a jej debiutancki album Sing to the Moon [2013], bez trudu zdobił nominację do Mercury Prize za klimatyczną mieszankę soulu, popu i gospel. Wydany trzy lata później projekt The Dreaming Room [2016], skoncentrował się na dramaturgii tekstów i podkreśleniu walorów wokalnych piosenkarki, poprzez dodanie partii smyczków London Symphony Orchestra, wynoszącej aranżacje nagrań na znacznie wyższy poziom. Krytycy porównywali Brytyjkę do Niny Simone, której rozedrgana wirtuozeria, niejednokrotnie wprawiała w zakłopotanie branżę. Równie trudno było sklasyfikować Mvulę. Osobowość sceniczna i nietypowa estetyka wokalistki sprawiała, że mogła "chodzić po wodzie" i chyba kłopotliwie wychodziła poza oczekiwania wytwórni RCA, bo chwilę później – zupełnie niespodziewanie, otrzymała siedmiowierszowy e-mail kończący jej umowę. To dość nieprzyjemna historia, którą zorientowani fani będą mogli prześledzić w warstwie lirycznej najnowszego, trzeciego albumu Laura MvulaPink Noise [2021], wydanego przez wytwórnię Atlantic.












Muzyka, zawsze była supermocą Mvuli. W przypadku Pink Noise artystka zmieniła nie tylko własny wizerunek, ale również tonację całego projektu. Tutaj, dzierży fachowy arsenał perkusyjnych padów, funkowego basu, mocarnych syntezatorów i ekspansywnego, znakomicie brzmiącego wokalu rozwiewającego czarne chmury, jakie pojawiły się po kilku latach nieobecności na scenie. Dla mniej wtajemniczonych sympatyków popu, płyta przywodzi na myśl kolorowy neon z lat 80 i na wszystkich ścieżkach przemyca charakterystyczne elementy tej dekady. Od strony aranżacyjnej, projekt świadomie naśladuje epokę, w której piosenki skupiały się na twardym brzmieniu perkusji i jasnej elektronice, a nawet najsmutniejsze tematy były ukryte pod optymistycznym, tanecznym rytmem. Odniesienia do twórczości Prince, Michaela i Janet Jackson, Cyndi Lauper, Phila Collinsa, są tutaj dobrze słyszalne. 

Eksplorując nieco staroświeckie brzmienia, Mvula wraz z zespołem dyskretnie nanoszą poprawki tam, gdzie jest to konieczne, aby nadać muzyce współczesny sznyt. Słowa piosenkarki: "Nigdy nie wyobrażałam sobie, że uwolnię się od starych historii", nabierają tutaj specjalnego znaczenia i są mocno akcentowane na całej płycie; wydają się być oczyszczające dla wokalistki, którą RCA opuściło pięć lat temu. Ich niedopatrzenie to zysk dla Atlantic, bo Pink Noise, to progresywny triumf niezwykle silnej osobowości, warty uważnego prześledzenia w kilku aspektach naraz.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Stuart C.Wilson

Komentarze