Blisko parkietu



Dawn FM [2022] wydaje się być najbardziej zwięzłym, spójnym, do pewnego stopnia koncepcyjnym projektem Abela Tesfaye, od dekady występującego pod nazwą The Weeknd. Szesnaście utworów płyty rozbrzmiewa echami przeszłości, tęskni za lepszą przyszłością i przedstawia się jako stacja radiowa dla tych, którzy ugrzęźli na ziemskim padole, i z nadzieją czekają na objawienie postpandemicznej rzeczywistości. Projekt jest ambitnym wytworem kreatorów współczesnej popkultury – producenta Maxa Martina i Daniela Lopatina z Oneohtrix Point Never, łączących tutaj elementy: R&B, hip-hopu, disco, electro-popu i synth-popu, w wielu punktach przesiąkniętych nostalgią lat 80. Rezultatem jest sugestywne – bo rozwieszone między gatunkami brzmienie, idealnie pasujące do złożonej koncepcji płyty.
 











Album jest rodzajem audycji radiowej dla dorosłych, słuchanej w zakorkowanym tunelu. Tyle tylko, że tunel to czyściec, a światło na jego końcu to śmierć. W dużych fragmentach Abel Tesfaye jest tutaj świadomym kontynuatorem własnych wizji – nie rzuca naiwnych teorii na temat sensu życia, ale zwraca uwagę na grozę i przerażenie, które się z nim wiążą. Na początku kariery wypełnił swoje piosenki metaforyczną autodestrukcją. Na Dawn FM, za pośrednictwem utworu Gasoline, dosadnie podsumowuje własną dyskografię próbą samospalenia: "Jest 5 rano / Jestem nihilistą / Wiem, że po tym nie ma już nic". Jego dotychczasowy ogląd świata był związany z narkotycznym zapomnieniem, ale Dawn FM, to przede wszystkim unicestwienie; groteskowy set rozkojarzonego DJ-a, przeplatany parodiami reklam z życia pozagrobowego, zabierający słuchacza na w poły ironiczną, słodko-gorzką wyprawę w okolice czyśćcowego parkietu.


Dla odmiany, przez najnowszą płytę BonoboFragments [2022] przepływa organiczne ciepło, niczym powiew letniego zefirka w spokojnej nadmorskiej zatoce. W szczegóły siódmej płyty Simona Greena – brytyjskiego twórcy muzyki elektronicznej łatwo dać się wciągnąć. Muzyk wychowany w Brighton, a obecnie mieszkający w Los Angeles, większość materiału skomponował w przerwach między wędrówkami po kalifornijskim pustkowiu. To biwakowe zanurzenie w naturze bez wątpienia ukształtowało atmosferę płyty, nadało jej szerszy kontekst obejmujący aspekt duchowy, ekologiczny i aranżacyjny. Zaraźliwe bity, ścieżki wokalne, orkiestrowe aranżacje, zręcznie wplecione trip-hopowe rytmy czy drum’n’bassowe łamańce, dostarczają pakiet zajmujących brzmień nadających się zarówno do indywidualnych odsłuchów, jak i festiwalowych projekcji. Trzeba też dodać, że Fragments inicjuje szersze niż dotąd kolaboracje. Na płycie pojawiają się Jordan Rakei, Jamila Woods, O’Flynn i nowe otwarcie dla dyskretnego brzmienia syntezatorów modularnych.












Najważniejsze punkty Fragments ujawniają zręczny wokal Jordana Rakei w utworze Shadows, sprawnie łączący cyfrową strukturę piosenki z bardziej ludzkim soulowym klimatem, który uzupełnia Jamilla Woods w nagraniu Tides, dodając porywające elementy R&B. Pojawienie się Kadhji Bonet w zamykającym album Day By Day, przenosi house'owe schematy w nowy wymiar. Ale najbardziej ewolucyjne elementy płyty opierają się na modularnych wzorach, które zdobią Age Of Phase, lub są kruchym uzupełnieniem cyfrowej melancholii rozwieszonej wokół klawiszy w Counterpart. Album najbardziej kwitnie, gdy jest emocjonalnie otwarty; weźmy na przykład Polyghost – medytacyjną miniaturę wspomaganą przez Miguela Atwooda-Fergusona, która od delikatnych śladów harfy do bujnej orkiestracji, przechodzi zaledwie w 90 sekund. Fragments, choć nigdy nie odrywa się zbyt daleko od klubowej estetyki Bonobo, wydaje się być udaną syntezą jego twórczości – rodzajem cierpliwej ewolucji nagradzającej uważne odsłuchy. 



Universal Music, 2022
Ninja Tune, 2022
Foto: Net Wallpaper

Komentarze

  1. Płyty "WEEKND'OWE" i to dosłownie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. < kantor wymiany >22 stycznia, 2022

    Moim zdaniem obijają się o dość przewidywalne schematy - to nachalne "odgapianie" jest zmorą współczesnej estetyki, ale produkcja robi już kolosalne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. I chyba ta produkcja robi całą robotę w Dawn FM, bo muzycznie jest tak sobie. Bardziej się skłaniam do pomysłów Bonobo, może nie są tak dopracowane technicznie, ale w kilku punktach jest czego posłuchać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz