Everyone Says Hi na swojej debiutanckiej płycie dostarcza kolekcję utworów, które jednocześnie brzmią świeżo i znajomo. Na czele projektu stoi Nick Hodgson, najbardziej znany jako perkusista i autor piosenek zespołu Kaiser Chiefs. Towarzyszy mu grupa doświadczonych muzyków, w tym Pete Denton, Glenn Moule, Ben Gordon i Tom Dawson. Dla nas słuchaczy, zawartość płyty jest wciągającą lekcją introspektywnego indie-rocka, łączącego bogate instrumentarium z osobistymi tekstami. Powrót Hodgsona do życia zespołowego nie jest rewolucją, a bardziej powrotem do domu – odrodzeniem pasji do muzyki i wykorzystaniem wieloletniego doświadczenia w pisaniu zwartego, chwytliwego materiału. Utwory takie jak Lucky Stars ukazują grupową zdolność do tworzenia rzetelnych kompozycji mającej szanse sprawdzić się na scenie, jak również w domowym zaciszu.
Nagrywany etapami pomiędzy Snap Studios w Londynie a domowym studiem Hodgsona, album Everyone Says Hi [2025] emanuje ciepłem, ale też pewnością siebie – to nie jest muzyka zespołu, który dopiero poszukuje swojej tożsamości. Przemyślana, wielowarstwowa instrumentacja nagrań sprawia, że każdy dźwięk trafia we właściwe miejsce. Pierwsze single w rodzaju Brain Freeze czy Somebody Somewhere spotkały się z porównaniami do wczesnych nagrań Tame Impala i Arctic Monkeys, ze względu na brzmienie zdradzające psychodeliczne wpływy. Uwagę zwraca również centralna pozycja Nicka Hodgsona, który napisał większość piosenek, wziął do ręki gitarę, a jednocześnie z powodzeniem przejął rolę wokalisty grupy.
W obrębie dziesięciu utworów płyta rozwija się niczym wieczorna rozmowa – szczera, refleksyjna, pełna lirycznych objawień. Nagranie Did I Just Fall in Love dokumentuje moment autentycznego zachwytu Hodgsona inspirowany chwilą przyjścia na świat jego potomka. Utwór Holding On To Let Go, motyw wytrwałości i ludzkiego trudu oplata miękkim brzmieniem gitar, a I Wish I Was In New York City oddaje pragnienie podróży, przywołując marzenia znajdujące się daleko poza zasięgiem. Kiedy dotrzemy do ostatnich sekund utworu finałowego, na długo pozostajemy z uczuciem spełnienia – jak po przyjacielskiej wymianie myśli trwającej do późnej nocy.
W zasadzie to dość konwencjonalny indie rockowy album pełen życiowych obserwacji, stworzony za pomocą klasycznych środków wyrazu, a co zatem idzie pozbawiony nowatorskich rozwiązań – sympatycy błyskotliwych innowacji, tym razem muszą poszukać gdzie indziej. Wszystkim pozostałym, zachowawcza atmosfera Everyone Says Hi powinna przypaść do gustu. Nick Hodgson i jego zespół nie tylko odnaleźli własny głos, ale też potrafili trafić w odpowiedni ton poszukujący równowagi między przeszłością a przyszłością. W tym kontekście trzeba również zwrócić uwagę na znaczenie nazwy zespołu, a jednocześnie tytułu płyty. Kiedy wszyscy muzycy mówią sobie cześć i przybijają piąstkę, zazwyczaj pojawia się uczucie rzetelnie wykonanej pracy, a dla słuchaczy nadzieja na kolejne muzyczne spotkanie. Oby jak najszybciej.
Prediction Records, 2025
Foto: Jono White
Ten głos chwilami przypomina mi MGMT albo Broken Bells z debiutanckiej płyty. Nawet przyjemnie się tego słucha, ale wielkiej kariery tej płycie nie wróżę – jeśli już to w kategorii sympatycznych ciekawostek.
OdpowiedzUsuń"On The Same Side" bardzo dobry.
OdpowiedzUsuń