Pierwszy jesienny



Zdalne nagrywanie płyt, nie jest już dzisiaj żadną sensacją. Korespondencyjna wymiana plików dla wielu artystów stała się jedyną sposobnością utrzymania wzajemnych relacji podczas covidowego zamknięcia. Restrykcyjne ograniczenia bardzo szybko rozwinęły nowatorskie techniki współpracy, dzięki którym słuchacze nie zauważyli różnic, a nowe zjawisko błyskawicznie weszło do kanonu techniki nagraniowej, jako jedna z wygodnych opcji ułatwiających realizację artystycznych celów. 


Album Gloria de Oliveira and Dean HurleyOceans of Time [2022], zatrzymał mnie z kilku powodów. Po pierwsze jest idealną odpowiedzią na nagły przypływ jesiennej melancholii; po drugie, w efektowny sposób przywołuje kultowe brzmienie wytwórni 4AD z lat 80, co zapewne przyciągnie uwagę sympatyków This Mortal Coil, Elizabeth Fraser i Cocteau Twins; po trzecie doskonale wpisuje się w korespondencyjny styl pracy, bo Dean Hurley – amerykański kompozytor i twórca muzyki elektronicznej znany z drugiej części serialu Twink Peaks oraz Gloria de Oliveira – brazylijska wokalistka i artystka multidyscyplinarna obecnie rezydującą w Berlinie, nigdy nie spotkali się osobiście, a jedynie przez rok wymieniali pomysły i dema zasilające Oceans of Time. Rezultatem jest intrygujący projekt będący wypadkową muzycznych zainteresowań obojga artystów pozwalający wkroczyć na uwodzicielskie, wcześniej niezbadane terytoria.


Klasycystyczne brzmienie Intro otwierające płytę sięga po fabularną ekspresję często wykorzystywaną przez Hurleya na planie filmowym i w solowych produkcjach. Kruchy poszukujący motyw przewodni, zapewne stanie się sugestywną ilustracją jesiennego zapatrzenia w szpaler pożółkłych kasztanowców spowitych październikową mgłą, ale też przypomni atmosferę wczesnych produkcji A Winged Victory For The Sullen, do których nagranie wyraźnie nawiązuje.


Z kolei centralnie umieszczony utwór All Flowers in Time, jest odważnym rozwinięciem coveru All Flowers In Time Bend Towards The Sun, pierwotnie zarejestrowanego jako demo przez Jeffa Buckleya i Elizabeth Fraser. Nagranie szczelnie obudowane połyskującym brzmieniem gitary i eteryczną linią wokalu Glorii de Oliveira, z ujmującym wdziękiem próbuje podważyć oryginalne wykonanie, kładąc nacisk na odświeżoną atmosferę i wciąż aktualną siłę tekstu, odmieniającego miłość przez wszystkie przypadki.



W Eyes Within dream-popowe zajawki wyraźnie pracują na rzecz wokalnych uniesień Glorii de Oliveira. Jej dziecięce pragnienie, by zostać śpiewaczką operową, przenika subtelny przekaz zawarty w zmysłowej tonacji wyrażonej serią następujących po sobie utworów: Astral Bodies, In the Tenth Year of Forever i Further Than the Stars. Uroczysty charakter nagrań czasami zbliża nas do pompatycznej euforii M83, ale nigdy jej nie przekracza, lokując emocje słuchaczy w błogiej ciszy międzygwiezdnej przestrzeni.

Oceans of Time jako zamknięta całość, nie rzuci na kolana szczególnie odkrywczymi pomysłami, ale kilka nagrań sprawi niekłamaną przyjemność – nawet gdy pełni jedynie sentymentalną rolę teleportu otwierającego bramy wspomnień. Doświadczeni słuchacze mawiają, że w październiku płyty grają najpiękniej. Poszedłem więc do szafy po This Mortal Coil wydany 38 lat temu. Song to the Siren wciąż tam jest i wybrzmiewa zjawiskowo:



Scared Bones Records, 2022
Foto: Beto Ruiz Alonso & Will Renton

Komentarze

  1. Chciałabym mieć takich wspomnień tysiąc. Swoją drogą dotyk jesieni chyba musiał gospodarza głęboko poruszyć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to efekt wczorajszego spaceru po wielkim parku wśród starych drzew?

      Usuń
  2. < kantor wymiany >03 października, 2022

    Pieśń syreny wciąż z tą samą siłą uwodzi obietnicą miłości prowadzącej na manowce. Kawałek absolutnie niezatapialny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie często się zdarza, żeby nowa wersja starego utworu tak ożywczo przebijała oryginał, a tak chyba się stało w przypadku "All Flowers in Time".

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałem stopkę i od razu przypomniałem sobie o utworze Melody Gardot - "From Paris With Love" zdalnie nagrywanym w czasie trwania pandemii przez kilkunastu muzyków rozrzuconych po całym świecie, zresztą ze spektakularnym efektem końcowym. Kolejny głośno komentowane nagranie to zdalna współpraca Jagger - Grohl, w podtrzymującej na duchu piosence "Eazy Sleazy" i całe mnóstwo pomniejszych przykładów, w których cyfrowa technologia pozwoliła artystom, ale też i słuchaczom przetrwać trudne chwile. Oceans of Time sprawia wrażenie zdalnego eksperymentu w kilku punktach nawet błyskotliwego, chociaż bazującego na trochę już ogranych dream-popowych schematach. Moje małe wyspy szczęścia to: "Intro" i "All Flowers in Time", a przypomniany przez Ciebie fenomen wytwórni 4AD, Elizabeth Fraser i "Song To the Siren" sprawił mi dzisiaj ogromną przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  5. wspólne zdjęcie jakby przeczy temu, że Oliveira i Hurley nigdy się nie spotkali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba być wybitnym ekspertem, żeby szybko się zorientować, że zdjęcie przedstawiające artystów jest fotomontażem odrębnych fotografii wykonanych przez dwóch różnych autorów.

      Usuń
  6. Serdeczne dzięki za link do A Winged Victory For The Sullen. Mały przecudny album, o którego istnieniu nie mieliśmy bladego pojęcia, co za wstyd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw. Takich wstydów zaliczam każdego roku co najmniej kilkanaście.
      Płytę koniecznie trzeba zabrać do lasu albo na samotną wycieczkę górskim szlakiem. "Uskrzydlone zwycięstwo dla ponuraków" potrafi wtedy oczarować ze zdwojoną siłą.

      Usuń
    2. Zacny pomysł i fajna nazwa zespołu!

      Usuń
    3. Tytuły utworów też mają ciekawe. Otwierające płytę nagranie "Zagraliśmy kilka otwartych akordów i radowaliśmy się, bo Ziemia jeszcze raz okrążyła Słońce" pięknie ustawia atmosferę całego projektu. Naprawdę warto zgłębić.

      Usuń

Prześlij komentarz