The Past Is a Garden I Never Fed emanuje surowym urokiem: połyskujące dźwięki gitar, perkusja i niedoskonały, ale szczery wokal Donaldsona. To indie pop z pazurem. Muzyka z pozoru brzmi ciepło, ale po kilku przesłuchaniach chwytliwe melodie coraz bardziej kontrastują z tekstami po cichu kwestionującymi rzeczywistość. Przypomina to domowe nagrania w stylu DIY, które przez przypadek osiągają muzyczne lśnienie. Wczesne płyty The Reds, Pinks & Purples miały wyciszone oblicze indie popu. Tu brzmienie jest bardziej dopracowane: gitary lśnią mocniej, perkusja uderza pewniej, a aranżacje zachowują świadomy wymiar. Wyczuwalne są półamatorskie akcenty, ale paleta barw jest szersza. Można odnieść wrażenie, że Donaldson wpuszcza do swojej muzyki więcej kolorów – jakby czerpał przyjemność z tworzenia czegoś większego, nie tracąc przy tym intymności. W nagraniach można wychwycić echa wczesnego blasku Belle and Sebastian, marzycielską powściągliwość Galaxie 500 czy w warstwie lirycznej ironiczną estetykę Jarvisa Cockera, ale wypracowany przez lata styl The Reds, Pinks & Purples wydaje się być nienaruszony.
Donaldson w piosenkach takich jak: The World Doesn’t Need Another Band, I Only Ever Wanted to See You Fail, My Toxic Friend czy Slow Torture of an Hourly Wage potrafi uchwycić tę dziwną przestrzeń pośrodku – między próbą a rezygnacją, między relacją a ucieczką. Jego wersy często brzmią jak podsłuchane myśli – dowcipne, ale nie prześmiewcze. Przemyślane, ale nie nadmiernie patetyczne. Niezależnie od tego czy artysta punktuje absurdy sceny muzycznej, czy opisuje codzienną walkę o przetrwanie, wszystko razem łączy nić ludzkich doświadczeń. Warstwa liryczna nie przemyca gotowych odpowiedzi, tylko celne obserwacje zachowujące terapeutyczne właściwości.
The Past Is a Garden I Never Fed to jedna z tych rzadkich kompilacji wybrzmiewających jak pełnoprawny album. Dla słuchaczy poszukujących alternatywnych brzmień – pozycja obowiązkowa, dla zainteresowanych nowicjuszy idealny punkt rozruchowy. Dla mnie – paląca ciekawość, bo jeśli mamy tu do czynienia ze zbiorem tak zgrabnych piosenek wyciągniętych z szuflady, to co nam przyniesie premiera zupełnie nowego materiału?
Fire Records, 2025
Foto: Glen Donaldson
Doskonale pamiętam album The Reds, Pinks & Purples - Anxiety Art bodajże z 2019 r, który wówczas stylistycznie nawiązywał i fajnie uzupełniał przebojowe produkcje dwóch pierwszych płyt Real Estate. Potem zespół gdzieś po drodze zgubiłem. Jestem mile zaskoczony, że istnieją i wciąż nagrywają.
OdpowiedzUsuńFajne, wyluzowane, mądre piosenki na dopalenie ostatniego tygodnia wakacji :)
OdpowiedzUsuń........ aż się wierzyć nie chce, że to już.
UsuńNajważniejsze, że pogoda wróciła i znowu jest ciepło!
UsuńIntryguje mnie zamiłowanie zespołu do wciąż aktualnej mody na DIY i kultywowanie w zasadzie amatorskiego brzmienia. Niewątpliwie dodaje to kawałkom uroku. Muszę zajrzeć do wcześniejszych płyt, bo kapeli nie znam.
OdpowiedzUsuńPodpowiadam, że obszerna dyskografia The Reds, Pinks & Purples dostępna jest na Bandcampie.
Usuń