Przejdź do głównej zawartości

Coltrane'a dwa kierunki naraz



McCoy Tyner:
"ten album jest jak odnalezienie nowego pomieszczenia w wielkiej piramidzie"

Trudno przecenić wielki szacunek, jakim fani jazzu darzą muzykę amerykańskiego saksofonisty Johna Coltrane’a. Szczególnie kiedy bierzemy pod uwagę jego klasyczny kwartet. W doborowym towarzystwie McCoy Tynera (piano), Jimmy'ego Garrisona (gb) i Elvina Jonesa (dr), tworzył zespół, do którego twórczości odwołuje się już kilka pokoleń sympatyków jazzu. Cokolwiek by nie powiedzieć – to grupa, która w latach 1962-1965, nagrała serię legendarnych płyt z A Love Supreme na czele.

 











Spróbujmy więc odkryć Last album: Both Directions At Once [2018], podobnie, jak zupełnie niedawno zrobiła to córka pierwszej żony Coltrane'a, Juanity Naim, która w przydomowym składziku odnalazła świetnie zachowane pudła taśm referencyjnych z 1963 roku – jak się później okazało pochodzące z sesji saksofonisty w studiu Rudy'ego Van Geldera. Ze względu na istotną wartość nagranego materiału taśmy wielokrotnie były intensywnie poszukiwane, ale ostatecznie uznano je za skasowane. Ponieważ Coltrane był zwolennikiem słuchania efektów swojej pracy – niestrudzenie ćwiczył, nie można się dziwić, że zachował kopię tej marcowej sesji. Teraz całość materiału została zabezpieczona, pieczołowicie cyfrowo oczyszczona i złożona w obszerny album przez syna Coltrane’a, Raviego, we współpracy z inżynierem dźwięku Kenem Drukerem  reprezentującym wytwórnię Impulse!

Last album: Both Directions At Once ponad wszelką wątpliwość, nie jest to dobrym punktem startowym dla początkujących. Natomiast fanom, płyta oferuje fascynujący wgląd w pracę twórczą kwartetu uchwyconą w czasie, gdy grali razem w magicznym poczuciu celu, aby stworzyć iście sensacyjną muzykę wyłaniającą się wprost ze sceny bebopowej: oszałamiającą, kreatywną, szukającą nowych wyzwań oraz politycznych wyrażeń dla tamtej epoki.

Fundamentem wydawnictwa są dwa rozbudowane utwory pozbawione tytułów, stąd też nagraniom przyporządkowano numerację Boba Thiele’a: Untitled Original 11383 i Untitled Original 11386. Są to klejnoty koronne tego zestawu i nie mają precedensu w katalogu nagrań Coltrane’a. Podobnie jak na Nature Boy, kompozycje oferują intrygę zbudowaną wokół motywu przewodniego opartego na mocnych latynoskich akcentach, urokliwych pianistycznych pasażach podkreślonych solidnym fundamentem basowym, oraz melodyjnymi partiami saksofonu sopranowego. Trzeba też zwrócić uwagę na Impressions, utwór oparty na luźnej wariacji tematu So What, często grywany na koncertach z historią sięgającą czasów współpracy saksofonisty z Milesem Davisem. W wersji de luxe albumu znajdziemy jeszcze utwór Vilia z tematem podchwyconym z operetki Wesoła Wdówka, Franciszka Lehara, kompozycję Slow Blues oraz standard Nature Boy, znany m.in. z repertuaru Nat King Cole’a. Natomiast z myślą o kolekcjonerach, przygotowano kilka różniących się między sobą alternatywnych ujęć niektórych nagrań kwartetu.

Przyznam, że choć nie jestem szczególnym fanem muzycznej archeologii, tym razem moje zapatrywania poddaję bez walki. W końcu otrzymujemy w dużej części materiał premierowy w wykonaniu jednego z najlepszych zespołów jazzowych zarejestrowany w momencie szczytowej formy, w repertuarze wielce istotnym dla historii muzyki współczesnej, profesjonalnie odrestaurowany, skatalogowany i opisany – a to już wystarczy za rekomendację.





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Global Net

Komentarze