Przejdź do głównej zawartości

Ogrody pamięci i zapomnienia


W świecie muzyki, która coraz częściej opiera się na prostocie formy i natychmiastowej gratyfikacji, album Staraya DerevnyaGarden Window Escape [2025] jest krokiem w przeciwnym kierunku, czymś w rodzaju dźwiękowego portalu do świata ukrytych opowieści – zanurzeniem w improwizacji i dźwiękowej gęstwinie, która nagradza cierpliwość słuchacza wielowarstwowym doświadczeniem. Ten ruchomy londyński kolektyw tworzony przez alternatywnych muzyków z różnych zakątków świata: Anglii, Izraela, Rosji, Meksyku i Bułgarii, wydaje się funkcjonować jak bezbłędnie skalibrowany mechanizm, do którego każdy z uczestników wnosi własne doświadczenia, tradycje, wspomnienia oraz czysto intuicyjne odruchy. Tytuł płyty zapowiada ucieczkę – nie od rzeczywistości, a raczej w ukryte, rzadko eksplorowane zakątki. To nieoczywista podróż przez fantazyjne ogrody pamięci, poezji, zapomnienia, folkloru i eksperymentalnej dekonstrukcji. Staraya Derevnya nie oferują łatwych emocji ani prostych narracji. Kolektyw nie po raz pierwszy dowodzi, że nawet w czasach krzykliwej jednoznaczności, wciąż istnieje miejsce dla abstrakcyjnej, niepokojącej tajemnicy.


Album otwiera kompozycja Tight-lipped Thief, która natychmiast ustawia ton płyty. Wśród połamanych rytmów i dźwięków przypominających dziecięce instrumenty z upiornego sklepu z zabawkami, Staraya Derevnya tworzą atmosferę misterium, jakby słuchacz przysłuchiwał się obrzędom rozdrażnionych duchów, albo nieznanej cywilizacji. Tradycyjne elementy folkowe są tylko subtelnym cieniem. Dominują eksperymentalne tekstury – szorstkie, powykręcane, czasami niepokojące.

Serce projektu bije w nagraniach terenowych i organicznych brzmieniach budowanych przez Gosha Hniu, od spiralnej ścieżki liry korbowej po pochody kazoo i szeleszczące brzmienia perkusyjne. Jego produkcja przywołuje ducha wczesnych sesji Tangerine Dream, ale z mocno zakorzenionym rytualnym pulsem. Z kolei Maya Pik wprowadza elementy bardziej eteryczne. Jej partie syntezatorów i fletów czasami rozświetlają kompozycje przebłyskami światła, innym razem rozmywają się w mgławicowe, nieuchwytne struktury. Gdy sięga po automat perkusyjny, rytm staje się chwiejny, wręcz mechanicznie zdeformowany. Przypomina dzieło zegarmistrza, który świadomie łamie reguły swojego rzemiosła. Ran Nahmias wnosi bogactwo instrumentów akustycznych. Wiolonczela, santur, oud, są echem klasycznych tradycji, a jednocześnie zachowują chłodną precyzję współczesnej awangardy. Grundik Kasyansky dodaje do kompozycji szorstkie wyładowania syntezatora rozdzierające pastoralną tkankę utworów, utrzymując stan ciągłego napięcia. Z kolei gitary Miguela Péreza lawirują między eterycznymi kołysankami a rozmytym hałasem, zaś zniekształcony klarnet basowy Yoni Silvera działa jak okrętowa kotwica powstrzymująca kolektywne improwizacje przed całkowitym odlotem. 

Album finalizuje kompozycja Myshhh zbudowana na fundamencie szmerów nagrań terenowych, elektroniki i krótkich, szarpanych wtrąceń wiolonczeli przemycającej nie do końca ukształtowaną melodię. Ledwo dostrzegalny tekst utworu – podobnie jak cała dyskografia grupy, czerpie z surrealistycznej poezji Arthura Moleva. Wybrane strofy przekształcone w zapętlone zaklęcia, odbijają się echem od kalejdoskopowej struktury nagrań, przypominając, że znaczenie słów może być zarówno nieuchwytne, jak i nieodparte: 

Wzdłuż ścieżek krzywych gwoździ
I popielniczek pełnych
Kruchych, pustych pomysłów
Z zakurzonych cukiernic

Oddychając jak mysz
Wędrując tam, gdzie jest ser
W hipnozie zapachu

Chciałbym mieć przewodnika
Tytoń na drogę
Niesiesz go od progu do progu
Wkraczasz z uśmiechem do domu

Oddychasz jak mysz
Wędrując tam, gdzie jest ser
W hipnozie zapachu  

Staraya Derevnya to odrębny wszechświat. Nic tu nie jest łatwe, oczywiste ani przystępne – ale jest dziwnie hipnotyzujące. Choć najczęściej mówi się o nich w kontekście krautfolku – i jest to skojarzenie nadwyraz trafne, muzyka kolektywu od lat nieustannie zadziwia i zgrabnie wymyka się jakimkolwiek próbom klasyfikacji. Zespół przekraczając granice wyobraźni, w każdym podejściu oferuje angażującą podróż do innego wymiaru pełnego niekończących się tajemnic i muzycznych niespodzianek. Tak jest i tym razem.



Ramble Records, 2025
Foto: Thanaa Hindy art

Komentarze

  1. < kantor wymiany >03 maja

    Dość trudno jest objąć umysłem gęstą, niemal kolczastą strukturę nagrań tej płyty - zwłaszcza przy pierwszym odsłuchu, ale są fragmenty, które rzeczywiście potrafią zahipnotyzować. Podobnie jak w poprzednich utworach grupy najbardziej przemawiają do mnie kompozycje spokojniejsze, w większym stopniu nasycone ambientową tkanką niedopowiedzeń. Przykładem jest finałowa Myshhh, ale też fabularny Onwards, through … przypominający zagadkowy niepokój filmów Lyncha.

    OdpowiedzUsuń
  2. bądźmy kwita04 maja

    schiza jak z horroru, ale nie powiem chwilami wkręca

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartek Sikora05 maja

    Pierwszy raz słucham ich muzyki i chętnie wybrałbym się na koncert. Jedyny dostępny na YT, Live at Cafe Oto z 2017 roku, wręcz prowokuje do przyjrzenia się twórczości grupy. Wciągający, zaskakująco wartościowy materiał.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz