Dziękuję za obecność, wsparcie, liczne komentarze i cenną mailową korespondencję. Zbliżające się premiery zapowiadają mocny początek stycznia, ale zanim cykl wydawniczy nabierze rozpędu, musimy uzbroić się w cierpliwość. Okres świątecznego wzmożenia niech osłodzi solowy album Jonny’ego Nasha, gitarzysty i członka holenderskiej formacji Gaussian Curve zapraszający moich czytelników do refleksyjnego świata dźwięków. Point Of Entry [2023] może stać się niezastąpionym towarzyszem dla tych fanów, którzy w ostatnich dniach grudnia szukają spokoju i chcą przywołać słoneczne refleksy wiosennych dni.
Point Of Entry jest kontynuacją ostatnich wypraw Nasha w tradycje ludowe. Utwory gitarzysty nie odbiegają zbyt daleko od ambientowej stylistyki zespołu macierzystego i są połączeniem folkowych inspiracji, elementów jazzu i new age. Muzyk tworzy meandrujące kompozycje oparte głównie na delikatnych dźwiękach gitary. Nuta melancholii towarzyszy każdej ścieżce, a stonowane wibracje elektroniki i saksofonu dodają nagraniom relaksacyjnych właściwości unikających smooth jazzowych skojarzeń.
Eternal Life otwiera album eterycznym brzmieniem przypominającym akustyczny shoegaze, podczas gdy Light From Three Sides odważnie eksperymentuje z gitarowym efektem delay, unoszącym słuchacza w dalekie przestworza. Jedenaście kompozycji Jonny’ego Nasha akcentuje zróżnicowane podejście do formy. Część nagrań unosi mglista ambientowa poświata, gdzie indziej na pierwszy plan wysuwają się bardziej zarysowane motywy, co słychać w utworze Face of Another zbudowanym na chwytliwej linii melodycznej klawiszy. Trzeba też zwrócić uwagę na warstwowy utwór All I Ever Needed, łagodnie domykany bluesowymi łukami czy nagranie Silver Sand, ze strukturą melodyczną przypominającą piosenkę pozbawioną słów. Album zamyka Future Friends delikatnym hiszpańskim tematem zawieszonym niczym dron pomiędzy drogą a zielonymi wzgórzami, za którymi rozpościera się rozległa plaża i błękit oceanu, co zdaje się sugerować okładka płyty.
Point of Entry to kolekcja jasnych, wielobarwnych, pełnych nastroju kompozycji zgrabnie łączących tradycyjne brzmienia z nowatorskimi eksperymentami, które możemy potraktować jak pełne nadziei 6-strunowe szkice otwierające niezapisane karty Nowego Roku.
Melody As Truth, 2023
Foto: Koen van Bommel
Utwory brzmią jak kolędy przywiezione z ciepłych krajów.
OdpowiedzUsuńŻyczymy spokojnych świąt !
Życzę góry płyt i nadmiaru dobrej muzyki.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka na święta i w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńTomasz zapewne w trasie ...
UsuńTak się napracowałem, że mam wolne do końca roku. Doglądam właśnie przydomowej wędzarni i własnoręcznych wyrobów
UsuńMniam ... kultywujesz zanikającą tradycję?
UsuńStaram się, chociaż żona się ze mnie śmieje, że przy tych szynkach i kiełbasach zaraz sam się uwędzę
UsuńSamych pogodnych dni w Nowym Roku życzę. W Polsce też tak wieje?
OdpowiedzUsuńWieje, wieje. Jest tak samo zmiennie jak w Londynie.
UsuńGospodarz może słuchał już nowego The Smile?
OdpowiedzUsuńW udostępnionych fragmentach. Wypatruję tej płyty z dużą niecierpliwością.
UsuńSernik wyszedł udany, bigos prawie gotowy ... biorę się za uszka. Wesołych Świąt !!!
OdpowiedzUsuńEch, te cierpliwe złote rączki.
UsuńRadosnych świąt i do miłego zobaczenia w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńDo Siego !
OdpowiedzUsuńOd siebie życzę muzycznej obfitości w nadchodzącym roku.
OdpowiedzUsuńsubtelność głosu wokalisty jest jak przywoływane wspomnienie, piekna kombinacja nakładających się na siebie dzwięków
OdpowiedzUsuń