Najtrudniejsze w doświadczaniu depresji jest to, że jest nieliniowa. Czai się na każdym rogu i nigdy nie wiadomo, kiedy stanie się namacalna. Depresja tkwi w nas, jak ciało obce. Nieprzewidywalność dezorientuje ... a potem, nie wychodzimy już z domu. Nocą zmieniamy optykę na ciemną. Wszędzie jest niebezpiecznie, nawet w łazience. Pod ręką ostrzą się przedmioty. Ściana przejmuje szeptem rur. Przesłuchuje nas woda. Donosimy na siebie do lustra. Trudno się zorientować, w jakim jesteśmy stanie, dopóki nie rozluźnimy ciała i nie złapiemy głębokiego oddechu.
Słuchanie muzyki londyńskiego twórcy Jacoba Allena zmagającego się z samotnością jest boleśnie znajome. Artysta znany bardziej jako Puma Blue, na drugiej płycie Holy Waters [2023], buduje siatkę dźwiękowych migawek, aby powstrzymać pasmo przytłaczających uczuć. Prawdziwa alchemia polega na zdolności muzyka do wywołania głębokiego rezonansu emocjonalnego. Każdy utwór na płycie zawiera moment, który może przeniknąć duszę; balansuje na granicy wrażliwości z nieoczekiwanymi przebłyskami ciepła i spokoju.
Holy Waters odtwarza kronikę powtarzającego się cyklu życia, śmierci i odrodzenia. Przepełniony refleksjami na temat śmiertelności, Allen całkowicie świadomy warunków istnienia, zanurza się w otwartej konfrontacji z tym, co ostateczne. I jest tak, jakby akceptacja śmierci będąca głównym motywem płyty, była koniecznym warunkiem zrozumienia faktu, że w żaden sposób nie można od niej uciec.
Atmosfera nagrań jest progresywnym rozwinięciem struktur brzmieniowych wypracowanych na EPce Puma Blue – Swum Baby [2017] i dużej płycie Blood Loss [2018], mieniących się delikatnymi teksturami R&B, poetyckimi narracjami i kłębiastymi, nie do końca wykształconymi melodiami. Na Holy Waters, Allen idzie o krok dalej, kładąc większy nacisk na instrumentalne środki wyrazu. Wyróżniający się utwór Hounds prowadzi trip-hopowy motyw rytmiczny wzbogacony przejmującą mroczną elektroniką, mięsistym basem i niespokojną ścieżką saksofonu. Odpowiednio powiększone i nasycone pogłosem takty żywej perkusji zdają się dominować nad większością kompozycji; stają się podstawowym wyróżnikiem minimalistycznego nagrania Falling Down otwierającego album, gładko wpisują się w narrację Pretty, są również władczym napędem atmosferycznego utworu tytułowego.
Drugim ważnym atrybutem płyty jest ścieżka wokalu. Jacob Allen wciąż śpiewa blisko mikrofonu szeptanym falsetem i powstrzymuje instrumenty przed dzieleniem tej samej przestrzeni. Czasami znika na drugim planie, chowając się za strugami deszczu. W utworze Gates (Wait For Me) głos Allena pojawia się znikąd. Zaczyna od małych oddalonych nut. Pozwala gromadzić się narastającej instrumentacji, aby ostatecznie oddać muzykom towarzyszącym drugą część nagrania, które wpada w zachwycający jazzowy wir.
Trzecim elementem Holy Waters wartym uważnego prześledzenia są ciekawie rozpisane aranżacje całkowicie podporządkowane warstwie lirycznej. Tutaj nigdy niczego nie jest za wiele. W kilku punktach płyty mniej znaczy więcej. Doskonale wyważony akompaniament otwiera bramy większej intymności. Zbliża nas do artysty i pomaga zrozumieć jego rozedrgany punkt widzenia. Gdybym tylko mógł się obudzić – śpiewa Allen w przedostatnim utworze Mirage, po czym w ostatnim wersie finałowej ballady Light Is Gone dodaje: Nie daj się pochłonąć ciemności – jakby chciał dopowiedzieć, że jego udręka, być może jest tylko koszmarnym snem.
Blue Flowers, 2023
Foto: Annie Elliott
Bardzo surowe atmosferyczne kawałki. "Hounds" przyciąga jak magnes.
OdpowiedzUsuńWedług mnie Gates (Wait For Me) - równie ciekawy
Usuńczy ja wiem. trochę gość zamula
OdpowiedzUsuńOd wczoraj przynajmniej połowa płyty nie daje mi spokoju, co za wrażliwość!
OdpowiedzUsuń