Indie muzyka dziwnego strażnika



Niektórzy artyści świadomie odmawiają pozostania w jednym miejscu. Doskonałym przykładem jest amerykańska formacja z Portland, Strange Ranger. Od ponad dekady grupa jest w nieustającym ruchu. Często odchodzi od wcześniej wypracowanej stylistyki, co sprawia, że może dowolnie manewrować brzmieniem i artystycznymi celami w sposób, który inni uznaliby za ryzykowny. Na trzeciej płycie Strange RangerPure Music [2023], zespół po raz kolejny szuka nowej wersji siebie i zaskakuje kreatywnością, bez żalu zrzucającą maskę ostatniego wcielenia.

Ruchomą estetykę Strange Range można czytać na wiele sposobów, jednak na Pure Music zespół postanowił bardziej niż zwykle uwypuklić elementy tradycyjnie brzmiącego albumu porzucającego niegdysiejszą mieszankę różnorodnych i nie do końca przepracowanych pomysłów. Nie oznacza to jednak, że ich najnowsze dzieło jest w pełni konwencjonalne. Pure Music dziedziczy poczucie zamieszania, a liczne wpływy tworzą tutaj bardzo nieporęczną listę: shoegaze w stylu Loveless, pop z lat 80, odpowiednio spreparowana elektronika, gitary, dawki melodyjnego indie i ścieżki ognistego saksofonu. Wszystko razem, wydaje się być przepisem na absolutną katastrofę, ale Strange Range zaprawieni w stylistycznych voltach, nie mają problemu z rozpoczęciem wszystkiego od nowa. Stali się biegli w tym co robią. Żyją, aby nas zaskoczyć, przechodzić od jednego dźwięku do drugiego bez najmniejszego ostrzeżenia, a jednocześnie dostarczyć muzykę tak elegancką i przestronną, że jesteśmy w stanie natychmiast uwierzyć w nadzwyczajną moc sprawczą zespołu. 


Pure Music przenika surrealistyczny wielkomiejski charakter, ale część płyty istnieje w równoległej rzeczywistości, która skłania do postawienia pytania: czy to wszystko naprawdę się dzieje? Za neonowym blaskiem świateł, z łatwością możemy dostrzec przebłyski ludzkich emocji przemyconych w damsko-męskich wokalach, wciągających liniach melodycznych czy warstwie aranżacyjnej na przemian czerpiącej z tradycji rockowego zgiełku i sennych ambientowych pasaży. To, co znajduje się pomiędzy, czasami wyrwa nas z gęstwiny bujnych dźwięków i dyskretnie przypomina o tęsknocie za przepływem uczuć ukrytych w tekstach niektórych piosenek.

Słuchając Pure Music, można się pokusić o postawienie śmiałej tezy, że Strange Range jest obecnie jedną z najbardziej innowacyjnych formacji współczesnej sceny indie. Ryzyko, jakie podjęli z odważnymi zmianami, całkowicie się opłaciło, utrwalając ich jako zespół z dużym potencjałem, który wykracza poza gatunki. W tym kontekście wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że ostatni, zresztą bardzo hołubiony album Strange Range – Remembering the Rockets [2019], był tylko emocjonalną podróżą do początków indie rocka. Z grubsza rzecz ujmując, Pure Music też nie jest w pełni doskonały, ale w dużych fragmentach niezwykle przyjemny, pokazujący mnóstwo kreatywności dostarczanej w duchu nieposkromionej odwagi. Młodzi amerykanie na przekór wszystkim nie spoczęli na laurach. Kto wie, w jakim stanie skupienia zastaniemy ich następnym razem. 

 


Fire Talk, 2023
Foto: Melissa Brain

Komentarze

Prześlij komentarz