Nieskrępowana lekkość bytu



To zawsze smutne, gdy powszechnie lubiani artyści tracą wenę twórczą. Dla mnie Real Estate jest niemal podręcznikowym przykładem tego zjawiska. Ich trzy ostatnie płyty wykazywały zauważalny dryf na granice przeciętności, chociaż same w sobie były dość przyzwoite – zawsze z kilkoma wyróżniającymi się utworami. Problem Real Estate polega na tym, że wcześniejsze piosenki grupy zasadniczo krążyły wokół tych samych schematów, tylko lepiej skalibrowanych. W szczytowym okresie popularności płyt Days [2011] i Atlas [2014], sztuczka zespołu zasadzała się na tworzeniu całego roju lekkich jak piórko indie popowych melodii, w których byli jednymi z najlepszych, dzięki prostym tekstom i brzmieniu o natychmiastowej rozpoznawalności.

Przystępując do odsłuchu płyty Real EstateDaniel [2024] – aby uniknąć negatywnego toku myślenia, naprędce skonstruowałem wymijające zakończenie recenzji na wypadek, gdyby nowy album Real Estate okazał się czwartym z rzędu wydawnictwem grupy słabszym od poprzedniego, ale niepotrzebnie, bo po drodze wydarzyło się coś zaskakującego. Okazuje się, że nowa płyta zespołu oznacza nieoczekiwany powrót na ścieżkę wzrostu. Z pomocą nowego producenta i kompozytora Daniela Tashiana, Real Estate próbuje teraz odzyskać subtelny ton, za który byli uwielbiani. 


Prawdę mówiąc, produkcja płyty nie różni się specjalnie od tego, do czego w ostatniej dekadzie zespół zdążył nas przyzwyczaić. W obrębie jedenastu nowych piosenek nadal mamy do czynienia z czystym, przewiewnym, otwartym brzmieniem. Niemniej jednak zmiana przy konsolecie studyjnej najwyraźniej przyniosła grupie ożywczy wstrząs. Po pierwsze: Daniel zawiera najbardziej chwytliwy ciąg piosenek od dłuższego czasu, zachowujący bezkonfliktowy rodzaj spójności sprawiający, że do tego zbioru chce się wrócić. Po drugie: w warstwie lirycznej muzycy Real Estate spoglądają teraz na prozę życia z dorosłej, bardziej filozoficznej perspektywy, jak to określił frontman i autor tekstów Martin Courtney: aktywującej nieświadomą, tajemniczą częścią twojego mózgu, z której pochodzi kreatywność – cokolwiek by to nie znaczyło, teksty wciąż zachowują niczym nieskrępowaną lekkość bytu. Wreszcie po trzecie: styl producenta i pobyt nowojorczyków w Nashville wpłynął na brzmienie kilku piosenek, teraz łagodnie nasyconych folkową poświatą, czego przykładem jest utwór Victoria przywodzący na myśl otwartą melodię country. 

Somebody New otwierający album czy chwytliwy Water Underground nawiązują wprost do najlepszej tradycji pisania piosenek charakterystycznych dla Real Estate, podczas gdy innym nagraniom udaje się wyróżnić, wychodząc poza tradycyjną estetykę zespołu. Mam tu na myśli centralny punkt płyty Freeze Brain oraz finałowy You Are Here, rezygnujący z neonowych wtrąceń gitary na rzecz jedwabistych dźwięków krążących wokół umiarkowanych, relaksujących uniesień. W rezultacie Real Estate demonstruje wystarczający potencjał, aby opuścić własną strefę komfortu, przekroczyć granice i przenieść swoją muzykę na wyższy poziom. Daniel to przede wszystkim album, o który nie ma się co martwić – na ten moment, wydaje się czymś pośrednim i może oznaczać początek najbardziej ryzykownej fazy nadchodzących zmian. Dajmy więc popularnej grupie jeszcze jeden kredyt zaufania.

 


Domino Recording, 2024
Foto: Jake Michaels

Komentarze

  1. < kantor wymiany >06 marca, 2024

    Odkąd pamiętam muzykę Real Estate zawsze zabierałem na rowerowe wędrówki szlakami Małopolski. Tak będzie i tym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola I Maciek06 marca, 2024

      Ich piosenki same wskakują do plecaka! Pozdrawiamy z przedwiosennych Bieszczad.

      Usuń
    2. Krokusy już zakwitły?

      Usuń
    3. Ola I Maciek06 marca, 2024

      W przydomowych ogródkach i na pastwiskach jest ich pełno.

      Usuń
  2. P-a-c-y-f-a07 marca, 2024

    Bezpretensjonalna kolekcja, która dzisiaj otworzyła mi niebo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stary, dobry, niezawodny Real. Mam ich winylowy "Atlas" i "Days", a "Daniela" właśnie zamówiłem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niewierny Tomasz07 marca, 2024

    Przyjemne, lekkie granie bez kompleksów

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz