Jak myślisz, długo to potrwa?



Projekt poboczny Big Red Machine, za którego nazwą kryją się Justin Vernon i Aaron Dessner z formacji Bon Iver i The National, za sprawą drugiego wydawnictwa Big Red MachineHow Long Do You Think It's Gonna Last? [2021], poprzez emocje wyrażone muzyką próbuje dogłębne zrozumieć więzi międzyludzkie. Album wolny od pułapek show-biznesu i nadmiernych oczekiwań fanów, a pełen zaangażowania dużej grupy pierwszoligowych muzyków wyróżnia szczodrość, jakiej nie uświadczymy u wielu wpływowych artystów współczesnej popkultury.

Płyta powstawała etapami w prywatnym studio Aarona Dessnera. Dzięki imponującej obsadzie znanych artystów, w tym: Taylor Swift, Anais Mitchell, Robina Pecknolda z Fleet Foxes i Sharon Van Etten, projekt jest muzycznie skupiony i lirycznie uwolniony, będąc rodzajem eksperymentu opartego na nieustannym żonglowaniu emocjami dotykającymi zachwytów i nieszczęść, jakie sprowadza na nas proza życia. Zasadnicze pytanie How Long Do You Think It's Gonna Last?, próbuje zgłębić szereg ruchomych wątków dotyczących: dorastania, erotyki, małżeństwa, depresji, lęków czy passy twórczej, często będącej kluczowym napędem naszej egzystencji. 

Mimo że album w całości został nagrany w Long Pond Studio w północnej części stanu Nowy Jork, to w części utworów wpływy "boniverowej" leśniczówki w Medford, są nadal słyszalne, ale w równie magiczny sposób odwołują się do brzmienia The National. Od strony czysto aranżacyjnej How Long Do You Think It's Gonna Last? zawiera szereg składowych, które Dessner nazywa "najczystrzą destylacją" jego różnych stylów pisania piosenek – tutaj, fachowo zintegrowanych pracą zespołową.












Fundamentem brzmieniowym takich utworów, jak Latter DaysReese czy Magnolia, są wyjątkowo uduchowione kadencje fortepianu, które miliony fanów pokochały w The National. Z kolei Justin Vernon – oprócz partii wokalnych, wprowadza do projektu cząstki destrukcyjnego zamieszania, ale wyrażone w bardzo powściągliwy sposób. Jego chybotliwa, często zadziorna elektronika dobrze słyszalna w utworze Renegade, przemyca elementy lekkiego rozchwiania rytmicznego, jednak w żadnej chwili nie próbuje zdominować łagodnej ścieżki wokalu Taylor Swift. W nagraniu Easy to Sabotage Vernon pozwala sobie na nieco więcej, aktywując rodzaj gadatliwego przetwarzania wokalnego, znanego z płyty Bon Iver – 22, a Million [2016]. Pięć oczek wyżej kompozycja Phoenix, za sprawą charakterystycznego głosu Robina Pecknolda, niemal z automatu wyprowadza nas na terytorium Fleet Foxes, odwołując się do najbardziej chwytliwych piosenek tego zespołu.

Piętnaście utworów How Long Do You Think It's Gonna Last?, przypomina otwartą książkę czytającą pamięć słuchacza. To bardzo wdzięczna, retrospektywna podróż eksplorująca najbardziej szlachetne cechy muzyki folkowej i indie rocka, gładko zintegrowana z bieżącą działalnością wszystkich zaangażowanych osób. Nie mniej jednak część sympatyków, która liczyła na kontynuację eksperymentalnego wątku debiutanckiej płyty, może się poczuć rozczarowana. Ich trwały smutek to łatwość, z jaką Big Red Machine porzucił swój pierwotny cel; znaleźli niezdobytą górę i zrezygnowali z siedzenia na urwistej skale, z dyskusyjnym widokiem.




Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Graham Tolbert

Komentarze

  1. Drugi raz nie wchodzi się do tej samej rzeki - twierdzi większość krytyków tzw. opiniotwórczej prasy muzycznej, przyznając płycie umiarkowane noty. Mając na uwadze pierwszy album Big Red Machine, któremu towarzyszyły mało przekonujące wycieczki w głąb, ewidentnie brakowało konkretnych wyróżników. Okazuje się, że kąpiel w starym nurcie przynosi ożywcze skutki. Moim zdaniem, drugi album Big Red Machine jest naturalnym powrotem do estetyki, którą Vernon i Dessner doskonalili przez całą swoją karierę. Jak sugeruje tytuł płyty, słoneczne dni bywają ulotne, dlaczego więc, nie mieliby ponownie skorzystać z atrybutów, które przyniosły im największą popularność?

    W bonusie ekstra: kultura dźwięku wolna od sprasowanych, rzężących przesterów.

    OdpowiedzUsuń
  2. < kantor wymiany >28 sierpnia, 2021

    Fajny, wyluzowany powrót do folkowo-akustycznych źródeł, bez zadęcia i brzmieniowych eksperymentów prowadzących donikąd. Prosta, mądra praca zespołowa i 15 niezłych piosenek nagranych w formule luźnej kompilacji, do której trudno mieć jakieś obiekcje. Jest OK, chociaż mój entuzjazm nieco ostygł po ogarnięciu całości. Ulubione kawałki: Renegade i 822 am.

    OdpowiedzUsuń
  3. ... właśnie pilnie słucham i czuję, że idzie jesień :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz