Słuchając Verge Of Light warto skupić się wyłącznie na muzyce. Po prostu ty i dźwięk gitary. Instrument Scherpena przemawia w jego imieniu. Emocje są odczuwalne w każdej nucie. Gdyby jego utwory mogły wyrażać się słowami, zapewne byłyby poezją – tak wymownie brzmi ten album.
Płytę otwiera Song For Eunoia skomponowany na wieść o śmierci bliskiej osoby. Nagranie oddycha melancholią, ale jednocześnie zawiera w sobie przestrzeń i ciepło dające poczucie, że zmarła osoba była kimś wyjątkowym, do kogo wraca się ze wspomnieniem miłości. Wyrażenie tych emocji w krótkiej miniaturze za pomocą splotu emocjonalnych dźwięków, sprawia niesamowite wrażenie. A Long Way From The Past to utwór, który pogłębia zadumę nad otaczającym nas światem: zostawiamy za sobą przeszłość, by skupić się na tym, co jest teraz i zastanawiamy się, co się wydarzy w niedalekiej przyszłości. Z kolei nagranie tytułowe Verge Of Light to intymna, pełna ciepła kompozycja, której delikatne dźwięki mogą nas całkowicie zniewolić. Utwór jest tak życzliwy, że trudno się od niego oderwać – płynie jak cichy strumień, gasi zmysły i natychmiast wprowadza w stan medytacyjnej błogości.
W Lingering Patterns słyszymy dźwięki przypominające fale delikatnie obmywającą nadmorski brzeg. Muzyka Robina, choć miejscami gęsta i intensywna, nigdy nie traci swojej ciepłej barwy – to właśnie ten szczegół sprawia, że jego brzmienie jest tak wyjątkowe. Kompozycje Scherpena łączą melancholię z poczuciem otwartej przestrzeni, razem tworzących hipnotyzujący efekt. Eterna Luna jeszcze mocniej podkreśla ten aspekt – to prawdziwa uczta dla zmysłów i ducha. W innym miejscu Each Passing Step sprawia wrażenie kompozycji w pełni improwizowanej, wydobywającej się wprost z wewnętrznego źródła kreatywności. Nagranie jest szczere i otwarte – wzbudza respekt umiejętnościami technicznymi gitarzysty. Oczko niżej Ongoing Reverie otula niczym ciepły powiew letniej bryzy, przygotowując słuchacza na The Act Of Solace – jeden z najbardziej wzruszających momentów płyty. Album zamyka To Comfort, po którym pozostaje już tylko milczenie.
Niektórzy mogą obawiać się w pełni instrumentalnej płyty opartej wyłącznie na brzmieniu gitary. Jednak Verge Of Light udowadnia, że muzyka nie zawsze potrzebuje słów, by dotykać najgłębszych emocji. To podróż otwierająca słuchacza na doświadczenie dźwięku w najpiękniejszej formie. Robin Scherpen po raz kolejny sygnalizuje, że jego twórczość i technika gry skrywają w sobie unikalne właściwości – coś, co sprawia, że zatrzymujemy się, oddychamy głębiej i pozwalamy muzyce trwać. Na skraju światła.
Ambitus, 2025
Foto: Ruben Schipper
Piękne wartościowe odkrycie, aż chciałoby się powiedzieć o, Holender!
OdpowiedzUsuńPrzez moment pomyślałem, że dzisiaj tak pięknie się już nie gra, a tu proszę - chyba z ciekawości posłucham jeszcze debiutu.
OdpowiedzUsuńZachęcam, naprawdę warto.
UsuńByć może nie jest to wirtuozeria na najwyższym poziomie, ale Scherpen wie, co robi. Wrażliwą nutę opanował do perfekcji.
OdpowiedzUsuńO jejku ........ też bym tak chciała :)
UsuńMuzyka samotnych wędrowców. Tutaj nie ma zmarnowanych nut.
OdpowiedzUsuń