Letni powrót styczniowego poranka



Tryb wakacyjny i zauważalnie spowolniony cykl wydawniczy stał się dobrą okazją do nadrobienia muzycznych zaległości. Jest coś elektryzującego w odkrywaniu przegapionych płyt wydanych na początku roku. Satysfakcja tym większa, że przykładowa twórczość brytyjskiego kompozytora i multiinstrumentalisty Ivana the Toleranble, znanego również jako Oli Heffernan z Middlesborough, prawdopodobnie dla wielu słuchaczy będzie czystą kartą. Sporo tutaj może zmienić jego styczniowy, wydany bez większego rozgłosu album Black Water, Brown Earth [2023], ponieważ istnieje duża szansa, że sympatyków brzmieniowych osobliwości album uwiedzie na kilku poziomach naraz.

Już od pierwszego utworu Before The Sun Sinks, wyluzowana natura dźwięków Black Water, Brown Earth w magiczny sposób przeciwstawia się ich aranżacyjnej złożoności. Moje drugie spostrzeżenie w jakimś sensie zaprzeczy pierwszemu, bo nie jest to zbiór łatwy do zaszufladkowania. Dla każdego, kto lubi luźno potraktowane struktury jazzowe, medytacyjne odniesienia, psychodelię i rozciągnięte drony, Black Water, Brown Earth może być prawdziwą ucztą. Każdy utwór jest inny. Nagrania bardziej rozbudowane inicjują muzyczne podróże w wielu kierunkach. Z kolei utwory krótkie, zespalają całe doświadczenie. Nieustannie falująca atmosfera płyty czasami umieszcza nas w niebie, innym razem kurczowo trzyma przy ziemi. W budowaniu określonej narracji pomaga wymienne instrumentarium: przenikliwy saksofon, wibrafon, płomienne bębny, hinduskie odniesienia i satysfakcjonujące linie melodyczne zamknięte w pętlach nagrań terenowych.  

Dramaturgia płyty zasadza się na umiejętnym żonglowaniu skojarzeniami. Dominuje nieokreślony przepływ błogości, który swój szczyt osiąga utworami Seaweed i Sings. Ten pierwszy z hipnotyczną linią basu, przejawia najsilniejsze cechy psych-rocka z lat 60. Z kolei fabularna atmosfera drugiego, wyczuwalnie ożywia hinduskie tropy. Umieszczony pomiędzy nimi marzycielski Birds, na krótko wysyła nas w rozległe przestworza, z których nie mamy ochoty wrócić. Przedostatnia kompozycja Silver Lawn napędza trochę ciemnych chmur nisko brzmiącymi dronami, jednak molowy puls utworu ostatecznie rozprasza finałowe nagranie Memory.  

Black Water, Brown Earth powstał na rozciągniętej osi czasu z udziałem holenderskich przyjaciół Heffernana z eksperymentalnej formacji King Champion Sounds, zbliżonej stylistycznie i wartej odrębnego przestudiowania. Bez dwóch zdań jest tu czego słuchać, a zimowa sesja doświadczonych muzyków zaskakująco dobrze wpisuje się w klimat upalnego lata pod warunkiem, że nie szukamy łatwych przebojów, tylko ścieżki dźwiękowej pozwalającej poczuć atmosferę twórczej wędrówki. Kontakt z naturą i dobre słuchawki niewątpliwie w tym pomogą.
 



Up In Her Room Records, 2023 
Foto: Facebook, Ivan the Toleranble site

Komentarze

  1. Podziękowania za link do zespołu King Champion Sounds, w którym Oli Heffernan gra na basie i klawiszach. Jak dla mnie odkrycie miesiąca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem jeszcze dodać, że perkusja i wszystkie perkusjonalia zostały tu bardzo ładnie uchwycone i mają zasadniczy wpływ na budowanie atmosfery wielu utworów, a żywe brzmienie perkusji bardzo przypomina to, co swego czasu zachwyciło mnie na płycie Matthew Tavaresa & Lelanda Whitty’ego - Visions.

    OdpowiedzUsuń
  3. < kantor wymiany >18 sierpnia, 2023

    Jak ja lubię te wszystkie muzyczne znajdy.
    Niesamowicie sugestywny, wybitnie podróżniczy album.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pod niepozorną okładką ocean muzyki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bądźmy kwita19 sierpnia, 2023

    propozycja macierzystego zespołu Heffernana jednak bardziej mi odpowiada

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola i Maciek20 sierpnia, 2023

    Płyty słuchaliśmy na tyłach domu, w ogrodzie, w cieniu starej jabłoni. To była daleka inspirująca podróż.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz