Przejdź do głównej zawartości

Piosenki żałoby, wspólnoty i nowego światła


Alan Sparhawk znany przede wszystkim jako współzałożyciel zespołu Low, od lat porusza się na styku dźwiękowej kontemplacji i emocjonalnego minimalizmu. Jednak jego solowy projekt Alan Sparhawk with Trampled by Turtles [2025], wyznacza nowy rozdział – nie tyle stylistyczny, ile egzystencjalny. To album, który nie tylko redefiniuje jego twórczość, ale w pierwszej kolejności uzewnętrznia proces transformacji bólu po stracie życiowej partnerki Mimi Parker w coś bliskiego, jednoczącego, czysto ludzkiego. 

W kontekście wydanej rok wcześniej płyty White Roses, My God [2024], nowy materiał nagrany z Trampled by Turtles wydaje się niemal antypodą – nie poprzez radykalne odejście, ale dzięki przemianie formy. White Roses, My God był przepełniony elektroniką, przesterami i głosem schowanym za efektami brzmiącymi jak transmisja emocji zakodowana w wyczuwalnym dystansie. Tutaj mamy odwrotność: instrumentalną bliskość, akustyczne ciepło oraz maksymalnie odsłoniętą wrażliwość. Co istotne, Sparhawk wraca do nagrań z poprzedniej płyty i na nowo reinterpretuje utwory Heaven i Get Still. Tam, były to fragmenty mało czytelne, ulotne, niemal nierealne. Tu – nabierają fizycznej cielesności. Heaven staje się aktem odwagi, nie poprzez instrumentalną głośność, ale przez tekst wyśpiewany cichym niemal łamiącym się głosem: Niebo to smutne miejsce jeśli jesteś sam. Te zaledwie czterdzieści słów niesie więcej treści niż niejedna ballada potrzebująca odrębnej interpretacji, bo wszystko, co ważne, słychać tu również pomiędzy wersami. Sparhawk nigdy nie był dosłowny. Jego teksty są często poetyckimi rebusami pełnymi zaskakujących metafor. Ich siła polega nie na semantycznej spójności, lecz emocjonalnym rezonansie, który trudno zrozumieć umysłem, ale łatwo poczuć sercem.



Choć formalnie nowy album sygnowany jest nazwiskiem Sparhawka, wyraźnie słychać, że projekt jest zaawansowaną pracą zespołową. Muzycy bluegrassowej formacji Trampled by Turtles nie służą tu za akompaniament, lecz są równouprawnionymi uczestnikami procesu twórczego. Wkład zespołu nie polega tylko na dodaniu instrumentalnego wypełnienia, lecz na nadaniu piosenkom organicznych barw – czasami poplątanych, ale zawsze prawdziwych. W utworach takich jak Too High czy Not Broken słyszymy, jak siła wspólnoty przenika strukturę kompozycji. W Too High, Sparhawk kieruje spojrzenie w stronę własnej żałoby i zamiast oślepnąć, odnajduje sposób, by widzieć. Kontekst utworu napisanego jeszcze przed śmiercią Mimi Parker, teraz zmienia każdy wers w małą eksplozję: Dobierasz słowa do melodii i robisz wiele, żeby pasowały / Czasem cię to zabija, ale cię uwalnia / Przecina to wszystko. Jest tu pewien rodzaj katharsis płynący z próby zamiany złych przeczuć w piosenkę, mimo że boli. 

Zresztą najbardziej wzruszające momenty płyty to właśnie te, w których głos Sparhawka spotyka się z głosami innych. Szczególnie przejmujący jest finał utworu Not Broken, gdzie artysta śpiewa wraz z córką. To muzyczne "jestem z tobą" staje się istotą całego albumu. W obliczu bólu nie ma tu ani pocieszenia, ani próby wyjścia – jest obecność i wierne ojcowskie trwanie. W Princess Road Surgery pytanie kim ona jest? pozostaje bez odpowiedzi, ale refren: To tyle, jeśli chodzi o ratowanie świata / Myślałem, że na pewno jej się uda / Za dużo jak na jedną małą dziewczynkę – mówi wszystko, mimo braku dosłowności. To nieustanne balansowanie między sensem, dźwiękiem, strukturą a przeżywaniem sprawia, że album rezonuje głębiej niż wiele innych koncepcyjnych płyt.  
                                                                                               
Największym osiągnięciem tego projektu być może nie jest spójność, lecz jego bolesna uczciwość. Trampled by Turtles nie zdejmują tego ciężaru, ale pomagają go nieść. Obecność innych muzyków sprawia, że Sparhawk nie musi krzyczeć w pustkę. To głos utrapionego człowieka, który nie szuka już schronienia w abstrakcji – nie ucieka od bólu, lecz zaprasza do jego wspólnego przeżywania, przypominając, że muzyka nie zawsze musi leczyć. Czasem wystarczy, że jest obok nas.   



Sub Pop, 2025
Foto: Sophia Birkeland

Komentarze

  1. P-a-c-y-f-a07 czerwca

    "muzyka nie zawsze musi leczyć. Czasem wystarczy, że jest obok nas"...... Pięknie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mamy szczęście, że zostaliśmy zaproszeni do tego projektu. Szczerość tej płyty nie przypomina niczego, co mogłoby trwalej pozostać w mojej głowie na przestrzeni ostatnich lat. Miażdżące emocje, perfekcyjny akompaniament, wrażliwy wokal i córka Alana upodabniająca się do matki bolesnym głosem w Not Broken, tak jakby ostatni raz chciała ją przywołać. Mocne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartek Sikora08 czerwca

    Miłość, rozłąka, śmierć i żałoba należą do najczęściej powtarzanych tematów piosenek. Jeśli teksty nie są traktowane zbyt powierzchownie, zawsze wywołują silne emocje i sprawiają, że je zapamiętujemy bardziej niż cokolwiek innego. Tutaj wszystko się zgadza, jest autentyczne, nawet warstwa instrumentalna bezbłędnie podążająca za dramaturgią słów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz