Kompozycje Leah Senior, australijskiej piosenkarki folkowej z Melbourne, zawsze miały przewiewny charakter. Z łatwością łączyły motywy z pogranicza jawy i snów, wolności, miłości, nadziei i straty. W czteropłytowej dyskografii Senior, materialne portrety zastanej rzeczywistości spaja abstrakcyjna współzależność lirycznych wątków i psychodelicznych odniesień, a eteryczna formuła większości nagrań wzmacnia cichą akceptacją upływu czasu oraz tajemnicy istnienia.
Najnowszy album Leah Senior – The Music That I Make [2023] podąża w nieco innym kierunku. Jest rodzajem medytacji nad procesem twórczym. Część piosenek na płycie koncentruje się wokół artystki i zwraca się do wewnątrz. Wydobywa szereg detali kwestionujących tradycyjny sposób pracy Senior przeczący najnowszym trendom i oczekiwaniom przemysłu muzycznego. Pojawiają się wątpliwości, jak również losowe zdarzenia popychające sprawy do przodu.
Inspiracją do napisania piosenki The Fig, była długa rozmowa z przyjacielem, który w przypływie szczerości powiedział: Czuję, że słuchając muzyki zmarnowałem swoje najlepsze lata. To mnie zabolało – wyjaśnia Senior, po czym dodaje: To było fałszywe, naprawdę okropne! Nigdy bym tak nie pomyślała. Potem rozmawialiśmy o metaforycznym przesłaniu książki Sylvi Plath – Bell, oczarowanej mnogością owoców na drzewie figowym, które nie zebrane, umierają na jej oczach.
Utwory płyty otwierają się jak strony czasopism wystawione na wiatr, ale w piosenkach o tak wysokim poziomie intymności to na artyście spoczywa wybór tematów. Teksty Senior konsekwentnie to robią, materializując obrazy prowokujące muzyków towarzyszących do dalszych działań. Gitara akustyczna, ścieżka fortepianu i prosty akompaniament cytuje folkową klasykę i zręcznie podąża za tekstami, które teraz nabrały większego znaczenia. Liryczną uważność podkreśla mocny, namacalny głos Leah Senior czerpiący z wczesnych dokonań Joni Mitchell i Joan Baez. Piosenki napisane w domowym zaciszu przenika atmosfera miejsca. Zapach ziemi, deszczu i wilgotnych desek werandy pozostawia widmowy odcisk. Jest ukojeniem, a może niewidoczną barierą. Tylko smutek pozostaje ten sam. Mieszka w zacisznych wnękach – miejscach, do których można podejść tylko na palcach, tak by nie spłoszyć szeptem wypowiedzianych zaklęć.
Poison City Records, 2023
Foto: Facebook, Leah Senior site
Absolutna klasyka z dalekiej Australii.
OdpowiedzUsuńŁadne :)
Krystalicznie czysty, ustawiony na pierwszym planie głos Leah Senior brzmi jak objawienie. No i proszę, jednak można bez oszustwa auto tune.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że dla części młodego pokolenia brak tego "oszustwa", może okazać się wyzwaniem nie do przejścia.
UsuńWakacyjnie, a zarazem refleksyjnie. Chyba gospodarz jeszcze urlopuje ...
OdpowiedzUsuńTak się składa, że urlop mam już wieczny.
UsuńZazdroszczę!
UsuńNie wiem dlaczego, ale instrumentalny drobiazg Downpour nawinął mi się na uszy i nie chce odpuścić.
OdpowiedzUsuńMoże to przez ten deszcz i smutek, o którym tak fajnie napisałeś.
Szkoda tylko, że tak nagle się kończy.
Usuń..... chyba w tej kruchości cały jego urok .....
Usuń