Jeden to za dużo, a tysiąc to nigdy za wiele



Gustav Ejstes zawsze był w drodze do tylko sobie znanych miejsc. Zwykle znajdował inspiracje tam, gdzie innym brakowało już pomysłów. W głębi serca jest muzykiem popowym – tak dzikim i szalonym, jak tylko potrafi. Śpiewa po szwedzku, a jego psychodeliczne fiksacje często dotykają krainy łagodności, z żywymi odniesieniami do kompozytorskiego tandemu Lennon – McCartney. Zespół Dungen, którego Ejstes jest liderem, od lat wspiera trójka znakomitych muzyków: Reine Fiske na gitarze prowadzącej, Mattias Gustavsson na basie i Johan Holmegaard na perkusji.

Przez ponad dwie dekady szwedzcy pionierzy psych-rocka zdołali zbudować własną legendę. En Ęr För Mycket Och Tusen Aldrig Nog [2022], to pierwszy studyjny album zespołu od czasu wydania Allas Sak [2015] i jeśli myślimy o psych-rocku jako gatunku, z jego gotowymi tropami  –  rozmytymi gitarami, polirytmią i pastoralnymi teksturami, to prawdopodobnie mamy tutaj do czynienia z najmniej psychodeliczną płytą, jaką Dungen kiedykolwiek nagrał. W obrębie nowego projektu oczywiście bez trudu trafimy na euforyczne zachwyty napędzane genialnymi harmoniami. Znajdziemy też intymne, popowe piosenki z miękkim akompaniamentem fortepianu. Ale co może najbardziej zaskakujące jest też trochę gramofonowego scratchingu w wykonaniu Gustava Ejstesa oraz elementy drum'n'bassu inspirowane miksami z lat 90, zręcznie wplecione w perkusyjne pochody Johana Holmegarda.

W utworze Nattens Sista Strimma Ljus gitarowe popisy Reine Fiske rywalizują z mocarnie nasyconą perkusją Holmegarda, podczas gdy oderwana ścieżka wokalna Ejstesa wisi w powietrzu, jak niewygodny znak zapytania. Oczko niżej Möbler zbudowany na przestawnym szyku rytmicznym i falującym brzmieniu organów zdaje się szybować w stratosferę. W tym samym czasie narastające bębny starają się wydostać poza ramy utworu. Kiedy nagranie osiąga właściwą trajektorię, zaczyna przypominać dryfującego satelitę próbującego odbić swój sygnał od czegoś rozpoznawalnego. To dziwnie bolesna kompozycja, nadzwyczaj uwrażliwiona poczuciem izolacji. 

Podobny nastrój odnajdziemy w nieco klaustrofobicznym utworze Klockan Slår Den Ęr Mycket Nu, gdzie miarowo tykająca perkusja i staranne frazowanie fortepianu może sugerować zarówno dotkliwy upadek, jak i trzeźwą samotność późnej nocy. Finałowa ballada Om Natten, nocne zakamarki przywołuje już w tytule utworu. Niezwykle sugestywne nagranie oparte na prostych fortepianowych akordach, zbliża słuchacza do chwiejnego głosu Ejstesa niosącego za sobą ciężar osobistych doświadczeń walki z nałogiem. Echo tego wysiłku przewija się przez cały program płyty i w ostatniej minucie, symbolicznie znika za parawanem mglistej elektroniki. 

Gustav Ejstes za pośrednictwem Dungen gorączkowo szuka sposobu na ściślejsze powiązanie własnych emocji z muzyką. To poczucie ciągłego ruchu oznacza regularne przeczesywanie miejsc, do których jeszcze można się udać. Nie mogę zostać w tym samym pudełku – mówi w jednym z wywiadów. Na En Ęr För Mycket Och Tusen Aldrig Nog Ejstes odkrywa, że najbardziej twórcze wypady prowadzą w głąb samego siebie.
 



Mexican Summer, 2022
Foto: A Nordic Music Affair

Komentarze

  1. < kantor wymiany >13 października, 2022

    Moim zdaniem te poszukiwania i popowe zakręty w dużych fragmentach wyprowadziły Gustava Ejstesa na manowce. Część kawałków osiada w miejscach zbyt znajomych, co jest trochę rozczarowujące. Zawsze wolałem bardziej cierniste oblicze Dungen, tutaj chyba wiele będzie zależało od tego, kto słucha. Z drugiej strony jestem bardzo ciekawy tekstów. Podskórnie czuję, że są bardzo ważnym składnikiem budującym całą atmosferę płyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłumaczenie tytułów nagrań, nie stanowi wielkiego problemu i wyraźnie prowadzi do sfery osobistych doświadczeń Ejstesa. Właśnie przeczesuję net w poszukiwaniu oryginalnych tekstów, na razie bezskutecznie.

      Usuń
  2. Posłuchałem tej płyty, a potem niemalże intuicyjnie przeniosłem się do projektu pobocznego The Amazing "Gentle Stream", opartego głównie na melancholijnym brzmieniu głosu Christoffera Gunrupa i gitar Reinego Fiske z Dungen. Rzecz sprzed 12 lat, nie aż tak stylistycznie odległa, a jednak budzi we mnie znacznie więcej przychylnych odczuć.

    https://theamazing.bandcamp.com/album/gentle-stream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poruszyłeś bardzo wdzięczny wątek. Moje wspomnienie biegnie do utworu Picture You, nagranego kilka lat później: https://youtu.be/iNhFQWvF1TE

      Usuń

Prześlij komentarz