Przejdź do głównej zawartości

Krok w stronę własnej legendy


Pochodzący z Norwich, ale stale podróżujący po świecie Oscar Jerome napisał swój poprzedni album The Spoon [2022] w Berlinie w cieniu pandemii. Stało się więc oczywiste, że tematyka płyty dotyczyła zniekształconego obrazu samego siebie, choć najbardziej interesującym zabiegiem było to, jak Jerome wcielał się w różne postaci, by ukazać kilka różnych stanów własnej świadomości. Teraz gdy świat znów stoi otworem, artysta z radością wyruszył do Kairu, a obserwacja tamtejszej kultury i odmiennej duchowości, popchnęła muzyka do pracy nad nowym albumem Oscar JeromeThe Fork [2025], w którym tytułowy widelec jest metaforą angielskiego idiomu a fork in the road – czyli momentu, w którym trzeba podjąć decyzję, a wybór ten niesie ze sobą poważne konsekwencje. Brytyjski wokalista, gitarzysta oraz autor tekstów znany z początków swojej kariery jako gitarzysta zespołu Kokoroko, od kilku lat podąża własną, a od niedawna w pełni niezależną ścieżką artystyczną. The Fork to nie tylko kontynuacja tej drogi, ale także śmiały krok naprzód – głębszy, bogatszy, zróżnicowany, uwolniony od zależności i bardziej osobisty niż wszystko, co stworzył do tej pory.

The Fork zachowuje muzyczną zręczność znaną z jego dwóch ostatnich płyt – polirytmiczne bębny, miękkie gitary, dojrzałe wokale i zróżnicowana stylistyka płynnie adoptująca elementy jazzu, soulu, hip-hopu i rhythm & bluesa, spleciona z psychodelicznymi akcentami i wyrafinowaną produkcją. W najnowszym projekcie Jarome nie ukrywa swoich muzycznych inspiracji. Delikatne, a zarazem wyraziste wpływy Terry’ego Calliera są widoczne w eleganckich orkiestracjach, ale na pierwszy plan wybijają się tu nowe fascynacje – zwłaszcza Joni Mitchell i Johnem Martynem. W utworze Borrowed Other jego gitara zdaje się rozmawiać z duchami folkowych mistrzów, podczas gdy w Make No Mistake ścieżki wokalu i gitary tworzą hipnotyzujący duet, który spokojnie mógłby zasilić jedną z kultowych płyt Martyna. Z kolei utwór tytułowy bezbłędnie definiuje atmosferę całego projektu. Bogaty, wielowarstwowy, z błyskotliwymi partiami gitar, które w finałowych fragmentach przypominają niczym nieskrępowane solówki wczesnego Santany. 


Otwierająca album kompozycja Desert Belly w pełni ukazuje szeroki margines wolności twórczej Jeromego. Utwór zaczyna się od uderzenia syntezatora, a potem rozwija się w gitarowe brzmienie przypominające styl oud, co nadaje kompozycji niemal mistyczny klimat łączący dziecięcą rymowankę z elementami brazylijskiej bossa-novy. The Butter – w którym pobrzmiewa mglista rozkołysana aura gitary, mierzy się z wakacyjnym lenistwem: Woda jest przyjemna, ale nie chcę pływać, chcę tylko usiąść i istnieć w twoim świecie – śpiewa Jerome. W innym miejscu tekst piosenki The Potato przywodzi na myśl znudzoną młodzież wałęsającą się po ulicach w poszukiwaniu motywacji: Czy naprawdę ci zależy, czy tylko kopiesz puszkę przed sobą? Mówisz mi – tak, gdy naprawdę nie o to chodzi. Zanim utwór zakwitnie swobodą bliskowschodniego motywu, warstwa liryczna chwilami pobrzmiewa jak cytat wyjęty z twórczości Jamiroquai.

Oscar Jerome nigdy nie był artystą obojętnym – jego teksty oscylują między introspekcją a społeczną obserwacją. Muzyk potrafi z równą mocą opowiedzieć o osobistych rozterkach, jak i o globalnych niesprawiedliwościach. Na The Fork ta umiejętność zbliża się do wokalno-instrumentalnej perfekcji. Z udziałem zaproszonych gości jedenaście premierowych utworów tworzy zróżnicowaną, ale spójną opowieść, w której nie brakuje stylistycznej dojrzałości, gitarowych uniesień, tanecznych rytmów, jak i momentów głębokiej zadumy. To nie pierwszy raz, kiedy nowa fala brytyjskiego jazzu wyrzuca na brzeg muzyczną perłę. Warto po nią sięgnąć.



Jerome, 2025
Foto: Denisha Anderson

Komentarze

  1. Do zawartości The Fork można podejść na kilka sposobów, ale wyraźnie słychać, że gitara jest ulubionym instrumentem Oskara Jerome. Jego lekka, zmienna, swobodna, przy tym nienarzucająca się technika gry, w wielu kawałkach naprawdę potrafi zaimponować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek Sikora08 maja

      Oprócz gitary, o której wspominasz, zwróciłbym jeszcze uwagę na bogactwo układów rytmicznych trafnie podkreślających charakter wszystkich piosenek.

      Usuń
    2. bądźmy kwita11 maja

      instrumentalnie tak, ale wokal taki sobie

      Usuń
  2. Piotr09 maja

    Na własną legendę Jerome będzie musiał jeszcze trochę popracować, ale chyba wszystko idzie w dobrym kierunku, bo jak słyszę, Brytyjczyk właśnie wypuścił album kompletny, dopracowany w każdym szczególe, z kilkoma mocnymi utworami, a takich płyt zawsze się słucha z dużą przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  3. P-a-c-y-f-a09 maja

    Fajna, wyluzowana atmosfera całości, ale surowa, charakterna bezpośredniość głosu i gitary Jeromego w "Make No Mistake" zrobiła na mnie największe wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz