Nowe życie starego cesarza

 


Godspeed You! Black Emperor: "Pisaliśmy to głównie w drodze, kiedy było trochę luzu. A potem nagrywaliśmy to w maskach – zdystansowani, na początku drugiej fali. Później przyszła jesień. Zachód słońca był niemożliwie pomarańczowy. Próbowaliśmy podliczyć rachunki, uginając się pod ciężarem zmartwień, dyskomfortu i zdumienia. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odpaliliśmy krótkofalówki, żeby sprawdzić, jak wiele rzeczy się zmieniło. Pastorzy apokalipsy wciąż tam byli, ale krzyczeli: TERAZ CZASY KOŃCA, gdy kiedyś grzmieli: WKRÓTCE KONIEC CZASÓW. Pasmo transmisji zautomatyzowanych sił zbrojnych ma teraz większą przepustowość. Wiele częstotliwości to tylko impulsy narastających białych zakłóceń – cyfrowe instrukcje zarządzające stanem różnych maszyn śledzących i zabijających ... a ojcowie z krótkofalówek rozmawiają ze sobą całą noc: o ich umierających żonach, o tym, co jedli na obiad, i co zrobią ze swoimi spluwami, gdy nadejdzie Antifa."

*  *  * 

Po kilku latach milczenia kanadyjski Godspeed You! Black Emperor, wraca z nową płytą G_d’s Pee AT STATE’S END! [2021]. Formacja manifestująca lewicowe skrajnie anarchistyczne poglądy, od wczesnych lat 90 toczy jawnie polityczną bitwę z kapitalistycznymi siłami zła, a ich twórczość jest katalizatorem tej walki. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z Godspeed, musisz pamiętać, że w dyskografii Kanadyjczyków, nie znajdziesz początku drogi, a w muzyczny świat zespołu możesz wkroczyć za pomocą dowolnie wybranej płyty. Ich twórczość zaopatrzoną w fabularny scenariusz, budują analogowe dźwięki gitar, basu, perkusji, instrumentów klawiszowych, sekcji smyczkowej oraz nagrań terenowych. Kompozycje grupy zazwyczaj są długie i przypominają epickie suity pełne zaskakujących zwrotów akcji przeplatanych huraganem czystych emocji. Nie inaczej jest na G_d’s Pee AT STATE’S END! W zasadzie to ciągle ta sama płyta, którą zespół nagrywa od początku kariery. Zmieniają się tylko okoliczności. 

W swoich utworach Godspeed You! Black Emperor, nie używa tekstów. Ze słuchaczami zespół porozumiewa się za pomocą krótkich informacji, grafiki okładek i emocjonalnego wkładu wybranych teledysków. W oświadczeniu wydanym z okazji premiery G_d’s Pee AT STATE’S END! muzycy sugerują, że nowy album w równym stopniu dotyczy "czekania na koniec", jak i "czekania na początek". Chodzi o życie we współczesnym świecie, w którym zawiodły wszystkie formy zarządzania, a nadchodzące zmiany wydają się być nieuniknione. Zespół wykorzystuje tutaj nagrania terenowe oraz rozmowy z krótkofalówek, aby obudować dwa najdłuższe utwory elementami fabularnego napięcia. Z mocno zniekształconego zapisu raczej nie możemy wyłowić pełnych rozmów, niemniej jednak odczuwamy niepokój, gdy dobiegają nas strzępy policyjnych rozkazów, warkot lecącego helikoptera i przytłumione wystrzały zestawione ze śpiewem ptaków i zawodzeniem gitar.

Na płycie znalazły się cztery utwory naprzemiennie ustawione w konfiguracji długi – krótki. Tytuły nagrań są wieloczłonowe i sugerują kolejność następujących po sobie zdarzeń. Rozbudowane indeksy 1 i 3, eksplodują szalejącym cywilizacyjnym katharsis i są idealnym przykładem falującego brzmienia zespołu, zbudowanego na potędze gitarowych dronów i impulsywnych szarży perkusji. Z kolei krótsze indeksy 2 i 4, przybierają formę ambientowej poświaty zorganizowanej wokół sekcji smyczkowej, niosącej ze sobą głęboko liryczne odczucia przemycające promyk nadziei. 

G_d’s Pee AT STATE’S END!, jednocześnie przemawia do nas językiem napięcia i uwolnienia. W tej muzyce nie ma plików binarnych. Wszystko tutaj funkcjonuje razem: wściekłość i akceptacja, piękno i rozkład, strach i błogość, przemoc i pokój. Jeśli ten album naprawdę jest hymnem na koniec naszej cywilizacji – to brzmi, jak jedno długie, przeciągłe westchnienie: żyliśmy w społeczeństwie. Witamy w tym, co będzie dalej. 

Trzeba posłuchać: całości, najlepiej głośno i za pośrednictwem dobrych słuchawek.


 


Ocena: ✪✪✪✪✪✪✪☆☆☆ 7.3/10
Photo: CSTrecords

Komentarze

  1. < kantor wymiany >06 kwietnia, 2021

    Czarnego Cesarza najpierw posłuchałem w całości, a potem wróciłem do ostatniego kawałka
    OUR SIDE HAS TO WIN (for D.H.). Kiedy spróbowałem nazwać osobiste uczucia towarzyszące temu nagraniu, nagle dostrzegłem kojącą energię symetrycznego motywu okładki, która jest symbolem czystej harmonii - pocieszającym znakiem przemycającym ostrożną myśl … jeszcze nie wszystko jest stracone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Potężna dawka skrajnych emocji, ale naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. bądźmy kwita07 kwietnia, 2021

    nie wiem nad czym te zachwyty. płyta przewidywalna aż do bulu. jak dla mnie max. 3/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że to taki ból przez "u" zwykłe.

      Usuń
    2. bądźmy kwita07 kwietnia, 2021

      e tam, czepiasz się kolego

      Usuń
  4. Niewierny Tomasz07 kwietnia, 2021

    Jedna z najlepszych rzeczy, jakie wydali od lat. Tutaj każdy utwór jest niezapomniany, każda chwila wydaje się celowa, a sama muzyka jest jedną z najbardziej triumfalnych, jaką kiedykolwiek stworzyli. Całość brzmi trochę, jak radiowy teatr wyobraźni. Mocne!

    Oglądałeś na YT transmisję live z premiery?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej od połowy. Liczę, że zespół opublikuje ten materiał.

      Usuń

Prześlij komentarz