Nie wiem, czy ktoś powinien to usłyszeć



Tworzenie muzyki zawsze jest samotne. Nawet gdy artysta pracuje w zespole, jego wkład jest następstwem pracy indywidualnej. Dla Sarah Beth Tomberlin – amerykańskiej piosenkarki nowego pokolenia rezydującej na nowojorskim Brooklynie, uczucie samotności nabrało fizycznych kształtów chwilę po wprowadzeniu blokady, a kiedy rozciągnęło się na długie miesiące, najpierw wywołało uczucie buntu, a potem przypływ skrajnych emocji, z których musiało urodzić się coś pozytywnego. Izolacja nabrała nowego znaczenia w odkrywaniu przestrzeni wokół siebie – tej najbliższej, intymnej, w której słychać własny oddech, bijące serce i każdy najdrobniejszy szelest.

Miękka, czuła muzyka, którą tworzy Tomberlin, jest doskonałą ilustracją tego stanu. Zwraca uwagę na szczegóły: pustkę, zwątpienie albo natrętny potok myśli niedających spokoju. Przestrzenne brzmienie i poluzowane aranżacje wyrażają czułe traktowanie wymienionych elementów, jakby każdy z nich był szumiącą muszlą albo piórkiem na wietrze. Do tego dochodzi instrument, jakim jest głos artystki, który ma tę ujmującą cechę, że jest doskonale nastrojony i powściągliwie wykorzystywany.

Debiut Tomberlin – At Weddings [2020], był dobrym przykładem pisania folkowych ballad, w których słuchacz stopniowo odkrywał kolejne warstwy. Najnowszy album i don’t know who needs to hear this... [2022], zauważalnie rozciąga poetycki warsztat, ale wciąż brzmi skromnie, delikatnie, a przede wszystkim jest bardziej pewny siebie. To pierwsza płyta Amerykanki nagrana w profesjonalnym studiu na Brooklynie z udziałem zespołu sprawnych muzyków, co znacząco wpłynęło na uzyskany efekt. Rozmyte klawisze fortepianu, łagodne syntezatory, miękka linia gitar, perkusji i basu, wyraziste rogi czy drobne wtrącenia saksofonu i nagrań terenowych, układają się w szeroką panoramę środków wyrazu, pozwalających swobodnie płynąć tekstom. Tutaj każdy dźwięk lub jego brak wydaje się celowy. Artystka pozostawia w swoich nagraniach dużo powietrza, decydując się na proste aranżacje, które pozwalają melodiom i warstwie lirycznej dźwigać ciężar emocjonalny.

 

Piosenki Tomberlin są oszczędne, ale nie szkieletowe. Otwierający płytę utwór easy, uwydatnia uczucie izolacji nie tylko dramaturgią tekstu, ale również za pomocą odpowiednio spreparowanej atmosfery odmierzającej czas zamknięcia rytmem bijącego serca. Nerwowe wtrącenia fortepianu pojawiają się znienacka. Z wyczuciem podążają za amplitudą emocji ukrytych między wersami. Rockowe wzmożenie ilustrują dwa następujące po sobie utwory stoned i happy accident napędzane odważniejszą ekspozycją gitar elektrycznych i perkusji. Jednak w delikatnej jak to tylko możliwie, finałowej balladzie idkwntht, piosenkarka wraca do refleksyjnej narracji słowami: zapal swoją świecę / rzuć zaklęcie / śpiewaj tak, jakby to była modlitwa. W tym momencie zostajemy ostatecznie przekonani, że Sarah Beth Tomberlin jest mistrzynią swojego rzemiosła, a być może niewinnym czarodziejem, który postanowił naprawić nasze nieczułe serca.

i don’t know who needs to hear this... opowiada o wzlotach i upadkach, jakich doświadczamy przez całe życie. Wydobywa nasze najskrytsze tajemnice, często sięgające do wczesnych lat dzieciństwa. To autentyczna, słodko-gorzka przejażdżka po bandzie – rodzaj cichej wewnętrznej terapii i próba zrozumienia narastającego wokół nas bałaganu w sytuacji, gdy jedno nie może istnieć bez drugiego.


 


Saddle Creek, 2022
Foto: Ebru Yildiz

Komentarze

  1. < kantor wymiany >06 maja, 2022

    Po osobistych covidowych przejściach mam wiele zrozumienia dla tak drobiazgowo zdefiniowanej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ta "drobiazgowość" jest kluczem do tej płyty.

      Usuń
  2. P-a-c-y-f-a06 maja, 2022

    Trudno nie mieć sentymentu do tych piosenek, zwłaszcza gdy pierwsza z nich oddycha w rytm "Teardrop" - Massive Attack. Warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewierny Tomasz06 maja, 2022

    Nowy Arcade Fire już przesłuchany?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz