Pamiętam, jak pod koniec wakacji 2016 roku, niedługo po premierze albumu The Epic [2015] wędrowałem ulicami Wrocławia do Forum Muzyki na niecodzienny koncert amerykańskiego saksofonisty Kamasi Washingtona.
Wielki znak zapytania, jaki tkwił w mojej głowie dotyczący samej formuły
występu, szybko przykryły socjologiczne obserwacje przy wejściu do
obiektu. Mrowie akademickiej młodzieży, wyluzowana atmosfera, a na sali
radosny entuzjazm trwający od pierwszej do ostatniej sekundy spektaklu.
Już wtedy, jak na dłoni było widać do kogo tak naprawdę Kamasi
Washington z liczną grupą jazzowych harcowników, adresuje swoje
interpretacyjne szaleństwo
Podoba mi się buntownicza postawa Kamasi Washingtona. Za zdobnymi szatami jego scenicznego image’u kryje się znacznie głębszy przekaz. W jego artystycznie rozedrganym sercu trwają nieustajace poszukiwania – być może utopijnej prawdy i uczciwości w erze duchowości pozornej, opartej nie tyle na religii, co raczej na dążeniu do zdefiniowania wartości, poprzez które się wyrażamy, przy jednoczesnej próbie zrozumienia naszych aktualnych, wielce skomplikowanych realiów społecznych i politycznych. Przekłada się to na burzliwy, mocno eksploracyjny charakter muzyki saksofonisty, która choć bazuje na konwencjonalnych przewidywalnych tropach, wzbudza ogromne zainteresowanie, ale też falę namiętnej krytyki.
Podzielony na dwie płyty CD, najnowszy projekt Washingtona poprzez odrębne nazwy Heaven i Earth symbolicznie wyraża wewnętrzne i zewnętrzne życie muzyka. Emocjonalny
charakter nagrań, podbija szeroka paleta użytych środków wyrazu z sekcją
smyczkową i chórem łącznie. Kalejdoskop wykorzystanych stylów
muzycznych przyprawia o zawrót głowy. Coltrane’owski spiritual jazz
popularny w latach 70 płynnie zespolony z motywami fusion, przeplata
się z mocnymi znacznikami kultury R&B, a zuchwały cover Fists Of Fury,
z filmu Bruce’a Lee z 1972 roku, zachowując łatwo rozpoznawalny
szkielet oryginału, Waszyngton przekształca w ekspansywną eksplorację,
która nadaje ton temu, co za chwilę ma nastąpić. Kiedy latynoskie rytmy
zderzają się z chórami, wokaliści Patrice Quinn i Dwight Trible
niepozorny temat kung-fu, przekształcają we współcześnie brzmiący
protest song. Natomiast, jak szybko na osi czasu zmienia się muzyczna
perspektywa większości nagrań, można prześledzić w klipie Street Fighter Mas, zamieszczonym poniżej, przesuwając suwak odtwarzacza w minutowych odstępach.
Rozległy, trwający ponad dwie i pół godziny nowy album Heaven and Earth [2018] jest wymagającym doświadczeniem. Biorąc pod uwagę jego skalę, zasięg i
głębię projektu, można podejrzewać, że upłynie trochę czasu, zanim prawdziwe
intencje i znaczenia odpowiednio ze sobą się przetopią. Ale na razie
jest to wydawnictwo, które ekscytuje, dezorientuje, zachwyca i
przytłacza jednocześnie.
Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪✪☆☆ 8/10
Photo: Global Net
Komentarze
Prześlij komentarz