Wola życia



Na przełomie ostatniej dekady żaden inny współczesny zespół nie pracował wystarczająco ciężko, żeby z tak ujmującą zręcznością przekonać słuchaczy do pozostania wiernym rock 'n' rollowemu szaleństwu. Wszystko, co robi Titus Andronicus napędza przekonanie, że słuchanie rocka może uratować nam życie, a granie go na żywo, może zapobiec wielu nieszczęściom. Aby ta uzdrawiająca tradycja była inspiracją dla przyszłych pokoleń, grupa wielokrotnie uciekała się do zróżnicowanych środków wyrazu – epickich albumów koncepcyjnych, produkcji fabularyzowanych teledysków, czy nieustannego koncertowania. Jeśli ich płyty mogły przytłaczać, to nie z powodu stylistycznego zagmatwania, a raczej wielkiego zaangażowania na wszystkich możliwych poziomach: fizycznym, emocjonalnym, lirycznym i duchowym. Siódmy album Titus Andronicus The Will To Live [2022], podtrzymuje zamiłowanie zespołu do spoglądania na świat zewnętrzny przez pryzmat muzyki rockowej, która pełni tutaj rolę ekspresyjnego nośnika zaktualizowanych obserwacji lidera zespołu, Patricka Sticklesa.



The Will To Live nie jest płytą koncepcyjną w ścisłym znaczeniu tego słowa. To raczej luźny zbiór utworów łączący popowe slajdy i zadziorny, punkowy wokal z radosnymi harmoniami, niespożytą energią oraz czymś, co amerykanie nazywają The Ultimate Rock. Album jest podróżą bez ściśle zaplanowanej fabuły, ale z silnym poczuciem rzeczywistości. Słychać to w utworze promującym ('I'm) Screwed, którego bohater czuje morderczą presję narastającą ze wszystkich stron. Oddech Born In USA – Springsteena, jest tu dobrze słyszalny, podobnie jak zadziorna maniera The Who, Def Leppard czy innych luminarzy rocka.

W instrumentalnym utworze My Mother Is Going to Kill Me otwierającym płytę niespożyta energia zespołu spada nam na głowę, jak grom z jasnego nieba. Napędzana niepokojem nagrań terenowych, brzmi niczym uwertura do wzbierającej tragedii, jaką serwuje nam Matka Ziemia prowokowana przez nas samych. Od tej chwili walka o przetrwanie przybiera obsesyjną formę przedzierania się przez język wojny, głodu i zarazy, zanim znajdzie ujście w szyderczej obserwacji absurdów dotykających współczesnego pokolenia. Zamknięty w postpunkowej bańce stylistycznej chwytliwy tekst utworu Baby Crazy: Zrzuć to na mamę / Zrzuć to na tatę, nabiera w tym miejscu szczególnie zgryźliwej wymowy. 

Nieco bardziej rozbudowane nagrania An Anomaly i Bridge and Tunnel przedzierają się przez gąszcz biblijnych wątków i filozoficznych odniesień. Niemniej jednak najbardziej przekonująco wypadają utwory czerpiące z rockowej tradycji zwrotka-refren, gdzie życiowy tekst podkręca przebojowa melodia, zdecydowany rytm i proste gitarowe solo tak, jak w nagraniu All Through the Night, charakterystycznym dla kolczastego stylu zespołu. Na koniec Titus Andronicus zostawia nas w objęciach ballady 69 Stones, opowiadającej o akceptacji ciężaru, jakim jest piekło życia na ziemi. Spokojny akompaniament fortepianu i finałowa ścieżka harmonijki ustnej towarzysząca słowom: Wola życia jest okropną klątwą … Tworzy swój błogosławiony dom / Wszędzie, gdzie zęby wyrywają mięso z kości / To nagroda dla ocalałych / Za oczami głodnych tygrysów, jest czymś w rodzaju "ostatniego walca", ale bez poczucia zbliżającej się klęski.




Merge Records, 2022
Foto: Titus Andronicus

Komentarze

  1. Niewierny Tomasz08 października, 2022

    Ten "The Ultimate Rock" wyszedł im całkiem zgrabnie. Proste, chwytliwe, szczere piosenki z fajnymi tekstami i punkowym zacięciem. Od rock'n'rolla więcej nie wymagam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz