Trudna sztuka samoakceptacji

 


Czy naprawdę możemy pomóc drugiej osobie, bez uprzedniego zrozumienia siebie i zaakceptowania własnej niedoskonałości? Odpowiedzi na tak postawione pytanie szuka Laura Fell, na debiutanckiej płycie Safe From Me [2020]. Być może fakt, że brytyjska artystka jest jednocześnie zawodową psychoterapeutką, daje szanse na drobiazgowe spojrzenie w głąb tego zagadnienia, ale Safe From Me, nie prowadzi terapii grupowej. Fell za pomocą autorskich tekstów próbuje odłupać zaprawę murów, które sama buduje wokół siebie, w nadziei na znalezienie pomocy z zewnątrz. Rozpakowując często trudne elementy własnego życia i stosując wobec siebie te same rady, które daje innym, Brytyjka dostrzega, że nie ma natychmiastowych odpowiedzi pozwalających szybko zdiagnozować indywidualne troski. Powaga, z jaką podeszła do tej samoanalizy, jest widoczna w doborze ośmiu utworów składających się na udany debiut.

Odkrywając każdy niuansowy szczegół i otaczając się profesjonalną grupą muzyków, Fell zapewniła płycie ponadczasowość wolną od ograniczeń gatunkowych. W powietrzu unoszą się drobne akcenty nawiązujące do twórczości Laury Marling, Toma Waitsa czy Fleet Foxes, ale piosenki Feel, wyróżnia zaskakująco dojrzałe podejście do warsztatu, dotykające głęboko osobistych tekstów i świetnie rozpisanych aranżacji ściśle powiązanych z ich treścią oraz kunsztem instrumentalnym.

 

Utwór Bone of Contention promujący album jest rodzajem wprawki kontrolującej poziom gniewu w relacjach z partnerem. Rzecz w tym, żeby zdiagnozować przyczyny, umiejętnie się do nich odnieść i spuścić z tonu: Coś mi mówi, że wiesz, co robisz / Robiłeś to już wcześniej / Gdy ludzie sprawiają, że jesteś ważny / Czy to wyrównuje rachunki? Nagranie Cold, walcząc ze złowieszczym dudnieniem kontrabasu i mrocznym stukotem werbla, prosi o akceptację negatywnych cech debiutantki i dochodzi do zaskakującego wniosku: Nie mogę znaleźć odpowiedzi dla siebie / łatwiej jest pomóc komuś innemu. Z kolei finałowy I Didn't Mean To, wyłania się z eterycznych dźwięków gitary, by czytać opowieść o dwojgu kochankach żyjących razem, ale mentalnie krążących wokół innych konstelacji. 

Safe From Me sprawia wrażenie, jakby przybył z innej przestrzeni i czasu. Utwory są poniekąd znajome, ale pełne obcej ekscytacji. Choć album jako całość jest niszczycielsko bezpośredni, nigdy muzycznie nie grzęźnie. To mistrzowska lekcja alternatywnego folku – nieoceniony album dla słuchaczy chcących osiągnąć poczucie wewnętrznego spokoju, który dla Laury Fell jest poza zasięgiem.


  


Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7/10
Photo: Chris Hyson

Komentarze