Debiutancki album The Sick Man of Europe [2025] nie jest kolejną porcją synthpopowych piosenek ani nostalgiczną podróżą do lat 80 – to koncepcyjny manifest, który uderza w samo sedno współczesnego kryzysu egzystencjalnego. Zespół stawia słuchacza przed lustrem i zmusza do odpowiedzi na szereg niewygodnych pytań, które większość ludzi wolałaby ignorować: jak nie zatracić siebie w kulturze cyfrowej? Czy w świecie zdominowanym przez algorytmy wciąż możemy mówić o autentycznej podmiotowości? Czy istnieją granice cyfrowego zniewolenia?
Utwór Obsolete ustanawia ton całej płyty. Narrator czuje się zbędny, odstawiony na boczny tor przez bezlitosne tempo współczesnego świata. Wers: przenieś mnie na emeryturę, brzmi jak prośba o uwolnienie od rzeczywistości. Potem padają korporacyjne slogany, które wdzierają się do świadomości tak głęboko, że zaczynają brzmieć jak jedyna prawda. To przejmujący obraz osaczonego człowieka pochłoniętego przez miejsce pracy, który już nawet nie próbuje się buntować. Kolejne utwory tylko pogłębiają ten mroczny stan. Transactional jest dźwiękowym odpowiednikiem opresji – ostry, nieustępliwy, z gitarami tnącymi jak brzytwa i mechanicznym rytmem przypominającym, że w cyfrowym świecie każde kliknięcie jest transakcją. W Sanguine – wbrew tytułowi, również nie ma śladu optymizmu. Bohater wyrzuca słowa tak, jakby stracił kontrolę nad własnym językiem, podczas gdy lodowate syntezatory wciągają słuchacza w stan zawieszenia między rzeczywistością a obłędem. Niektóre teksty są do bólu szczere: Jemy, walczymy, sramy, słyszymy w utworze Profane Not Profound, który wcale nie jest obsceniczny – wręcz przeciwnie. Dosadnie przypomina o tym, co kryje się pod maską w epoce, gdy życie wydaje się istnieć jedynie na powierzchni tabletu.
Estetyka The Sick Man of Europe czerpie z Bauhausu i nowej fali – jest monochromatyczna, zdystansowana, celowo pozbawiona ludzkich cech. W epoce szaleństwa na punkcie wizerunku zespół świadomie usuwa własne twarze z kadru, stając się niemal bezosobowym nośnikiem doświadczeń żywego człowieka. Brzmieniowo album plasuje się na przecięciu postpunku i synthpopu, między motorycznym rytmem Neu!, mrokiem Joy Division a nihilistyczną ironią Suicide. Baryton wokalisty przypomina Iana Curtisa. Napędzany zimnym pulsem elektroniki sprawia, że całość brzmi archaicznie, a zarazem niepokojąco aktualnie. Mamy tutaj do czynienia z muzyką pozbawioną ozdobników opartą na powtarzalnych pętlach, które doskonale ilustrują zamknięty krąg współczesnej egzystencji – nieustający obieg informacji, powiadomień i cyfrowych bodźców.
Jednak w tej mrocznej podróży jest punkt przełamania. Slow Down, Friend zdaje się być chwilą autorefleksji. Tekst widzi tu człowieka jako worek kości – istotę kruchą, a przez to prawdziwą. Piosenka staje się wewnętrznym dialogiem – nieśmiałą sugestią, że zmiany zaczynają się od jednostki. Kulminacja nadchodzi w finałowym utworze I’m Alive. Po serii ciężkich, industrialnych brzmień, zespół serwuje coś zaskakującego: pulsujący, niemal taneczny rytm i powtarzaną jak mantrę tytułową frazę. To rodzaj katharsis. Z zamkniętego kręgu cyfrowej alienacji wyłania się najprostsze, a jednocześnie najbardziej wywrotowe stwierdzenie: żyję.
Grupa unika przesłania w stylu "zmieńmy świat". To raczej zimny prysznic – analiza tego, co się dzieje, gdy pogrążamy się w bierności i godzimy na wszystko, co podsuwa nam współczesny świat. Ale w tym brutalnym realizmie jest coś oczyszczającego. The Sick Man of Europe postanowili dotykowy ekran zamienić w lustro. Nie każdy będzie chciał w nie spojrzeć.
The Leaf Label, 2025
Foto: Wilf Gill
Boleśnie szczere, współczesne teksty fajnie współgrają z dźwiękami przywołującymi napiętą atmosferę lat 80, a poziom rozczarowania światem jakby ten sam.
OdpowiedzUsuńZmieniły się jedynie okoliczności. Jeszcze 15 temu nikt by nie pomyślał, że nowoczesne technologie tak brutalnie przeorają ludzkie umysły.
Usuńaż tak pesymistyczny bym nie był. w końcu wszyscy jak jeden siedzimy przy laptopach, smartfonach, tabletach. klikamy, oglądamy, słuchamy i jesteśmy bardzo zadowoleni. kwestia zrozumienia indywidualnej i zbiorowej odpowiedzialności - a to już o wiele trudniejsze
UsuńTen rytmiczny efekt motorik wyjątkowo dobrze pasuje do kawałka Transactional.
OdpowiedzUsuń