Michał Zygmunt: to
muzyka zimy, wiatru i ciszy z rzeką w roli głównej. Część nagrań
powstawała w trakcie wędrówek, w nadrzecznych plenerach, cześć w studio z
widokiem na rzekę. W muzyce dominuje niespieszne tempo płynącej wody,
pobrzmiewają odgłosy natury, mgieł, wschodów i zachodów słońca. "Rosa"
to kontemplacja archipelagu nadodrzańskich miasteczek, pejzaży, końców
świata, które okazują się początkiem nowego, nieznanego - swoistego
Interioru.
Po niespełna dziesięciu latach debiutancki krążek Michała Zygmunta – Światy [2008], okazuje się być wielce pouczający. Przywołuje w mojej pamięci obraz młodego uzdolnionego gitarzysty owładniętego instrumentalną pasją z solowym – klasycznym w formie repertuarem oraz głową pełną marzeń. Potem, pierwszy namacalny dowód poszukiwań twórczych i album Big Fish in Deep Water [2012], który w sposób zasadniczy poszerzył horyzont eksplorowanych przez Zygmunta stylów muzycznych luźno rozwieszonych wokół folku, country, bluesa, elementów muzyki Bliskiego Wschodu, jazzu i bliżej nieokreślonego pierwiastka, na własny użytek nazwanego przeze mnie "natchnioną uważnością". Chwilę później, szalony elektryczny koncert na barce przycumowanej w miejscu dawnej przeprawy promowej na Odrze w Brzegu Dolnym i początek fascynacji artysty rzeką, jej niespiesznym nurtem, energią, historią zastanych miejsc. Wtedy jeszcze nie przepuszczałem, że na w poły dziki krajobraz Odry, dla dolnośląskiego gitarzysty stanie się wielkim źródłem inspiracji i eksploduje zupełnie odmiennym muzycznym ekosystemem.
Nowy materiał Michała Zygmunta – Rosa [2018], wydaje się być dalece osobistym rozwinięciem eksperymentów dźwiękowych zawartych na płycie Zimno [2017]. Efekty gitarowe, loopy, sample, dyskretna elektronika uzupełniona odgłosami natury osobiście zebranymi podczas nagrań terenowych, przenoszą nas w świat wrażliwości szczególnej, gdzie każda nuta, ścieżka, a nawet pojedynczy szmer sitowia wnoszą indywidualny wkład w kształtowanie nastroju poszczególnych utworów. Kompozycje momentami odnoszą się wprost do kontemplacyjnych dokonań mistrzów jazzu akustycznego dalekiej północy, a norweski wątek z biografii Michała Zygmunta w dźwiękowej przestrzeni "Rosy", jest niemalże namacalny. Mam tu na myśli ślady współpracy artysty z trębaczami: Nilsem Petterem Molværem, Arve Henriksenem, ale po uważnym wysłuchaniu specyficznego brzmienia efektów gitary muzyka – chociażby w nagraniu Lele, do głowy przychodzi mi skojarzenie bardziej bezpośrednie, a dotyczy dyskografii znakomitego gitarzysty Eivinda Aarseta, w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Trzeba posłuchać: Lele, Ptaki, Bason (Odra Sound Design), oraz Solaris
Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 6.8/10
Photo: Global Net
Komentarze
Prześlij komentarz