Przejdź do głównej zawartości

Tego pana nie można pominąć



Doskonale pamiętam, jak wielką radość sprawiło mi odkrycie Billa Callahana i atmosfera płyty Sometimes I Wish We Were An Eagle [2009]. Potem gorączkowy przegląd twórczości muzyka – jeszcze w zespole Smog. Z tego okresu w mojej głowie na zawsze pozostał utwór I Feel Like The Mother Of The World, przez który przebija się zapowiedź charakterystycznego, oratorskiego stylu artysty. Album Dream River [2013] przekonał zainteresowanych fanów niesamowitą spójnością i aranżacyjnym perfekcjonizmem. Warstwa liryczna poprzez łagodny filtr przyrodniczo - ironicznych odniesień, skupiła się na wnikliwej obserwacji świata zewnętrznego, dostarczając paliwa tekstom, które zamieniły kompozycje w małe poetyckie skarby.













Po pięciu latach przerwy Bill Callahan wraca albumem koncertowym nagranym w wytwórni Jacka White’a Third Man Records, jesienią 2017 roku. Spośród trylogii trzech płyt solowych z lat 2009-2013 artysta dokonanał wyboru sześciu nagrań. Wersje live piosenek Callahana wybrzmiewają surowo i nadwyraz dojrzale. Na tle dyskretnego akompaniamentu baryton artysty stał się jeszcze głębszy, a liryka utworów nabrała emocjonalnego rezonansu, wysuwając teksty na pierwszy plan. Nic więc dziwnego, że w studio Jacka White'a sztandarowy utwór amerykańskiego barda Jim Cain, nabiera zupełnie nowego znaczenia i wciąż potrafi oczarować poetycką narracją:

Zacząłem w poszukiwaniu zwykłych rzeczy
Ile drzew zgina się na wietrze
Zacząłem opowiadać historię, nie znając końca … 
Kiedyś była ciemniejsza, potem stała się lżejsza, potem znów zapadła ciemność … 
Wraz ze śmiercią cienia pojawiła się lekkość wersetu 
Ale najciemniejsze noce, w rzeczywistości, wciąż oślepiają.


Trzeba posłuchać: Jim Cain, Riding For The Feeling





Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Global Net

Komentarze