Twardzi jak diament



W historii rocka zapisali się złotymi zgłoskami. Wciąż są prowokacyjni, krnąbrni, bezczelni. Siedem lat od ostatniej płyty, dwa lata po śmierci perkusisty Charliego Wattsa i 61 lat od założenia zespołu, The Rolling Stones właśnie wydali 31 album studyjny Hackney Diamonds [2023]. W ostatnim półwieczu zespół zaliczył tyle wzlotów i upadków, że mówienie – zwłaszcza w tym momencie, o powrocie do formy jest absurdem. W zasadzie to kolejne wydawnictwo, na którym robią to, co zawsze robili najlepiej. Z udziałem przyjaciół: Paulem McCartneyem, Eltonem Johnem, Lady GaGą, Stevie Wonderem i Billem Wymanem, Stonesi nagrali zestaw piosenek nasyconych rockandrollową energią zręcznie dopasowaną do dzisiejszych rozedrganych czasów.

Może dlatego Get Close brzmi jak Dinosaur Jr, singiel promujący Angry rozpiera niespotykana siła, a Mick Jagger znów jest zdesperowany. 80-letni frontman z pewnością nie powinien zachowywać się jak nastoletni bandzior, a jednak na tym etapie ewolucji popkultury jest to chwalebna postawa przecząca zachowaniu współczesnej młodzieży samotnie przesiadującej ze smartfonem w ręku i użalającej się nad własną tożsamością. Hackney Diamonds na każdym kroku przypomina o sile rock'n'rolla nierozerwalnie związanej z młodzieńczą walką o wolność desperacko ograniczaną przez rodziców, szkołę, kościół i władze. Narastające zjawisko być może nie było wystarczająco moralne, bezpieczne, godne szacunku, ani szczególnie miłe. Ale nawet dzisiaj wciąż jest ekscytujące. 


W Hackney Diamonds udaje się przemycić wiele elementów dawnego stylu. Piosenki, które Andrew Watt napisał wspólnie z Mickiem Jaggerem i Keithem Richardsem należą do moich ulubionych. Stonesi umieścili je na początku tracklisty. Otwierający Angry wyskakuje z wielką energią. Pyszni się chwytliwym rifem, który Keitha Richardsa uczynił sławnym. Nigdy nie sprawiłem ci bólu – krzyczy Jagger, podkręcając atmosferę nagrania, ale lekko kołyszący Get Close jest jeszcze lepszy. Utwór dwuakordowym melancholijnym riffem kradnie serce, a kiedy solo saksofonu uderza w przeponę, moje uczucia są bliskie euforii. Dopełniająca trylogię ballada Depending On You z countrową gitarą i tekstem: Teraz jestem za młody, by umierać i za stary, by przegrać, brzmi jak przewrotna teza wyjęta z ostatniego rozdziału epoki Stonesów. 

Utwór Whole Wide World jest spojrzeniem na wczesny etap kariery Rolling Stones. Kiedy pojawia się gitarowe solo Ronniego Wooda, Mick śpiewa: Cóż, ponure ulice Londynu, nigdy nie obiecywały zbyt wiele / Ślepa uliczka do nikąd, która zawsze pozostawia cię zmiażdżonym. Wspomnienie o ograniczeniach, z którymi on i jego koledzy musieli się zmierzyć jako młodzi ludzie, zasadniczo pokrywa się z egzystencjalnymi problemami współczesnych mieszkańców wielkich metropolii. Piosenka sugeruje twardą walkę o ludzką godność. Nie wszystko musi być beznadziejne i szare. Podnieśmy kieliszek, wstańmy i tańczmy, bo życie to tylko ciosy i bieg – intonuje Mike i rzeczywiście, ma w tym dużo racji. 

Gdy kilka słabszych piosenek gromadzi się w połowie albumu, staje się jasne, jak łatwo projekt mógłby stracić impet, ale pod czujną ręką nowojorskiego producenta Andrew Watta, album zachowuje bezpieczne proporcje. Zespół trzyma tempo, a charakterystyczny flow Stonesów przenika wszystkie utwory. Wokal Jaggera brzmi mocno i wyraziście, a jego teksty odzwierciedlają prosty przekaz. Richards wciąż potrafi wykrzesać trochę życia ze swojej wysłużonej gitary rytmicznej, a wybrany przez Charliego Wattsa perkusista Steve Jordan spisuje się zgodnie z oczekiwaniami. Byłoby miło, gdyby gościnni instrumentaliści tacy jak Elton John i Stevie Wonder zostali bardziej wyeksponowani, jednak ich obecność na płycie ma raczej symboliczne znaczenie. 

Hackney Diamonds kończy się wielkim finałem Sweet Sounds Of Heaven przenoszącym Lady Gagę do świata Rolling Stonesów, a gdy kurz opadnie, zostajemy z surowym akustycznym coverem Rolling Stone Blues Muddy'ego Watersa. Jest to moment, który działa jak epilog dla albumu i Rolling Stones jako całości. Hackney Diamonds nie dodaje nowych barw do obszernej biografii zespołu, ale przypomina słuchaczom, że za warstwami nostalgii i rozdętej kalkulacji biznesowej pozostaje zespół rockowy, który bezapelacyjnie zasłużył na pozycję supergrupy wszech czasów.



Polydor, 2023
Foto: Mark Seliger

Komentarze

  1. Niewierny Tomasz20 października, 2023

    Chyba najlepsza produkcja A.Watta do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  2. < kantor wymiany >20 października, 2023

    "Tell Me Straight" mogliby sobie darować, zauważalnie odstaje od reszty.

    OdpowiedzUsuń
  3. 19 milionów wyświetleń Angry sprawia, że mogę jedynie podkulić ogon i się zamknąć. Chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Kalkulacja biznesowa" przypuszczalnie okazała się być strzałem w dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stadionowych hitów tutaj nie brakuje. Kolekcja wybitnie rozrywkowa i takie jest jej przeznaczenie. Narzekać nie mam zamiaru. Prawdę mówiąc, to pierwszy album od dobrych kilku miesięcy, który z radością przesłuchałem w całości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na YT można obejrzeć dokument ilustrujący fizyczne przygotowania 80-letniego Jaggera do trasy koncertowej. Mam coraz większy szacunek do tego gościa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raz, dwa ... raz, dwa, trzy i jazda. To lubimy !!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz