Przejdź do głównej zawartości

Ucieczka z cyfrowej otchłani


Moi czytelnicy w prywatnych mailach i blogowych komentarzach z niepokojem sygnalizują, że świat nie jest już tak przyjazny jak dawniej. Pogrążone w chaosie media społecznościowe, coraz bardziej przypominają dystopijną wizję, w której wielkie korporacje i ekstremalne ideologie ścierają się o kontrolę nad przestrzenią publiczną. Algorytmy promują skrajne treści, a świadomi użytkownicy często mają wrażenie, że zamiast rzeczowego miejsca do wymiany myśli dostali cyfrową arenę manipulacji. Wirtualna rzeczywistość, która miała być obietnicą lepszej przyszłości, przypomina teraz niespełnione marzenie – a raczej koszmar napędzany bezduszną kreacją sztucznej inteligencji, która chyba jest najbardziej przygnębiającym elementem tej układanki. W czasach, gdy technologia tak mocno wpływa na naszą codzienność Panda Bear przypomina, czym jest i nadal może być ludzka kreatywność trzymająca się w bezpiecznej odległości od cyfrowych pokus.












Noah Lennox to artysta o bogatym dorobku znany głównie jako członek formacji Animal Collective. Solowe prace, takie jak kultowy Person Pitch [2007] czy eklektyczny Panda Bear Meets the Grim Reaper [2015], demonstrowały jego wrodzoną umiejętność eksperymentowania z dźwiękiem. Jednak najnowszy album Sinister Grift [2025] to zupełnie inna historia. Lennox rezygnuje tutaj z bogactwa sampli i gęstych elektropopowych struktur na rzecz klasycznego, analogowego brzmienia. To najbardziej zwarta stylistycznie płyta wydana pod szyldem Panda Bear, a jednocześnie album, który wydaje się naturalnym rozwinięciem artystycznej drogi innowacyjnego muzyka. Produkcją płyty zajął się Josh Deakin Dibb – wieloletni współpracownik Lennoxa z Animal Collective. Jego współudział w projekcie nadaje utworom żywe, organiczne brzmienie przenoszące słuchacza w świat nostalgii i odrealnionych krajobrazów dźwiękowych. 

Już otwierający album singlowy Praise wyraźnie pokazuje, czego możemy się spodziewać: gitara rytmiczna, energiczny puls bębnów i rozmarzony wokal tworzą klimat, który można porównać do muzyki Beach Boys przepuszczonej przez psychodeliczny filtr lat 70. Kolejny utwór 50mg przenosi słuchacza na plażę, odtwarzając dźwiękami idylliczną scenę z niezapomnianej pocztówki wyjętej z płyty Wish You Were Here. Delikatne dźwięki stalowej gitary i lekko rozmyta perkusja nadają całości klimat leniwego, słonecznego popołudnia – to doskonała ilustracja zdolności Lennoxa do tworzenia oryginalnych piosenek, które potrafią być świeże, a zarazem pełne ciepłych wspomnień. 

W środkowej części Sinister Grift znajdujemy utwory Just as Well oraz Ferry Lady, wtapiające słuchacza w panoramiczny krajobraz dalekiej podróży. Z kolei Venom’s In jest jednym z najbardziej charakterystycznych momentów płyty. Głos Lennoxa wznosi się i opada w hipnotyzujący sposób, budując oniryczną atmosferę podkreśloną subtelną, ale wyraźną produkcją Dibba. To właśnie takie kompozycje sprawiają, że album warty jest głębszego poznania. Jednak nie jest to wydawnictwo pozbawione drobnych wad. Elegy for Noah Lou wydaje się nieco odstawać od reszty materiału, zwalniając dynamikę albumu w jego końcowej części. Podobnie surowy Anywhere but Here może nieco tracić, umieszczony zaraz po porywającym Praise. Ale to jedynie drobne uwagi do spójnego projektu będącego w całości wakacyjną przygodą, w której muzyka nieprzerwanie zachowuje ludzki wymiar.
                                                               



Domino Records, 2025
Foto: Alex Welsh

Komentarze

  1. < kantor wymiany >18 marca

    Najbardziej zadowoleni z takiego obrotu sprawy będą chyba sympatycy Beach Boysów, bo to atmosfera ich twórczości przebija się niemal z każdej piosenki Sinister Grift.

    OdpowiedzUsuń
  2. bądźmy kwita19 marca

    a jednak teledyski na cyfrowym wypasie, więc ucieczka od elektroniki jakby trochę iluzoryczna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz